Końcówka 2018 roku to czas wielkiej przebudowy Virtus.pro – przebudowy będącej następstwem stale pogarszających się wyników polskiej formacji, których zwieńczeniem był brak awansu na europejskiego Minora, równoznaczny z utratą szansy na grę na Intel Extreme Masters Katowice 2019. Zmiany były drastyczne, bo po blisko pięciu latach z zespołem pożegnali się legendarni Filip "NEO" Kubski oraz Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski, ale nie tylko. Swoje miejsce po zaledwie pół roku utracił Piotr "morelz" Taterka, który trafił do ekipy w jej schyłkowym okresie. W rozmowie z naszym serwisem opowiedział o swoich odczuciach związanych z przygodą w VP, o swojej indywidualnej postawie, a także odczuciach związanych z pominięciem go podczas ogłaszania roszad personalnych. Zapraszamy!


Okres spędzony w Virtus.pro – bardziej radość z otrzymanej szansy czy zawód z uwagi na fakt, że nie udało się jej wykorzystać?

Bardzo się cieszyłem z dostania takiej szansy. To była euforia i spełnienie marzeń. Dużo się nauczyłem podczas gry w VP, jednak kompletnie się tam nie odnajdywałem poza paroma przebłyskami. Jak można było zauważyć po wynikach, gra razem kompletnie nam nie wychodziła i wiele czynników na to wpłynęło. Niektórzy zawodnicy myślami byli gdzie indziej, część była zdenerwowana i dlatego musiało się to tak zakończyć.

Kiedy dowiedziałeś się, że nie będzie dla ciebie miejsca w nowym składzie?

Od razu po kwalifikacjach do Minora. Mieliśmy spotkanie z generalnym menadżerem. Roman wszedł i wszystko nam wyjaśnił. Nie miałem żadnych zastrzeżeń do tej decyzji, bo zmiany były konieczne. Nie było synergii w naszej piątce.

W swoim oświadczeniu Dvoryankin przyznał, że jego zdaniem większą szansę na sukces będziecie mieć osobno, a nie razem. Też tak uważasz?

Zdecydowanie tak. Jak już wspomniałem, nie było między nami porozumienia. Najlepszym dowodem na to był fakt, że przegrywaliśmy nawet z zespołami, które gromiłem w barwach poprzednich drużyn, w których występowałem.

Jak wspominasz te kilka miesięcy – trafiłeś do drużyny w niesamowicie trudnym okresie, gdy VP, jakie znaliśmy, już dogorywało. Odczułeś to jakoś, że trafiłeś do miejsca trawionego problemami?

Było to odczuwalne, szczególnie na początku mojego pobytu i pod jego koniec. Cóż, nie ma się co dziwić, bo chłopaki naprawdę sporo przeszli i znów nie wyszło. Mimo wszystko wspominam te kilka miesięcy bardzo dobrze i traktuję to jako cenną lekcję i doświadczenie, które na pewno mi pomoże w przyszłości. Chłopaków bardzo polubiłem, każdy z nich jest super kolegą.

Też o tym wspomniałeś i w sumie dało się to zauważyć – doskwierał Ci brak pewności siebie. Nierzadko nie zdobywałeś fragów, które normalnie pewnie być zdobył. Te oczekiwania związane z Virtus.pro cię przerosły?

Źle się czułem w swojej roli, moja gra polegała na tym, że miałem wyznaczony waypoint na mapie i stąd tak to wyglądało. W głowie pojawiły się blokady, unikałem agresywnej gry z mojej strony i mało pomysłów - w głowie miałem tylko to, żeby nie popełniać głupich błędów przez co nawet na strzelaniu nie mogłem się skupić.

Gdy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu wspomniałeś, że wcześniej nie grałeś zbyt dobrze, bo jako zmiennik musiałeś grać na pozycjach, które nie do końca ci odpowiadały. Jednak i po zyskaniu stałego angażu twoje statystyki nie powalały na kolana, mimo że, jak zakładam, teraz gra mogła być już bardziej ułożona m.in. pod ciebie. Z czego to wynikało?

Z przyczyn, które omówiłem we wcześniejszej wypowiedzi. Brakowało zdecydowanie luzu.

Na Facebooku napisałeś, że graliście średniowiecznego CS-a i mało ze sobą współpracowaliście. Gdzie więc tkwił błąd – w nieodpowiednich poleceniach trenera czy w tym, że wy tych poleceń nie wykonywaliście?

Nie chciałbym zagłębiać się w tym momencie w szczegóły.

Nie sądzisz, że w tym okresie, gdy zbieraliście kolejne porażki, praca ze specjalistą np. psychologiem mogłaby wam pomóc?

Nie wyszło, więc dziś można gdybać. Wiem jedno - ja nie zamykam się przed współpracą z psychologiem w przyszłości.

Jestem ciekawy tego Dallas – najpierw zmarnowaliście pierwszą szansę na awans do ESL Pro League, a potem także drugą. Jakie nastroje panowały w zespole przez decydującym meczem z Kinguin?

Jak wiadomo, atmosfera w Dallas nie była za ciekawa. Tak, jak wspominałem wcześniej, miałem wrażenie, że jesteśmy myślami już gdzie indziej.

W sieci krążył plotki o nie najlepszej atmosferze wewnątrz drużyny, KubiK wspominał nawet o jakimś "wydarzeniu" w Dallas. Co konkretnie się między wami wydarzyło?

Wybacz, ale jako drużyna postanowiliśmy nie mówić o tym publicznie i chcę to uszanować.

Dziwny był nieco fakt, że podczas oficjalnego ogłoszenia zmian w składzie o NEO i pashy pojawiły się dosłownie jedno-dwa zdania, o tobie zaś nie wspomniano w ogóle. Nie było ci z tym dziwnie?

Miałem prywatną rozmowę z Romanem i mnie osobiście ona wystarczyła. Nie czuję się urażony. Natomiast dziwi mnie fakt, że o takich legendach jak NEO i pasha było zaledwie parę wersów w oświadczeniu.

Z perspektywy czasu nie żałujesz, że nie zostałeś w kraju i nie spróbowałeś swoich sił w innej drużynie, gdzie presja byłaby może mniejsza?

Ani trochę nie żałuję. Było to spełnienie marzeń i bardzo cenna lekcja. Jestem teraz lepszym i dojrzalszym zawodnikiem niż kilka miesięcy temu.

Jak wiemy, nie chcesz robić sobie przerwy od gry. Pojawiły się już jakieś propozycje?

Pojawiły co mnie bardzo cieszy i mam nadzieję, że już w styczniu znajdę nową drużynę.

A nie boisz się, że ten nie najlepszy okres w VP może trochę zniechęcić ludzi do tego, by dać ci szansę?

Nie boję się tego, wiem na co mnie stać i jeszcze nie raz to udowodnię.

Czego więc możemy spodziewać się po morelzie w 2019 roku?

Zdecydowanie pewniejszego siebie i bardziej doświadczonego. Wierzę, że 2019 rok będzie przełomowym dla mnie.

Śledź autora na Twitterze – MaPetCed