Snajper Astralis, Nicolai „device” Reedtz nie ukrywa, że jego zespół ostatnio wpadł w lekki dołek formy. 22-latek przyznał, że problem tkwi w kiepskiej postawie indywidualnej zawodników duńskiej formacji.
Astralis, na dziś dopiero piąta drużyna świata według rankingu HLTV, ostatnio nie rozpieszcza swoich fanów. Po niesamowitej serii dziesięciu turniejów z rzędu z awansem co najmniej do półfinału, duński zespół w dwóch ostatnich imprezach – DreamHack Masters Malmö i ESL One New York – rozczarował, odpadając kolejno w ¼ finału i w fazie grupowej. – Myślę, że obecnie naszym największym problemem jest to, że nie grzeszymy formą indywidualną – zdradził device w rozmowie z HLTV przeprowadzonej podczas ostatniego przystanku ESL One. – Teraz staramy się poprawić kilka rzeczy w naszej grze, ale zmiany wymagają czasu i skupienia. Myślę, że dzięki jeszcze cięższej pracy wrócimy na szczyt – dodał.
O dziwo mniejsze zarzuty do postawy całej drużyny device ma do turnieju w Nowym Jorku, w którym to Astralis nie wyszło z grupy! – Nasze finanse w meczu z FaZe nie były najlepsze, a do tego przegraliśmy sporo takich rund, w jakich mogliśmy triumfować – powiedział o starciu z europejską formacją, która zdaniem snajpera wyjątkowo dobrze czuje się, grając przeciwko Duńczykom. – Jeżeli chodzi o Liquid, to wiedzieliśmy, że jest to dobry, świeży zespół pełen zawodników, którzy przeżywają obecnie dobry moment – zapewnił Reedtz, który jest zdania, że choć jego zespół zagrał nieźle, to ich rywal na serwerze zaprezentował swoją najlepszą dyspozycję.
22-latek zapytany o to, co musi stać się, by Astralis znów wygrywało, odpowiedział: – Jako że nie ma teraz zbyt wiele czasu na treningi, ponieważ turnieje rozgrywane są praktycznie co dwa tygodnie, najważniejsze jest złapanie formy, wiara w kolegów z drużyny i liczenie na to, że efekt kuli śnieżnej pozwoli na passę dobrych wyników.