Trwająca miesiąc przygoda Michała "MICHA" Müllera z Virtus.pro nie przebiegła najlepiej. Wypożyczony z Teamu Kinguin zawodnik wspierał legendarną formację podczas dwóch ostatnich imprez, w tym także na Intel Extreme Masters Katowice 2018. I chociaż on sam pokazał się z niezłej strony to jednak jego przyjście nie miało zbawiennego wpływu na poczynania VP. W krótkiej rozmowie z naszym serwisem 21-latek opowiedział nam o swoich wrażeniach, ciążącej na nim presji oraz potencjalnych perspektywach na przedłużenie współpracy z rosyjską organizacją. Zapraszamy!


Maciej "MaPet" Petryszyn: Za Tobą miesięczne wypożyczenie do Virtus.pro. Jakie uczucia bardziej towarzyszą ci po tym okresie – zadowolenie, że w końcu trafiłeś do tej drużyny, z którą łączono cię od wielu lat czy jednak niedosyt związany z tym, że te wyniki nie były do końca takie, jakich oczekiwano?

Michał "MICHU" Müller: Myślę, że po części to i to. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem uczestniczyć w takich dużych wydarzeniach. Z drugiej strony, no niestety, tak jak wszyscy widzieli nie powiodło nam się za bardzo. Wygraliśmy jeden mecz na dwóch turniejach. Na pewno to nie jest maksimum naszych możliwości i nie ukrywam, że liczyłem na troszkę więcej.

Jednak jeśli chodzi o twoje indywidualne statystyki to nie masz się czego wstydzić. Wiadomo, były słabsze mecze, ale mimo to w tym zespole złożonym z legend byłeś wyróżniającą się postacią.

Tak jak mówiłem, przegrywaliśmy pojedynki naprawdę wysoko, więc nie miało to zbyt dużego znaczenia kto się wyróżniał, a kto się nie wyróżniał. Po prostu przegraliśmy całą drużyną. Aczkolwiek jeśli chodzi o moją formę indywidualną to raczej nie miałem na co narzekać. I to tyle – myślę, że jestem dość zadowolony, chociaż liczyłem na więcej nie tylko od drużyny, ale także i od siebie.

Nie da się ukryć, że wiele osób sądziło, iż przyjdzie MICHU i nagle Virtus.pro zacznie grać lepiej. Wiemy już, że tak nie było. Jak Ty czułeś się z tymi oczekiwaniami? Czy ta presja miała na ciebie wpływ?

Wiedziałem, że oczekiwania będą bardzo duże. To jest normalne, w końcu zastąpiłem TaZa, który tak długo grał i razem z drużyną osiągał najlepsze wyniki. Oczekiwałem bardzo dużo sam od siebie, więc... No nie wiem, może podszedłem do tego bardziej psychologicznie. Nie stresowałem się, miałem dobre nastawienie. Myślę, że to odegrało dużą rolę, bo nie odczuwałem stresu przed meczami, chociaż myślałem, że będzie z tym dużo gorzej, a było ok.

Wspomniałeś o tym, iż zamieniłeś TaZa. Wiele osób tak naprawdę czekało na twoje przyjście od dawna, ale mimo to i tak była to swego rodzaju bomba transferowa. Od jak dawana Ty sam wiedziałeś, że twój temat się przewija, że jest taka szansa, iż w najbliższym czasie Virtusi mogą cię wezwać?

Tematów na forum, na HLTV czy też właśnie na Cybersporcie, na innych portalach, komentarzy takich i podobnych było naprawdę bardzo dużo. Sądzę jednak, że o tym, iż jest taka myśl o wypożyczeniu, wiedziałem minimalnie wcześniej niż reszta świata.

Minęło twoje wypożyczenie i co dalej? Zobaczymy Cię jeszcze w barwach Virtus.pro? Wszak za jakiś czas V4. Możesz uchylić rąbka tajemnicy?

Nie mogę uchylić rąbka tajemnicy, ponieważ sam nie wiem. Myślę, że to już nie zależy ode mnie, ja wykonałem swoją robotę. Tak jak mówię, to już jest bardziej kwestia rozmów między zawodnikami, organizacjami.

A jak koledzy z drużyny? Czułeś się przez ten miesiąc, mimo że byłeś dopiero wypożyczony, jako pełnoprawny członek drużyny czy raczej jednak można było odnieść wrażenie, że twoja rola nie jest jeszcze dookreślona?

Myślę, że po części to i to, ponieważ, tak jak mówisz, byłem wypożyczony na miesiąc i sam nie wiedziałem co dalej. Po prostu walczyłem, aby to wyszło jak najlepiej i starałem się wpasować w tę drużynę jako pełnoprawny zawodnik, abym czuł się tam po prostu dobrze. Sądzę też jednak, że miałem duże wsparcie od poszczególnych zawodników, każdy mnie wspierał na każdym kroku i to było coś fajnego.

Dzięki, na koniec pozostaje mi życzyć powodzenia.

Dziękuję.