Filip "NEO" Kubski nie będzie zbyt dobrze wspominać swojego debiutu w barwach FaZe Clanu. Legendarny zawodnik i jego nowi koledzy musieli bowiem niespodziewanie uznać dziś wyższość byłej drużyny Polaka, Virtus.pro, która wygrała 2:1 i tym samym pozostała w grze o triumf w 4. tygodniu ECS Season 7.

FaZe Clan 1 : 2 Virtus.pro

(ECS Season 7 – ćwierćfinał)
Dust2 Vertigo Nuke Overpass Inferno Train Mirage
10 10 Nuke 5 16
0 9
16 9 Overpass 6 13
7 7
6 6 Mirage 9 16
0 7

Z oczywistych względów spotkanie od samego początku budziło wiele emocji, zaś kibice liczyli na naprawdę interesujące spotkanie. I na dobrą sprawę je dostali. Wszystko zaczęło się od rundy pistoletowej, która padła łupem grającego po stronie atakującej Virtus.pro. Dzięki temu Polacy zdołali zgarnąć także następną rundę, ale już trzecia potyczka padła łupem FaZe Clanu. Do tego momentu wszystko przebiegało tak, jak można się było tego spodziewać – dowodzony przez Filipa "NEO" Kubskiego zespół szybko przejął inicjatywę i w kilka minut przeszedł z wyniku 0:2 do 6:2. Potem jednak VP kilkukrotnie ukuło jeszcze wyżej notowany od siebie zespół, korzystając m.in. z dobrej postawy zawodzącego ostatnimi czasy Michała "snatchiego" Rudzkiego. W efekcie rodzima piątka na przerwę schodziła z zaledwie pięciopunktową stratą, co na Nuke'u uważane jest za naprawdę dobry rezultat. Co więcej, po przejściu do obrony Virtusi... całkowicie wyłączyli FaZe z gry. Dość powiedzieć, że międzynarodowy skład w drugiej części starcia nie zdobył ANI JEDNEGO oczka i to mimo kilku naprawdę bliskich pojedynków. Ale nie mogło być inaczej, skoro Håvard "rain" Nygaard nie dobił nawet do 10 fragów – brak tak ważnego elementu drużyny niewątpliwie przyczynił się do tego, że triumfatorzy BLAST Pro Series Miami 2019 polegli 10:16.

Taki obrót spraw był ewidentnie nie w smak faworytom z FC, bo na wybranym przez siebie Overpassie ostro ruszyli z kopyta i w pewnym momencie prowadzili oni już 7:0! Prym w szeregach międzynarodowego składu ponownie wiódł Olof "olofmeister" Kajbjer, który swoją grą był w stanie zrekompensować nie najlepszą na tej mapie formę NEO, ale tylko do czasu. W ósmej rundzie bowiem Virtus.pro wreszcie odpowiedziało, w kolejnych minutach dwukrotnie dopisując do swojego dorobku po trzy oczka z rzędu. To z kolei pozwoliło Polakom zbliżyć się do oponentów na odległość trzech punktów, co pozwalało wierzyć, że przy udanym starcie drugiej połowy podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego doprowadzą do remisu. I faktycznie im się to udało – po wygraniu drugiej pistoletówki VP nie tylko odrobiło wszystkie straty, ale samo zyskało przewagę, wykorzystując chaos w szeregach FaZe. To jednak nie był jeszcze koniec, bo zespół Kubskiego robił wszystko, by doprowadzić do trzeciej mapy. Zaczęła się więc wyniszczająca walka, z powodu której momentami oba składy miały problemy finansowe! Wydawało się nawet, że na swoją korzyść obrócą to wszystko Virtusi, którzy zamkną spotkanie w dwóch mapach, ale finalnie do tego nie doszło. Obronną ręką z trudnej sytuacji wyszli za to zawodnicy Janko "YNk" Paunovicia, którzy po fatalnym początku przejęli wreszcie palmę pierwszeństwa, w czym zresztą pewna zasługa NEO. 31-latek w końcowym okresie gry wyraźnie odżył i pomógł swoim kolegom w przechyleniu szali zwycięstwa na ich stronę wynikiem 16:13.

Zwieńczeniem tego zaskakująco wyrównanego spotkania miał być więc Mirage, na którym Virtus.pro zaczęło po stronie atakującej. I radziło sobie po niej świetnie, bo błyskawicznie zgarnęło pistoletówkę i cztery następujące po niej rundy. Później co prawda FaZe także zaczęło punktować, ale bardzo długo robiło to w sposób dość niemrawy. Ale nie mogło być inaczej, skoro najlepiej fragującym zawodnikiem VP był Michal "OKOLICIOUZ" Glowaty, któremu bardzo długo zarzucano, że wykręca słabe statystyki. W tym wypadku było inaczej i chociaż jeszcze przed końcem pierwszej połowy 22-latek nieco spuścił z tonu, to i tak nie da się nie zauważyć, że to w dużej mierze jemu polska drużyna zawdzięcza prowadzenie 9:6. Z kolei dla FaZe nie wyglądało to wszystko zbyt dobrze, a zrobiło się jeszcze gorzej, gdy międzynarodowy skład po raz drugi okazał się słabszy w strzelaniu z pistoletów. Nie da się jednak ukryć, że brakowało olofmeistera, który podczas poprzednich dwóch potyczek był głównym motorem napędowym swojej formacji – tym razem Szwed nie pomagał swoimi fragami, co bez wątpienia było wodą na młyn rywali z Polski. Ci pewnie parli przed siebie i w drugiej połowie nie stracili ani jednego oczka! Można więc spokojnie powiedzieć, że nie mieli oni najmniejszego problemu, by dobić kompletnie rozbite FC, przypieczętowując swój awans wygraną w stosunku 16:6!

Tym samym FaZe Clan odpadł z dalszej rywalizacji, Virtus.pro natomiast jutro zmierzy się z AVANGAR w meczu półfinałowym 4. tygodnia Esports Championship Series Europe Season 7. Po więcej informacji na temat europejskich rozgrywek zapraszamy do relacji tekstowej.