Już w swoim pierwszym meczu podczas zamkniętych eliminacji do Intel Extreme Masters Sydney 2018 Virtus.pro zapewniło swoim kibicom ogromne ilości nerwów. Polska formacja do niemalże samego końca walczyła z Ninjas in Pyjamas o zwycięstwo i szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliła niemalże w ostatniej chwili.
Ninjas in Pyjamas | 1 : 2 | Virtus.pro | ||
|
(el. IEM Sydney 2018 – ćwierćfinał) |
|
||
12 | 7 | Nuke | 8 | 16 |
5 | 8 | |||
16 | 12 | Inferno | 3 | 7 |
4 | 4 | |||
14 | 8 | Mirage | 7 | 16 |
6 | 9 |
Pojedynek ćwierćfinałowy rozpoczął się od wybranego przez Virtus.pro Nuke'a, który w przeszłości był najmocniejszą mapą Polaków. Początek meczu nie ułożył się jednak po myśli podopiecznych Jakuba "kubena" Gurczyńskiego, którzy po słabym starcie od razu musieli wziąć się za gonienie wyniku. Na ich szczęście Ninjas in Pyjamas wyszło tylko na czteropunktowe prowadzenie, które bardzo szybko odeszło w niepamięć, bo VP zgromadziło wreszcie odpowiednie fundusze i przypuściło kontruderzenie. To dało fantastyczne efekty, bo dzięki siedmiu wygranym z rzędu rundom ekipa znad Wisły kończyła pierwszą połowę z wynikiem 8:7. NiP nadal utrzymywał jednak kontakt z rywalami, przez co dopiero w końcowej fazie tego pojedynku Filip "NEO" Kubski i spółka w zdecydowany sposób przejęli inicjatywę i po piorunującej końcówce zwyciężyli ostatecznie 16:12.
Niestety potem przyszło Inferno, czyli mapa, która ostatnimi czasy wydaje się być zmorą Virtusów. Nie inaczej było zresztą i dziś, bo od pierwszych minut polska piątka dała się zepchnąć do rozpaczliwej defensywy, stanowiąc tylko blade tło dla czujących się jak u siebie Szwedów. Skandynawski zespół błyskawicznie stłamsił VP i na przestrzeni całej pierwszej połowy stracił zaledwie trzy oczka, kończąc ją z ogromną przewagą 12:3. Co prawda po zmianie stron Virtus.pro wygrało pistoletówkę, podejmując jeszcze próbę comebacku, ale na niewiele się ona zdała. Gdy tylko Christopher "GeT_RiGhT" Alesund wraz z kolegami nabyli pełny ekwipunek, wszystko wróciło do wcześniejszej normy, a NiP wygrał koniec końców 16:7.
O wszystkim zadecydować miał więc Mirage. Tam bardzo długo żadna z drużyn nie potrafiła na dobre udokumentować swojej dominacji, przez co przez niemalże całą pierwszą odsłonę tego starcia oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Ani Polacy, ani Szwedzi ani razu nie zdołali wygrać więcej niż trzech rund z rzędu i przed przerwą ci ostatni mogli pochwalić się zaledwie jednopunktowym prowadzeniem. Gdy po wygranej pistol-rundzie Ninjas in Pyjamas dopisało na swoje konto kolejne cztery oczka, przed oczami VP zaczęło majaczyć widmo eliminacji. W tej sytuacji trudnej nadwiślańska ekipa zebrała resztki sił, zaś Michał "MICHU" Müller wyrzucił ze swojej głowy beznadziejną pierwszą połowę, w trakcie której ustrzelił zaledwie jednego fraga. Powrót Virtusów stawał się faktem, bo dystans dzielący obie piątki stale malał, aż wreszcie to rodzimy zespół zdołał zyskać przewagę. Ta jednak do samego końca meczu wisiała na włosku i dopiero clutch ugrany w świetnym stylu przez Pawła "byaliego" Bielińskiego zapewnił Virtus.pro zwycięstwo 16:14.
W swoim kolejnym meczu Virtus.pro podejmie zwycięzcę pojedynku pomiędzy G2 Esports a adwokacikiem. Z kolei Ninjas in Pyjamas nie ma już żadnych szans na wyjazdy do Australii. Szwedzka formacja nie bierze bowiem udziału w GG:Origin, w którym to turnieju wygrać można drugi przeznaczony dla Europy slot.