Virtus.pro zawitało na finały Polskiej Ligi Esportowej w składzie ze zmiennikiem Tomasz "phr-em" Wójcikiem, z którym odbyło zaledwie kilka treningów. Mimo to popularne Niedźwiedzie poradziły sobie wyśmienicie, docierając aż do wielkiego finału, w którym na dwóch mapach uporały się z faworyzowanym Aristocracy. Zaraz po tym sukcesie podopiecznych rosyjskiej organizacji porozmawialiśmy z Michałem "MICHEM" Müllerem między innymi o ostatniej zmianie personalnej w szeregach Virtusów oraz planach na najbliższe tygodnie.
Tomasz Jóźwik: Trenowaliście z phr-em zaledwie przez kilka dni, przyjechaliście do Warszawy bez większego przygotowania. Czy spodziewałeś się, że osiągnięcie tak dobry wynik?
Michał "MICHU" Müller: Trudno mi powiedzieć. Na pewno nie spodziewałem się, że tak łatwo uda nam się wygrać w finale. Można było się domyślać, że poprzednie mecze będą łatwiejsze, bo w końcu nie jesteśmy najgorszą drużyną. Nawet jak nam nie idzie, to cały czas jesteśmy w czołówce w Polsce. Myślę, że taka zmiana mogła jedynie pomóc, tym bardziej, że wzięliśmy doświadczonego zawodnika. Gra nie opiera się już tak bardzo na taktykach, tylko na startach rund, na dobrych pomysłach i reagowaniu. Z tego powodu nie była nam potrzebna tak długa adaptacja nowego gracza.
To jeden z twoich pierwszych sukcesów w barwach Virtusów. Myślisz, że to początek waszego dobrego okresu czy mieliście tutaj po prostu dużo szczęścia?
Jedna wygrana niczego nie zmieni, cały czas będziemy ciężko pracować na większe sukcesy niż wygrane na polskich turniejach. Na pewno zwycięstwo cieszy, ale jest parę spraw do przegadania, parę map do zrobienia z nowym zawodnikiem i na tym się teraz skupimy.
Po raz pierwszy w historii organizacji braliście udział w Polskiej Lidze Esportowej i jest to dla was kolejna polska impreza w tym roku. Jak zareagowaliście na zaproszenie od organizatorów? Trudno było was przekonać do przyjazdu do Warszawy?
Mnie nie było trudno przekonać, bo w przeszłości grałem już na turniejach tego typu. Zawsze wiedziałem, że fajnie jest wygrać czy to ESL Mistrzostwa Polski, czy to Polską Ligę Esportową. Wiedziałem, że jest tutaj fajny klimat, fajni ludzie, fajny turniej. Stawiliśmy się, wygraliśmy, spełniliśmy cel, który sobie wyznaczyliśmy.
W ostatnim wywiadzie dla eweszło snatchie powiedział, że formacja potrzebuje czasu na rozwój, tymczasem po raz kolejny w tym roku dokonaliście zmiany kadrowej. Dlaczego tak szybko i znienacka zrezygnowaliście z OKOLICIOUZA? W waszej grze było przecież widać postępy.
OKOLICIOUZ był bardzo dobrym zawodnikiem, ale nie pasował swoim stylem gry do tego, czego my potrzebowaliśmy od piątego gracza. Nie dość, że on nie mógł się odnaleźć i nie czuł się komfortowo w tym, co musiał robić, to my też nie czuliśmy, że to jest odpowiednia osoba dokładnie do tej roli. W innej roli na pewno odnalazłby się dużo lepiej, ale w tej nie szło mu tak, jak byśmy chcieli, ani tak jak on by chciał, więc zdecydowaliśmy się na zmianę.
Nie żałujecie, że po odsunięciu byaliego od składu nie przeprowadziliście testów z prawdziwego zdarzenia? Może decyzja o skorzystaniu z OKOLICIOUZA była pochopna?
Nie chciałbym odpowiadać na to pytanie.
W najbliższym czasie będzie was wspierał phr, a więc zawodnik, który do niedawna reprezentował barwy AGO. Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na niego? Czy fakt, że snatchie grał kiedyś z phr-em, miał jakiekolwiek znaczenie?
Zdecydowanie nie. W tych czasach nie góruje koleżeństwo, w tych czasach trzeba wygrywać. Nie gra się ze swoimi kolegami z bloku, z klatki czy ze Steama. Do drużyny bierze się najlepsze osoby. Zespół ma działać i odpowiednio funkcjonować, każdy ma być bardzo dobry. Odsunęliśmy znajomości na bok, a wzięliśmy osobę, która jest wolna i najlepsza na tę pozycję.
W komunikacie organizacji można odnaleźć słowa, że w lipcu będziecie testować nowych zawodników, aby odnaleźć lepszy balans w składzie. Czy macie już przygotowaną jakąś listę kandydatów na miejsce zwolnione przez OKOLICIOUZA?
Nie mamy sporządzonej żadnej listy, będziemy na bieżąco rozmyślać co z piątym zawodnikiem, ale myślę, że phr pokazał się z bardzo dobrej strony, więc będzie miał dużo plusów przy wyborze piątego, ostatecznego, stałego gracza.
Nie boicie się, że jeżeli po znalezieniu stałego piątego ogniwa znowu nie będziecie osiągać odpowiednich rezultatów, to może być to gwóźdź do trumny całego składu?
Nie martwimy się tym. Cały czas musimy walczyć, trenować, grać, pokazywać się z jak najlepszej strony. Musimy myśleć o tym, żeby wygrywać każdy mecz i dostawać się na turnieje oraz kwalifikacje, a nie o tym, czy organizacja się nas pozbędzie, czy nie.
Już za tydzień pojawicie się w Poznaniu na Good Game League 2019, gdzie otrzymaliście slot należący wcześniej do x-kom teamu. Myślisz, że pomimo gry ze zmiennikiem będziecie w stanie zaprezentować się z dobrej strony?
Oczywiście, że będziemy mogli powalczyć. Tutaj przyjechaliśmy z phr-em i wygraliśmy z drużyną, która jest od nas wyżej w rankingu. Na Good Game League również pojawią się ekipy zbliżone rankingiem do nas, więc myślę, że każdy może wygrać ten turniej. Jesteśmy dobrej myśli, tym bardziej po wygranej tutaj.
Wracając na koniec do finałów Polskiej Ligi Esportowej, zrewanżowaliście się Aristocracy za przegrany finał ESL Mistrzostw Polski. Czujecie się teraz TOP1 w kraju?
Zawsze mówię, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. My ten ostatni mecz wygraliśmy, więc wydaje mi się, że na razie to my jesteśmy najlepszą drużyną. Nie zmienia to faktu, że cały czas trzeba pracować i grać, bo jutro możemy zagrać kolejne spotkanie i możemy je przegrać. Wtedy już nie będziemy na topie. Sytuacja zmienia się naprawdę bardzo szybko i trudno ocenić, kto jest na daną chwilę najlepszy w Polsce.
Jakie cele stawiacie sobie na kolejne tygodnie? Powrót do czołowej trzydziestki rankingu z pewnością jest wysoko na waszej liście.
Przydałoby się zakwalifikować lub dostać zaproszenie na duży turniej, gdzie moglibyśmy zyskać więcej punktów do rankingu i w efekcie dostawać zaproszenia na kolejne imprezy, mieć więcej możliwości, aby wskoczyć do TOP30 rankingu, w którym już długo nas nie było.