Po bolesnej porażce z G2 Esports przyszła wreszcie wygrana, chociaż styl, w jakim Fnatic ją odniosło, pozostawia zapewne wiele do życzenia. Tak czy inaczej, szwedzka formacja minionej nocy pokonała po ciężkim boju Windigo Gaming, dzięki czemu zobaczymy ją jeszcze w drugiej fazie grupowej. Dla Bułgarów natomiast przygoda z rozgrywkami dobiegła już końca.

Fnatic 2 : 1 Windigo Gaming

(ESL Pro League – grupa C)
16 8 Nuke 7 10
8 3
13 7 Inferno 8 16
6 8
16 12  Train  3 12
4 9

Spotkanie zaczęło się na Trainie wybranym przez Windigo, które tym samym zmuszone było zacząć mecz po stronie atakującej. Przebieg zdarzeń pokazał, że ofensywa Bułgarów nie jest aż tak silna, chociaż w pierwszych minutach wydawało się, że jest inaczej. Podopieczni Aleksandra "Shockwave'a" Netreby wygrali przecież pistoletówkę i trzy następujące po niej rundy, ale potem wyraźnie spuścili z tonu, dzięki czemu jeszcze przed przerwą Fnatic zdołało ich przegonić, wychodząc tym samym na skromne, jednopunktowe prowadzenie. W drugiej połowie natomiast grali już tylko Szwedzi i to mimo faktu, że po raz drugi okazali się słabsi w strzelaniu z pistoletów. Ich rywal bowiem nie wykorzystał tego faktu i jako CT zgarnął zaledwie jedno oczko, co zakończyło się jego porażką w stosunku 10:16.

Kilkanaście minut później obie drużyny spotkały się ponownie, tym razem na Inferno. Mapa te ewidentnie działała na korzyść Fnatic, ale była to tylko teoria. W praktyce Windigo rywalizowało ze swoimi skandynawskim przeciwnikiem jak równy z równym i po morderczej walce punkt na punkt kończyło pierwszą część pojedynku z wyszarpanym wynikiem 8:7. Trudny bój trwał także po zmianie stron i długo wydawało się, że to występujący w obronie Jesper "JW" Wecksell wraz z kolegami mają więcej argumentów po swojej stronie, ale finalnie z wygranej mogli cieszyć się Bułgarzy. Zawodnicy Shockwave'a w ostatniej fazie starcia zanotowali serię czterech zdobytych z rzędu rund i dzięki zwycięstwu 16:13 doprowadzili do trzeciej mapy.

Tą był Nuke, który w pierwszej połowie przebiegł pod absolutne dyktando skandynawskiej piątki. Fnatic co prawda ponownie straciło pistoletówkę, ale potem z łatwością przejechało się po przeciwnikach niczym walec drogowy, wyraźnie korzystając z faktu, iż grało po teoretycznie łatwiejszej stronie. Na przerwę JW i spółka schodzili z aż dziewięciopunktowym prowadzeniem i zanosiło się, że nie czekają nas już żadne emocje. Błąd! Po przejściu do defensywy Windigo wychodziło z siebie, byleby doprowadzić przynajmniej do dogrywki i chociaż gracze z Bułgarii walczyli dzielnie, to koniec końców polegli 12:16. Z tego powodu już niedługo będą oni musieli powalczyć o swój ligowy byt podczas turnieju barażowego.

Europejska dywizja ESL Pro League Season 9 powróci już dziś o godzinie 18:20, gdy to Natus Vincere podejmie Fnatic. Po więcej informacji na temat rozgrywek zapraszamy do naszej relacji.