Podczas finałów lanowych European Masters 2019 Summer udało nam się porozmawiać z graczem nieszczególnie związanym ze sceną League of Legends. Tomasz "phr" Wójcik opowiedział nam między innymi o przełamaniu Virtus.pro podczas V4 Future Sports Festival, atmosferze panującej w zespole, zaproszeniach do turniejów oraz planach na nadchodzące tygodnie.


Daniel Kasprzycki: Znajdujemy się w katowickiej ESL Arenie, gdzie właśnie rozgrywane są finały European Masters 2019 Summer. Jak to się w ogóle stało, że na prestiżowym turnieju League of Legends wśród kibiców znalazł się również phr?

Tomasz "phr" Wójcik: Prawda jest taka, że w ogóle nie interesuje się LoL-em. Ostatnie kilka dni spędziłem w domu, leżąc w łóżku i trenując z drużyną, bo na nic innego nie miałem sił przez chorobę, więc stwierdziłem, że w końcu muszę gdzieś wyjść. Dowiedziałem się, że taki event ma miejsce w Katowicach i postanowiłem, że przyjadę spotkać się ze znajomymi i przy okazji pooglądać mecze, mimo że niewiele z tego rozumiem. 

Porozmawiajmy zatem o tym, na czym znasz się najlepiej, czyli o Counter-Strike'u. Przed rozpoczęciem V4 Future Sports Festival udaliście się na wspólny bootcamp. Możesz powiedzieć nad czym tam pracowaliście?

Ogólnie rzecz biorąc w dużej mierze staraliśmy się wdrożyć do naszej gry to, co chłopaki przygotowały wcześniej zanim jeszcze dołączyłem do zespołu. W tym przypadku były to ustawienia, które dopracowywali z OKOLICIOUZEM, bo to jego zastąpiłem w drużynie. Ponadto sporo pracowaliśmy wtedy z psychologiem, a sam bootcamp miał w zasadzie charakter zapoznawczy, bo jestem dla nich kimś zupełnie nowym. Z nikim oprócz snatchiego nie grałem wcześniej w zespole, więc wszyscy myśleli, że pewnie będę się trochę nieswojo czuł w nowym środowisku. Na szczęście dość szybko zaadaptowałem się do całej sytuacji i można powiedzieć, że zrobiliśmy o wiele większy postęp niż oczekiwałem. Cały bootcamp wyszedł więc na plus i byłem z niego bardzo zadowolony. 

Czy to oznacza, że znalazłeś już swoje miejsce w drużynie? W końcu jesteś już w zespole około trzy miesiące, więc w teorii powinniście już zdążyć dobrze podzielić role i przyzwyczaić się do swoich pozycji. 

Na początku mieliśmy plan, żeby w ogóle nie ustalać ról w zespole, bo myśleliśmy, że wtedy może będzie nam łatwiej to wszystko pogodzić. Koniec końców zdecydowaliśmy, żeby zrobić mieszankę, czyli obgadać kto czuje się najlepiej, kiedy wchodzi pierwszy, a kto woli stanąć z tyłu. Chcemy, żeby każdy dobrze orientował się co może zrobić w danej taktyce, dostosowując się do sytuacji. Wiadomo, niektórzy czują się lepiej, jeśli wchodzą pierwsi, a inni wolą raczej zostać z tyłu i pomagać. Ja należę do tej drugiej grupy i chcę, żeby inni mogli się wykazać, pomagając im w tym jak najlepiej tylko potrafię. Nie pasuję do bycia graczem, który musi wejść pierwszy i otworzyć rundę. Wolę stworzyć sytuację, w której reszta dzięki mnie będzie miała troszkę ułatwioną robotę.

Jak po sukcesie podczas V4 wyglądają nastroje wewnątrz drużyny? Przed V4 wiele osób pewnie przyjęłoby drugie miejsce z pocałowaniem ręki, ale po tych zwycięstwach z NiP-em i mouz apetyty chyba się wzmogły?

Przed turniejem naszym planem minimum było dotarcie do najlepszej czwórki, czyli awansowanie do play-offów i przejście chociaż przez ćwierćfinały. Wyszło jednak tak, że skończyliśmy turniej na drugim miejscu. Końcowy rezultat finału zależał głównie od tego, że już po prostu nie mieliśmy sił na ostatnie mapy. Było sporo sytuacji, w których oddawaliśmy rundy praktycznie bez walki, bo byliśmy tak zmęczeni, że często nie docierały do nas wskazówki od kubena podczas pauz taktycznych. Jeżeli chodzi o atmosferę wewnątrz zespołu, to po pierwszym spotkaniu na V4 trochę się podłamaliśmy, bo ulegliśmy wtedy Tricked, oddając im pierwsza mapę w taki sposób i przegrywając większość kluczowych rund z przewagą na kolejnej. Po tym starciu zapanowała lekka załamka, bo znów zdarzyła nam się taka wtopa. Niemniej w pozostałych spotkaniach zagraliśmy dobrze i dotarliśmy do finału, gdzie niestety nie udało nam się pokonać Tricked. Tak czy inaczej, gdybyśmy rzeczywiście przed turniejem mieli wybrać w ciemno drugie miejsce, to myślę, że każdy by na to poszedł i byłby zadowolony.

A co myślisz o samym formacie rozgrywek podczas V4? Mieliście jeden dzień przerwy po fazie grupowej, aby następnie rozgrywać półfinał oraz finał jednego dnia. Czy takie rozwiązanie nie było głównym czynnikiem tego zmęczenia w finale?

Myślę, że nie miało to większego znaczenia. Podczas tego dnia przerwy cały czas mieliśmy dostęp do komputerów i mogliśmy trenować, więc utrzymywaliśmy formę na wysokim poziomie. Jednakże wydaje mi się, że spore znaczenie miało to, że mousesports i MIBR wchodziły do gry w play-offach dopiero od półfinałów, więc my oraz Tricked mogliśmy się lepiej przyzwyczaić do warunków, które panują na arenie i łatwiej było nam się przygotować do meczów. Być może to miało jakieś znaczenie na ostateczny wynik obu półfinałów, bo raczej nikt nie stawiał ani na nas, ani na Tricked. Mimo wszystko uważam, że ten format był naprawdę fajny. Samo to, że z fazy grupowej awansowało sześć drużyn, a nie cztery, dawało już większe szanse dla tych czarnych koni, które w innym formacie najpewniej nie wyszłyby z grupy. Kolejną zaletą było to, że formacje z trzeciego miejsca swojej grupy mogły zaprezentować się przed publicznością. 

Wasz występ w Budapeszcie był przełomowy, bo pozwolił wam się przebić do top 20 HLTV, a to daje wam większe szanse na zaproszenia na turnieje. Któryś z organizatorów już się odezwał?

Na ten moment nic mi na ten temat nie wiadomo, ale wszystkimi ewentualnymi zaproszeniami zajmuje się kuben, który daje nam o nich znać dopiero wtedy, gdy coś jest już potwierdzone i dopięte na ostatni guzik. 19. pozycja w rankingu to jest już dość wysoka lokata i organizatorzy turniejów pokroju DreamHack Open najprawdopodobniej będą nas zapraszać, bo tam pojawiały się drużyny nawet z niższych miejsc. Wydaje mi się, że teraz będziemy otrzymywać zaproszenia przynajmniej do zamkniętych kwalifikacji, a to już ogromny plus. Virtus.pro zawsze miało problemy, żeby przebić się przez otwarte eliminacje do turniejów, bo dawało się zaskoczyć w często losowych spotkaniach Bo1.

Skoro już jesteśmy przy zaproszeniach, to trzeba poruszyć kwestię nadchodzącego wielkimi krokami StarSeries i-League Season 8. Nie bierzecie udziału w otwartych kwalifikacjach, a na liście uczestników zamkniętego etapu również na próżno szukać Virtus.pro. Dostaliście bezpośrednie zaproszenie na zawody w Turcji?

Z tego, co mi wiadomo, to dostaliśmy zaproszenie do zamkniętych kwalifikacji, ale z niego nie skorzystaliśmy. Głównym powodem było to, że nie opłacało nam się brać w nich udziału, bo rozegranie wszystkich spotkań zajęłoby nam sporo czasu, a ostatecznie awansuje przecież tylko jedna drużyna. Chcemy teraz skupić się na ESEA MDL, a nowością w przypadku Virtus.pro będzie to, że planujemy rozegrać jak najwięcej spotkań w tej lidze z bootcampów. Mamy zamiar powalczyć o ESL Pro League, a nie rywalizować z jedenastoma drużynami o jedno miejsce na turnieju. To byłoby po prostu nieopłacalne z perspektywy tego, ile czasu nas to kosztuje.

kuben mówił niedawno, że finał V4, smak gry w finale takiej imprezy, na pewno ogromnie was zmotywuje. Rzeczywiście macie teraz takie bojowe nastroje czy podchodzicie do wszystkiego na spokojnie?

Na pewno podniosły nam się morale po tym turnieju i w końcu nie jesteśmy tacy podłamani. Nareszcie cała praca, którą chłopaki przez dwa lata wkładały w tę drużynę, opłaciła się. Wiemy, że jesteśmy w stanie grać z najlepszymi i ich pokonywać. Nic tylko trenować dalej i pokazywać się z jak najlepszej strony w meczach.

fot. GG League/Marceli Kaźmierczak

W ten sam weekend Illuminar triumfowało w Gdyni, a wy zajęliście drugie miejsce na V4. Wiele osób okrzyknęło to wydarzenie przebudzeniem polskiej sceny. Czy to nie jest trochę za szybko na takie stwierdzenia? Co sądzisz o aktualnej sytuacji polskich zespołów?

Na pewno jest to przebudzenie polskiej sceny pod względem osiągnięć. Ostatni międzynarodowy turniej wygrany przez Polaków to chyba DreamHack Masters Las Vegas w 2017 roku, gdzie triumfowało Virtus.pro. Było jeszcze co prawda DH Open, gdzie triumfowało Team Kinguin, ale to nieco mniejsza skala. W każdym razie dobrych występów nie było w ostatnich latach dużo, a nagle w jeden dzień wszystko się zmieniło. Myślę, że te wyniki zasygnalizowały światu, że polska scena wciąż walczy i cały czas pracuje nad tym, żeby wrócić na szczyt. To jest dobra prognoza na przyszłość. Poziom w Polsce znacząco wzrósł i jest naprawdę wysoki, ale brakuje nam ogrania z ekipami z wyższej półki i na lanach. Jeśli w końcu dostaniemy więcej szans na pokazanie swoich umiejętności w meczach z ważniejszymi ekipami, to wszystkie zespoły z Polski będą rozwijać się o wiele szybciej.

W zasadzie przez ten brak zaproszeń spowodowany niskim miejscem w rankingach nie macie nawet szansy pokazania, że moglibyście realnie zagrozić ekipom z top 10.

Tak. Dlatego też uważam, że ten skok w rankingu może pozwolić nam przeskoczyć kolejne pozycje jeszcze szybciej, jeśli tylko dostaniemy zaproszenia na większe turnieje. Zawsze byłem tego zdania, że wystarczy zagrać jeden dobry turniej, aby dostać szanse na wybicie się i mam nadzieję, że teraz dostaniemy sporo tych szans. Mówię tutaj oczywiście o zamkniętych kwalifikacjach, ale pewnie jakieś zaproszenia bezpośrednie do mniej prestiżowych zawodów również się pojawią. Podobnie pewnie będzie w przypadku Illuminar Gaming, bo zajmując 23. miejsce również zostaną zauważeni przez organizatorów turnieju. Chciałbym oczywiście, żeby znajdujące się w top 30 rankingu Aristocracy też było zapraszane i może wtedy polska scena w końcu ruszy do przodu. 

Wspominałeś, że niebawem rozpoczynacie walkę w ESEA MDL, a na horyzoncie widnieją również ESL Mistrzostwa Polski. Macie jakieś konkretne cele i plany na te rozgrywki?

Raczej nie wyznaczaliśmy żadnych konkretów, ale cel minimum na ESL MP to zdobycie mistrzostwa. Chcielibyśmy znów zagrać przed polską publicznością i pokazać, że jesteśmy najlepsi w kraju. A jeśli chodzi o MDL-a, to wiadomo, że cel jest wyłącznie jeden, awans do Pro Ligi. Musimy wrócić tam, gdzie Virtus.pro występowało przez kilka lat. Właśnie dlatego staramy się przekładać te mecze w MDL-u, żeby jak największą ich część rozegrać ze zgrupowań, bo o wiele lepiej idzie nam, gdy gramy z bootcampu, a nie z domów. 

Czyli planujecie zrobić kilka bootcampów na przestrzeni najbliższych paru miesięcy?

Tak, chcemy zagrać większość meczów w ESEA MDL z bootcampów, dlatego zaplanowaliśmy jedno zgrupowanie na miesiąc i prawdopodobnie będziemy ustawiać harmonogram tak, aby w jeden tydzień móc zagrać przynajmniej kilka meczów.


Śledź rozmówcę na Twitterze oraz FacebookuTomasz "phr" Wójcik
Śledź autora wywiadu na Twitterze – Daniel Kasprzycki