W dwa lata Vito "kNg" Giuseppe odbył podróż z nieba do piekła i z powrotem. 26-letni dziś Brazylijczyk był jednym z głównych autorów ogromnego sukcesu, jakim był awans Immortals aż do wielkiego finału PGL Major Kraków 2017. Wtedy wydawało się, że "Nieśmiertelni" są skazani na sukces. Są młodzi, są nieprzewidywalni i przede wszystkim stanowią wybuchową mieszankę. Problem w tym, że ta eksplodowała w najmniej oczekiwanym momencie i w najmniej spodziewany sposób.

Udowodnij to albo cię zabiję!

To jedno zdanie na wiele miesięcy zdefiniowało karierę Giuseppego. Padło ono we wrześniu 2017 i aby dokładnie objaśnić jego sens, musimy cofnąć się właśnie do tamtego okresu. Immortals było wówczas na szczycie i do rywalizacji w ramach DreamHack Open Montreal 2017 przystępowało jako jeden z głównych faworytów. I do pewnego momentu wszystko szło bardzo dobrze, bo latynoska piątka aż do wielkiego finału nie przegrała ani jednej mapy. Ta fantastyczna seria zakończyła się dopiero w decydującym meczu, na który kNg wraz z kolegami... się spóźnili, w efekcie czego Mirage'a stracili walkowerem, by potem przypieczętować własną porażkę wynikiem 9:16 na Cobblestonie. Z miejsca w kuluarach pojawiły się plotki, że gracze z Ameryki Południowej zaspali na mecz, gdyż dzień wcześniej zafundowali sobie suto zakrapianą imprezę. Nawiązując do tego Pujan "FNS" Mehta, którego Counter Logic Gaming poległo z Immortals w półfinale, zażartował w mediach społecznościowych: – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przegraliśmy z drużyną, której trzech członków było na kacu. I to właśnie w odpowiedzi na tę zaczepkę Kanadyjczyka padła słynna już groźba ze strony Giuseppego.

A przecież było to tylko zwieńczenie i tak gęstej atmosfery, jaka narosła wokół latynoskiej formacji. Krótko po zakończeniu krakowskiego Majora pojawiły się informacje o rzekomych nieporozumieniach, jakie mają trawić zespół, a których następstwem ma być odejście aż trzech zawodników. Niemniej do czasu ferlanego DreamHacka w Montrealu do żadnych ruchów nie doszło – te wydarzyły się krótko po zakończeniu imprezy. Nieco ponad tydzień po pojawieniu się tweeta kNg został karnie zawieszony przez organizację, wobec czego sam postanowił odejść. – Po zakończeniu DreamHack Montreal powróciłem do Brazylii i powiedziano mi wtedy, że zostanę ukarany. Nigdy jednak nie powiedziano mi jakiego rodzaju będzie to kara. Nasze spotkanie miało się odbyć po meczu z CLG. Gdy tylko wszedłem na czat drużyny, potwierdziłem, że zamierzam zagrać z CLG, nawet jeśli będą lagi. Po 10 minutach przyszedł steel i odpisał, że nie będę mógł wystąpić, bo zostałem zawieszony na miesiąc. Byłem zły, ponieważ nikt z organizacji wcześniej mnie o tym nie poinformował – wyznał. Wydawało się, że w tamtym momencie poważna kariera niepokornego zawodnika powoli dobiega końca, ale niespodziewanie w grudniu pomocną dłoń wyciągnęło do niego wchodzące na scenę CS:GO 100 Thieves, które zaangażowało wówczas aż trzech członków wicemistrzowskiego skład Immortals z PGL Majora.

fot. DreamHack/Pierre Yves Laroche

Nie jestem homofobem

Bardzo szybko okazało się jednak, że oferta od 100T nie pomogła Giuseppemu wrócić na szczyt – paradoksalnie oddaliła go ona od niego jeszcze bardziej. Swój wkład w upadek Brazylijczyka miał też znany z ciętego języka Duncan "Thorin" Shields, który w mediach społecznościowych zażartował sobie z sytuacji z Montrealu. To z kolei sprowokowało kNg, który w pewnym momencie przestał się hamować, odpowiadając w sposób mający wyraźne homofobiczne zabarwienie. – Thorin jasno sugerował, że ja i moi koledzy z drużyny zażywaliśmy narkotyki, co jest bardzo poważnym zarzutem, który wpłynął również na moją rodzinę. Moja mama i siostra od razu zostały zapytane o ten wątek, mimo że nie ma na to żadnych dowodów. Podejmę wszystkie niezbędne kroki prawne, by położyć kres oszczerstwu i zniesławianiu, które trwają od kilku dobrych miesięcy. Po tym oskarżeniu popełniłem błąd, gdyż użyłem sytuacji seksualnej jako argumentu. Nie jestem w żaden sposób uprzedzony i nie jestem homofobem, ale zdaję sobie sprawę, jak zły ton miała tamta wypowiedź. Wówczas byłem bardzo rozdrażniony przez to, że nie mogłem zagrać na Majorze, co było najważniejszym celem na ten rok – tłumaczył się sam gracz. Efekt? Karne wyrzucenie z organizacji w styczniu 2018 bez ani jednego rozegranego meczu na koncie. A przecież już wcześniej osoba 26-latka odcisnęła piętno na całej drużynie, która musiała w ostatniej chwili wycofać się z ELEAGUE Major Boston 2018, gdyż jeden z jej członków (właśnie kNg) nie uzyskał wizy uprawniającej go do wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych.

W tych okolicznościach pewne było, że już nikt nie zaufa kNg i jego wątłym nerwom. Wobec tego Latynosowi pozostał tylko powrót do ojczyzny, gdzie w lutym 2018 sformował nowy skład pod banderą Virtue Gaming. – Jestem bardzo zmotywowany. Grałem już z kNg i wiem, że jest to zawodnik, który ma do mnie spore zaufanie, co sprawia, że w grze czuję się bardzo komfortowo. Nie mam wątpliwości, że będziemy najlepsi! – nie krył wówczas ekscytacji jeden z wybrańców Giuseppego, Denner „KHTEX” Barchfield. Ostatecznie zespół grał ze sobą przez... dwa miesiące, bo już w kwietniu jego twórca ponownie połączył siły ze swoimi starymi znajomymi z krótkiego okresu w 100 Thieves, którzy wtedy występowali już jako Não Tem Como. Ekipa miała ambitne plany i szybko zaczęło się mówić, że może ona trafić pod skrzydła SK Gaming, które niespodziewanie utraciło wówczas swój mistrzowski skład CS:GO na rzecz odradzającego się MIBR-u. I może faktycznie do tak interesującego transferu by doszło, gdyby NTC prezentowało sobą cokolwiek. A tymczasem latynoska formacja, mimo posiadania naprawdę znanych nazwisk, regularnie zawodziła, zaś apogeum tej serii rozczarowań było pożegnanie z amerykańskim Minorem przed FACEIT Major London już w fazie grupowej. Ponownie więc kNg się nie udało, ale jeszcze raz, jak gdyby pilnowała go jakaś opatrzność, pojawiło się rozwiązanie. Chęć zakontraktowania czterech reprezentantów Não Tem Como wyraziło bowiem INTZ eSports, które dotychczas znane było głównie fanom brazylijskiej sceny CS:GO.

Widzę rzeczy, których wcześniej nie widziałem

Zbliżamy się do końca roku, a ten czas skłania nas do refleksji. Ten rok był dla mnie bardzo ważny. Powrót do profesjonalnego grania na mniejszą skalę spowodował, że widzę rzeczy, których wcześniej nie mogłem, a pozwoliły stać mi się lepszym człowiekiem. Chciałbym rozpocząć od przeprosin dla całej społeczności. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że jako profesjonalny zawodnik jestem postrzegany jako wzór dla różnych ludzi, w tym dzieci. Jest mi smutno, że zawiodłem was, moich fanów poprzez zachowania, o których teraz wiem, że nie były poprawne. Chciałbym przeprosić DreamHacka, Immortals, moich kolegów z drużyny i wszystkie osoby, które pojawiły się na turnieju, aby obejrzeć, jak rywalizujemy. Generalnie spóźnienie się na turniej, nawet nie na sam finał jest czymś absurdalnym i nie do zaakceptowania, bez względu na powód. Chciałbym schować swoją dumę i publicznie przeprosić FNS-a. Nic nie usprawiedliwia sposobu, w jaki zareagowałem i mam nadzieję, że pewnego dnia zobaczymy się na turnieju, gdzie będę miał szansę, aby przeprosić Cię także osobiście. Chciałbym również poświęcić czas i przeprosić dwie organizacje (Immortals i 100 Thieves), których nie szanowałem i skaziłem ich wizerunek. Wstydzę się sposobu, w jaki zachowywałem się w trakcie gry pod ich banderą. Czuję prawdziwą dumę, że mogłem reprezentować organizacje o tej randze. Na koniec, ale nie mniej istotnie pod żadnym względem, chciałbym przeprosić Thorina. Znowu moje podejście jest nieuzasadnione i mam nadzieję, że zobaczymy się na jakiejś imprezie, abym mógł przeprosić Cię osobiście – tymi słowami kNg postanowił zamknąć fatalnty dla siebie okres, rozpoczynając jednocześnie zupełnie nową przygodę w INTZ. Co ważne w tym wszystkim, zarówno FNS, jak i Thorin wybaczyli mu, życząc jednocześnie powodzenia.

fot. ESL/Helena Kristiansson

Już wtedy pojawiły się informacje, że Giuseppe może nie zabawić w obecnej drużynie zbyt długo, gdyż rozważany jest jako kandydat do wzmocnienia przebudowywanego składu MIBR. Ostatecznie postawiono jednak na João "felpsa" Vasconcellosa, który posiadał nad kNg jedną znaczącą przewagę – posiadał wizę, z uzyskaniem której Latynos nadal miał problem. Niemniej tym razem sam gracz zachował się inaczej i zamiast wyładowywać swoją frustrację, skupił się na wytężonej pracy, co też szybko przyniosło efekty. Napędzane jego świetną postawą INTZ otarło się o awans na Intel Extreme Masters Katowice 2019, podczas DreamHack Open Rio de Janeiro 2019 było w stanie walczyć jak równy z równym z będącą wtedy na fali wznoszącej FURIĄ Esports, a także z niezłej strony zaprezentowało się w Esports Championship Series Season 7. No i wreszcie sięgnęło po upragniony slot na Majorze poprzez rozgrywany w Berlinie turniej Minor Play-In. – Kolejne marzenie się spełniło. Chciałbym szczególnie podziękować Ricardo Sousie [właściciel Virtue – red.], który wyciągnął do mnie rękę, gdy wszyscy mnie skreślili. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj – nie krył radości Giuseppe tuż po zwycięskim meczu z MVP PK, który zagwarantował jego drużynie miejsce na StarLadder Major Berlin 2019. A była to tylko jedna z fantastycznych informacji, które w tamtym czasie spadły na zawodnika z Brazylii.

Stałem się lepszą osobą

Według źródeł znajdujących się blisko drużyny, kNg jest poważnie brany pod uwagę przez MIBR jako następca Marcelo "coldzery" Davida – ogłosił 23 lipca 2019 znany amerykański dziennikarz, Jarek "DeKay" Lewis. Wygląda więc na to, że w Berlinie kNg walczyć będzie nie tylko o dobre imię swojej ekipy, ale także o upragniony transfer, który pomógłby mu na dobre powrócić do ścisłej czołówki, w której po raz ostatni znajdował się w 2017 roku. Teraz nie przeszkodzi mu już wiza, którą po wielu próbach wreszcie otrzymał. Tak naprawdę jedyną osoba, która może przeszkodzić Giuseppemu w spełnieniu marzeń, może być tylko on sam. – W przeszłości wielokrotnie schrzaniłem, robiłem rzeczy, których nie powinienem był zrobić, ale dzięki temu zyskałem doświadczenie, stałem się lepszą osobą. Szczerze, nie żałuję tego co się wydarzyło, bowiem w innym wypadku być może nie stałbym się człowiekiem, którym jestem teraz. W pewnym momencie myślałem, że moja kariera się skończyła, ale Bóg dał mi kolejną szansę by robić to co kocham – przyznał sam 26-latek w niedawnej rozmowie z serwisem HLTV. Wygląda więc na to, że tym razem będzie inaczej i jedyne "zabijanie" z jakim Giuseppe będzie mieć do czynienia, będzie miało miejsce na serwerze. Ku chwale INTZ, ku chwale brazylijskiego Counter-Strike. I po upragniony transfer do legendarnego MIBR-u.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn