Nie ma się co czarować – do tej pory nazwisko Kovač w świecie CS:GO kojarzone było tylko z Nikolą "NiKo" Kovačem. Nie ma się co dziwić, wszak mówimy tutaj o największej gwieździe FaZe Clanu, która w 2017 wybrana zostana drugim, zaś w 2018 trzecim najlepszym graczem świata. Podczas berlińskiego Majora trzeba jednak będzie zwracać uwagę także na innego zawodnika o tym dźwięcznym nazwisku. Panowie i Panie, powitajcie Nemanję "huNtera" Kovača.

Wbrew temu, co sądzą niektórzy fani, huNter nie jest wcale bratem NiKo, tylko jego kuzynem. Obaj panowie wzajemnie traktują się jednak jak bracia, pomyłka ta jest więc ze wszech miar zrozumiała. Zresztą, sam Nemanja często pisze o Nikoli per "bruder" i można odnieść wrażenie, że jest jednym z jego największych fanów. – NiKo wybrany drugim graczem na świecie. Czas, by pokazać, że jesteś najlepszy, i zająć pierwsze miejsce – napisał, gdy jego krewny otrzymał wyróżnienie ze strony serwisu HLTV. Zażarcie bronił go również, gdy Marcel "coldzera" David w nieprofesjonalny sposób naśmiewał się z drużyny NiKo po porażce w wielkim finale ESL Pro League Season 6, nazywając Latynosa "rozgniewanym Brazylijczykiem, który przez kolejny rok będzie oglądał plecy FaZe". Młodszy z Kovačów nie pozostawał mu dłużny. – Wierzę, że huNter ma talent wystarczający, by stać się jednym z najlepszych graczy na świecie, może jednak potrzebować do tego lepszych graczy albo lepszej drużyny. Musi po prostu otrzymać odpowiednią szansę, wykorzystać ją, a wtedy będzie mógł dotrzeć do tego miejsca, w którym ja jestem obecnie – stwierdził NiKo w styczniu 2018 roku. Czy było to stwierdzenie na wyrost? Zarówno tak, jak i nie.

Jak zostało wcześniej wspomniane, huNter jest starszy od swojego kuzyna o rok, nie miał on jednak tak dużego szczęścia i wypłynął on na szczyt dopiero teraz. Gdy NiKo w 2016 roku występował pod banderą mousesports na Majorze w Columbus, huNter wraz z GamePub odpadał w otwartych eliminacjach do DreamHack Tours 2016. Następnie trafił on do iNation, gdzie nazwisko Kovač było już znane, bo rok wcześniej krótki epizod zaliczył tam obecny lider FaZe. Niemniej w tej ekipie mowa była tylko o sukcesach lokalnych, takich jak triumf w Balkan Pro League w grudniu 2016 roku. O wiele lepszym oknem na świat było za to Binary Dragons, w których to barwach Bośniak pojechał na pierwszego w swojej karierze naprawdę poważnego lana – DreamHack Open Atlanta 2017. I chociaż zespół USA nie zawojował, to wcześniej stoczył dwa wyrównane pojedynki z HellRaisers oraz Misfits Gaming. Sam Kovač nie zaprezentował się w nich co prawda zbyt dobrze, ale nie przeszkodziło mu to w tym, by zostać zauważonym przez FACEIT. Ten w październiku 2017 oficjalnie zaprosił go do FPL Circuit. – Nie spędziłem w FPL-u zbyt wiele czasu, może nieco ponad miesiąc, ale widziałem kilku graczy, którzy mieli potencjał. Moim zdaniem huNter z Binary Dragons ma największą szansę na to, by się przebić – chwalił wówczas swojego byłego kolegę z iNation Nemanja "nexa" Isaković.

fot. DreamHack/Alex Maxwell

Potrzebny był jednak przełom. A tym był transfer do mało znanej wówczas organizacji Valiance & Co, która, chociaż wywodzi się z Niemiec, postawiła na bałkański skład. I już kilka dni później mogła świętować pierwszy lanowy sukces, jakim było zwycięstwo podczas ESL Adria League Season 1. Samego huNtera uznano za głównego ojca tego sukcesu, toteż nic dziwnego, że to właśnie jego organizatorzy nagrodzili statuetką dla MVP. – GG dla wszystkich drużyn, a także WP dla moich kolegów. Dzięki, chłopaki, za to, że pomogliście mi dostać tę nagrodę – nie krył radości sam zawodnik. I chociaż do końca roku zespół nie osiągnął większych sukcesów, to zdołał pokonać m.in. GODSENT czy też HellRaisers, co wystarczyło, by przebić się do czołowej trzydziestki rankingu HLTV. – Top 30 na świecie w 2017 roku. Jestem naprawdę szczęśliwy i dziękuję chłopakom oraz trenerowi i menadżerowi. Mam nadzieję, że w 2018 roku będzie nam szło jeszcze lepiej – pisał wtedy Kovač, który indywidualnie także miał się czym pochwalić. Na przestrzeni całego roku udało mu się bowiem wypracować rating 1,24, co umieściło go pod tym względem na piętnastym miejscu wszystkich zawodników notowanych przez HLTV. Co ciekawe, jego kuzyn NiKo z ratingiem 1,23 znalazł się na miejscu dziewiętnastym.

I zgodnie z życzeniem 23-latka 2018 faktycznie był jeszcze lepszy zarówno dla niego, jak i dla jego ekipy. Valiance pojawiło się wszak m.in. DreamHack Masters Marseille 2018. – Jedno z moich życzeń w CS:GO spełniło się. Wystąpię na tym samym turnieju, na którym zagra mój brat, NiKo. To były dla nas świetne eliminacje, które skończyliśmy bez straconej mapy – nie krył wówczas radości Bośniak. Niemniej we Francji nie miał nawet szans, by spotkać swojego krewnego na serwerze, bo jego skład odpadł już w fazie grupowej. O wiele lepiej wyglądało to podczas Qi Invitational, Good Game League 2018 czy też ZOTAC Cup Masters 2018 - Europe, bo tam zespół z Bałkanów docierał do strefy medalowej. Dokonywał tego zresztą przy znacznym wkładzie huNtera, który niemal każdy turniej, na którym przyszło mu wystąpić, kończył z pozytywnym ratingiem, będąc zdecydowanie najmocniejszym punktem Valiance. O jego świetnej grze niech świadczy fakt, że między październikiem a grudniem miał szósty najwyższy rating spośród wszystkich zawodników, którzy nigdy nie mieli okazji grać w drużynie z najlepszej dwudziestki rankingu HLTV. I chociaż pochwały i pomniejsze sukcesy zaczęły spadać na ekipę Kovača, to nadal brakowało jej jednego – upragnionego awansu na Majora.

Na Minora w Londynie nawet nie udało się pojechać, co nie było jednak niczym dziwnym, bo podczas otwartych eliminacji wszyscy gracze Valiance zaprezentowali się poniżej oczekiwań. O wiele lepiej było przed Intel Extreme Masters Katowice 2019, bo w styczniu 2019 huNter wraz z kolegami przybyli do stolicy Górnego Śląska, gdzie... zajęli najgorsze z możliwych miejsc, czyli czwarte. To nie dawało ani awansu na turniej główny, ani nawet na zawody Play-in. – Było naprawdę blisko i sądzę, że zasługiwaliśmy na ten awans. Źle mi z tym, bo mieliśmy naprawdę świetną szansę, ale nie była to ostatnia okazja, by mieć swoje naklejki – pisał już po powrocie z Polski zawiedziony Bośniak. I faktycznie miał on powody, by czuć się zawiedzionym. Wszak to właśnie on zaliczył fantastyczny występ przeciwko mousesports. To właśnie on bezskutecznie próbował natchnąć swoich kolegów do zwycięstwa nad ENCE, do którego ostatecznie nie doszło. I wreszcie to właśnie on był głównym aktorem niezwykle zaciętego pojedynku z Teamem Vitality, podczas którego rozegrano w sumie 88 rund na trzech mapach. Sam 23-latek zdobył aż 79 fragów, czyli więcej niż powszechnie wychwalany Mathieu "ZywOo" Herbaut, ale to było za mało, bo to Francuzi rzutem na taśmę przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, wyrzucając Valiance poza podium Minora.

fot. StarLadder

Co więc zrobiła drużyna Kovača i on sam? Otóż wszyscy zgodnie wzięli się do pracy, kontynuując swój progres. I tym razem pojawiły się sukcesy naprawdę znaczącej wagi, wychodzące daleko poza bałkańską scenę i turnieje dla trzeciego tieru. Ćwierćfinał World Electronic Sports Games 2018, półfinał DreamHack Open Rio de Janeiro 2019 czy też wreszcie wicemistrzostwo DreamHack Open Tours 2019. Efekt? Promocja formacji na 24. lokatę w rankingu HLTV, które było tylko początkiem późniejszej fali awansów. – Czwartego listopada zaczęliśmy od zera, mając na koncie zero punktów i będąc na 80. miejscu. Teraz po dwóch miesiącach i 24 dniach jesteśmy na 24. miejscu na świecie i 13. w Europie. (...) Sądzę, że stać nas na jeszcze więcej, ale i tak jestem dumny z mojej drużyny – pisał huNter. Bośniak mógł także uśmiechnąć się pod nosem, bo pojawiły się nieoficjalne informacje łączące go z przenosinami do mousesports oraz FaZe Clanu, gdzie mógłby spotkać swojego kuzyna. I chociaż ostatecznie ruchy te nie wyszły spoza fazy plotek, to i tak dało się zauważyć, że Kovač nie był już tylko przyzwoitym zawodnikiem ze średniego zespołu. – Miałem kilka ofert z Europy i Ameryki Północnej, ale nie ze strony FaZe. Co do mousesports, to rozmawiałem z karriganem o tym, że jestem jedną z opcji, ale nie doszło do niczego oficjalnego – mówił potem w rozmowie z HLTV.

Jak jednak zostało wspomniane, żaden transfer nie miał miejsca. Zresztą, huNter miał w Valiance jeszcze coś do zrobienia. Tylko że Valiance już nie było – w międzyczasie zespół został przemianowany na CR4ZY i pod tą banderą odnotował historyczny sezon w ESEA Mountain Dew League, nie ponosząc ani jednej porażki w fazie ligowej. Nikt wcześniej nie dokonał czegoś takiego, za zrządzenie losu możemy więc uznać fakt, że międzynarodowy skład odpadł potem już w pierwszej rundzie play-offów, szybko żegnając się z marzeniami o miejscu w ESL Pro League. Nie to było jednak głównym celem – tym był Major. I wydawało się, że tym razem ten sukces jest naprawdę na wyciągnięcie ręki, bo Kovač wraz z kolegami uchodzili za faworytów rozgrywanego w Berlinie turnieju. 21 lipca słowo ciałem się stało, a formacja huNtera wreszcie wywalczyła sobie przepustkę na imprezę Valve. – Przejście do poziomu, na którym możesz pokonać takie drużyny, jak Fnatic czy North i dostać się na Majora, wymaga czasu. To cel każdego, każdy o tym marzy, gdy zaczyna grać w Counter-Strike'a – by dostać się na Majora i mieć w grze swoją własną naklejkę – przyznał w rozmowie z HLTV zawodnik, który pod względem statystyk indywidualnych ustąpił na zawodach tylko swojemu klubowemi koledze nexie oraz Simonowi "twistowi" Eliassonowi z Fnatic.

W ciągu kilku lat starszy z kuzynów Kovač przeszedł drogę od bałkańskich lig do światowych aren. Drogę długą, wyboistą i nie zawsze sprawiedliwą. Ciekawe jest to, że pomimo iż od dawna prezentował on już formę wystarczającą, by uznać go za kogoś więcej niż tylko "krewnego NiKo", to jeszcze do niedawna tak był traktowany. Niemniej ewentualny sukces na Majorze, jakim niewątpliwie byłby awans do Fazy Nowych Legend, może na dobre pomóc mu w zerwaniu tej łatki, której przecież nikt nie chciałby mieć przypiętej. – Mimo że posiada on ograniczone doświadczenie, jeśli chodzi o grę przeciwko najlepszym na świecie, to nie ma powodu, by sądzić, że nie sprawdziłby on się na dużej scenie. Można założyć, że gdyby nie obowiązki związane z dowodzeniem, to jego siła ognia byłaby ogromna. Przyjaciele i znajomi huNtera chwalą go za jego pracowitość oraz szczerą osobowość. Oczywistym jest, że jego wpływ na zespół wykracza daleko poza to, co dzieje się na serwerze – komplementował bośniackiego gracza Jarek "DeKay" Lewis.

To pozwala wierzyć, że huNter faktycznie skazany jest na sukces. Zapraszamy więc, na szczycie spokojnie znajdzie się miejsce dla dwóch Kovačów.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn