Historia Polaków, którzy lubili grać na wschodzie, z „łatwością” zdobywali Mistrzostwa Świata, byli bezkonkurencyjni w Polsce, nie odpuszczali w Europe, lecz nie mieli szczęścia do organizacji.



Historia Polaków…

5 kwietnia 1984, na świat przychodzi Łukasz Wnęk. 6 czerwca 1986, na świat przychodzi Wiktor Wojtas. 27 lutego 1987, na świat przychodzi Mariusz Cybulski. 15 czerwca 1987, na świat przychodzi Filip Kubski. 11 kwietnia 1988, na świat przychodzi Jarosław Jarząbkowski. 12 lipca 1988, na świat przychodzi Jakub Gurczyński. Wówczas jeszcze nikt nie przypuszczał, że ich drogi się zejdą. Tym bardziej, że staną się swego rodzaju legendą.

Historia obecnego ESC sięga początku 2001 roku. Wtedy właśnie założony został klan SPECNAZ, za którego działalność odpowiedzialny był Janusz „hayabusa” Kubski. W zespole grał jego syn Filip „Neo” Kubski. 8 kwietnia 2004 roku oficjalnie ogłoszona została fuzja dwóch najsilniejszych ówcześnie polskich formacji – SPECNAZ i Aristocracy (gdzie występował chociażby TaZ i LUq) – w efekcie czego powstała drużyna Pentagram.conneXion w składzie: LUq, Neo, pitrek, TaZ, zibi. Pod koniec 2005 roku Team Pentagram dokonał dwóch zmian. Z drużyną pożegnali się zibi oraz rulon, a ich miejsce zajęli motyw i loord. Ten pierwszy w zespole występował nieco ponad pół roku. W lipcu 2006 roku zastąpił go bowiem kuben. Kolejna – tylko chwilowa – roszada nastąpiła dwa lata później. Kuba odszedł ze składu, by dwa miesiące później wrócić. Przez ten czas, jego miejsce zajmował pionas. Pasha oficjalnie w składzie pojawił się 16.02.2010, równocześnie z pojawieniem się w Internecie informacji o dołączeniu drużyny do Frag eXecutors. Jarek wypełnił – cytując klasyka - „lukę po LUqu”.

źródło: Counter-Strike.pl
                               Przed wylotem na WCG 2003  (źródło: Counter-Strike.pl)

…którzy lubili grać na wschodzie…
Jeden z członków późniejszej Złotej Piątki, pierwsze dobre występy na wschód od Polski zaliczał już w 2003 roku. Neo, który grał wówczas w SpecSter, na turnieju w rydze zajął 5. miejsce. 4 lata później w Szanghaju, już w pełnym składzie, G5 wygrała aż 10 000 euro i to za drugie miejsce. Na sghOpen – ku uciesze Brazylijczyków – Polacy przegrali z mibr w wielkim finale. Pod koniec października roku 2008, Neo i spółka wybrali się do Dubaju by zagrać na przystanku IEM III. Zgarnęli tam kolejny srebrny medal, tym razem ulegając w finale mousesports. Z pierwszym złotem do kraju wracali po WCG 2009, które odbyło się w Chengdu, a później dwukrotnie – w 2009 i 2010 roku - stanęli na najniższym stopniu podium World Esports Masters. Ostatnim sukcesem odniesionym na wschodzie przez Polaków jest zwycięstwo na WCG 2011.

…z „łatwością” zdobywali Mistrzostwa Świata…
Zarówno w turniejach z serii World Cyber Games, jak i Electronic Sports World Cup, Polakom z reguły szło całkiem nieźle. W sumie tryumfowali w nich aż 5 razy. Złote medale WCG przywozili do kraju w 2006, 2009 i 2011, zaś na ESWC tryumfowali w 2007 i 2008. Można zatem powiedzieć, że w latach 2006-2010 bezustannie byli Mistrzami Świata. Warto wspomnieć także o sukcesach odnoszonych na zawodach spod szyldu Extreme Masters (obecnie Intel Extreme Masters). Światowe finały dwukrotnie padały łupem naszych rodaków. Najpierw udało się to w 2007, a na tron Neo z kolegami powrócili w 2011 roku.


                              Złota Piątka w czasie WCG 2006 (źródło: Counter-Strike.pl)

…byli bezkonkurencyjni w Polsce…
Można mówić, że poza granicami naszego kraju szło im różnie. Raz wygrywali turniej za turniejem, by nieco później „przegrać” kilka z rzędu, jednak ich słabsza forma nigdy nie znajdowała odzwierciedlenia na polskiej scenie. Wygrywali wszystko – finały Ligi Cybersport, AlleGrę, ESL Pro Series. Jeśli tylko pojawiali się na jakimś lokalnym turnieju, to nigdy nie schodzili z najwyższego miejsca na podium. Warto wspomnieć także, że swego rodzaju talizmanem był Neo. Grając na jakimś turnieju, jako rezerwowy lub w mixie, to jego drużyna także tryumfowała. Tak było chociażby w 2011 roku na BEST Lanie w Płocku, gdzie Filip wystąpił w barwach Universal Soldiers i rok później w tych samych rozgrywkach, podczas których wystąpił w składzie Ulti.

…nigdy nie odpuszczali w Europe…
Jeśli tylko na liście uczestników pojawiała się nazwa PGS, Wicked, Vitriolic, G5, AGAiN czy ESC, wszystkie pozostałe zespoły mogły trząść się ze strachu. Drużyna, zarówno ta z LUqiem, jak i pashą w składzie, była nieobliczalna. Mogła przyjechać na turniej i dosłownie zrównać z ziemią wszystkich rywali, a mogła i przegrać jeden mecz mając wcześniej ogromną przewagę i tym samym zaprzepaścić szanse na nagrodę główną. Jednak większość wojaży po europejskich turniejach kończyła się dla nich pozytywnie, w okolicach podium.


                                  TaZ i spółka w barwach ESC Gaming (źródło: HLTV.org)

…lecz nie mieli szczęścia do organizacji.
To chyba największy mankament. Pierwszą organizacją, na której się „przejechali” było MeetYourMakers. Duńscy zarządcy zespołu stali się niewypłacalni, zbankrutowali. Później cała piątka zdecydowała się zasilić szeregi mało znanego Wicked Esports. Współpraca zakończona została jednak po niespełna pół roku. Przyczyną było oczywiście nie wywiązanie się z umów i obietnic menadżerów gamingu. Zaraz po tryumfie na WCG 2009, G5 dołączyło do brytyjskiego Vitriolic. Wydawało się, że to podmiot, który zapewni naszym rodakom możliwość dalszego rozwoju. No właśnie, tak się tylko wydawało, bowiem inwestor wycofał się miesiąc po podpisaniu umów przez Polaków, przez co kolejny raz zostali „na lodzie”. Dopiero na początku 2010 roku wyjaśniły się dalsze losy Złotej Piątki. Zawodnicy, już z pashą w składzie, dołączyli do polskiego Frag eXecutors. Kooperacja zakończyła się po 1,5 roku. Oficjalnie wszystko było „pięknie ładnie”, jednak w kuluarach mówiło się o problemach finansowych Fx. Dwa miesiące później potwierdzono informacje o dołączeniu składu do niemieckiego ESC. Tę właśnie drużynę Złota Piątka reprezentowała do końca „swoich dni”.


                               ESC po wygraniu Inel Extreme Masters(źródło: HLTV.org)

A teraz…

Po przejściu na CS:GO nic już nie układało się tak jak w 1.6. Mimo, że nie mieli sobie równych w Polsce, to poza granicami kraju mieli problemy z ciągłym wygrywaniem. Brak sukcesów i problemy z kontraktami z ESC bez wątpienia wpływały na atmosferę w drużynie, a to z kolei przekładało się na wyniki – i tak koło się zamyka.

Nam pozostaje być wdzięcznym, za to co zrobili dla Polski i rodzimego e-sportu. Słowo dziękuję z pewnością nie wyrazi w pełni tej wdzięczności, ale cóż nam pozostaje.