Virtus.pro uratowało swoją skórę, dzięki zwycięstwu 2:0 nad Fnatic Academy. Polacy mogą cieszyć się z utrzymania w ESEA Mountain Dew League, choć zasadniczo nie powinno być to rozpatrywane w kategorii jakiegokolwiek sukcesu dla tak utytułowanej formacji. Po problemach z internetem w Londynie, mecz, który rozpoczął się w środowy wieczór, ostatecznie dobrnął do finiszu dopiero następnego popołudnia.

Virtus.pro 2 : 0 Fnatic Fnatic Academy

(baraże ESEA MDL – decydujący mecz drabinki przegranych)
16 8 Inferno 7 14
8 7
16 11 Cache 4 5
5 1
Mirage

Virtus.pro spotkanie zaczęło tradycyjnie – wygrana runda pistoletowa, a chwilę później porażka podczas force'a rywala. Taki stan rzeczy musiał przełożyć się na kolejne problemy na starcie pojedynku i faktycznie – po pięciu rundach drugi zespół Fnatic prowadził już 4:1. Dalsze fragmenty, z małymi wyjątkami, należały już do Filipa „NEO" Kubskiego i kompanów. Jeszcze przed przerwą nadwiślańskiej formacji udało się wypracować najmniejszą możliwą przewagę. Następnie dorobek Polaków został powiększony o kolejne trzy punkty. Gdy wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku, Fnatic Academy odpowiedziało serią 7 kolejnych punktów. VP nie pozostało jednak dłużne i w końcówce zapisało na swoje konto 5 punktów, dzięki czemu koniec końców to polska piątka mogła cieszyć się z wygranej.

Do rywalizacji na Cache'u obie formacje przystąpiły po prawie 18 godzinach przerwy. Ta podziałała jednak lepiej na podopiecznych Jakuba „kubena” Gurczyńskiego. Polacy po wygraniu pierwszych trzech rund, oddali rywalom tylko jedno oczko, po czym znów dopisali kolejne trzy punkty. Chwilę później nastąpił zryw w wykonaniu Fnatic Academy. Dobre chęci to jednak za mało, więc do końca pierwszej połowy na serwerze górowali już zawodnicy VP, prowadząc 11:4. Po zmianie stron wygrana pistoletówka maksymalnie przybliżyła naszych rodaków do końcowego triumfu. Drugi skład Fnatic był w stanie zaliczyć tylko jedną udaną rundę po przerwie, przez co ostateczny wynik został ustalony na 16:5 na korzyść Virtus.pro.

Warto dodać, że polską piątkę w meczach barażowych wspierał Piotr „morelz” Taterka. Były gracz chociażby PRIDE czy Adwokacika nie był najjaśniejszą postacią zespołu, ale także miał swój udział w zapewnieniu Virtusom ligowego bytu. Po obronie miejsca w ESEA MDL formacja znad Wisły może w spokoju oczekiwać 29. sezonu rozgrywek online, który tym razem będzie dawał możliwość awansu do ESL Pro Leauge. Gra będzie zatem warta świeczki.