Decyzja Valve o całkowitej przebudowie systemu Legend na Majorach CS:GO odbiła się dziś szerokim echem. Głos w tej sprawie w mediach społecznościowych zabrało już wiele osób powiązanych ze sceną. My jednak sami postanowiliśmy wypytać ekspertów z rodzimego podwórka, by odnieśli się do wprowadzonych nowości. Czy to krok w dobrą stronę? Czy może jednak zabranie się za istniejący problem od złej strony? Na ten temat i nie tylko wypowiedzieli się doświadczony admin, Michał „michau” Słowiński oraz pełniący rolę komentatorów Łukasz "Hermes" Pożyczek, Kuba "KubiK" Kubiak oraz Olek "vuzzey" Kłos. Co powiedzieli? Efekty poniżej:
Zmiana jak najbardziej na plus. Dzięki niej poziom Majorów zdecydowanie wzrośnie. Nie ma się co oszukiwać – poprzedni format zapraszania drużyn był fatalny i odkąd Valve zdecydowało się zmniejszyć liczbę Majorów do dwóch rocznie, nie działał tak, jak powinien. Zmiana ta trochę przypomina próbę stworzenia w pewien sposób własnego cyklu Valve, tak jak kiedyś stało się to w Dota 2, gdzie punkty DPC decydowały o tym, kto pojawi się na The International. To oczywiście ciągnie za sobą sporą ilość wyzwań, bo nie wiem, czy obecnie jest miejsce na dodatkowy cykl w CS:GO. Jest już ESL Pro Tour, BLAST Premier, nowa liga prowadzona przez FACEIT i każdy z nich posiada własny system zapraszania drużyn.
Oczywiście każdy z organizatorów będzie chciał załapać się na dodatkowy budżet od Valve, jednak do tego będą potrzebne spore zmiany w ich własnych formatach, a na to potrzeba czasu. Myślę, że z tej zmiany cieszą się głównie pracownicy takich firm, jak StarLadder, Beyond the Summit oraz EPICENTER, które w pewien sposób były na wyginięciu, a które mają teraz największe szanse na zakwalifikowanie się pod jeden z tych "Valve ranking tournament".
– Michał „michau” Słowiński
Dotychczasowy system na pewno wymagał zmian, to nie ulega wątpliwości. Nowe rozwiązanie powinno ograniczyć patologiczne sytuacje, gdy organizacje kombinowały między Majorami, byle tylko zachować gwarancję występu na kolejnym Majorze. Fatalne wyniki na pozostałych turniejach? To nie miało znaczenia.
To też wyraźny sygnał od Valve, że ich pomysłem na scenę jest właśnie otwarty kalendarz. Nie tylko nie chcą tworzyć zamkniętej ligi wzorem Riotu czy też Overwatch League, ale nawet w pewnym sensie włączą się w strukturę dotąd pozostającą poza cyklem Majorów oraz Minorów.
Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Nie wiemy, czy już istniejące turnieje otrzymają wsparcie Valve, czy też może będą to całkowicie nowe wydarzenia. Nie znamy punktacji. Czy zwycięstwo podczas Majora w Rio zagwarantuje drużynie udział w kolejnym? Wraz z ogłoszeniem pojawiło się wiele pytań, ale na pewno możemy powiedzieć, że jest to krok we właściwym kierunku.
– Łukasz "Hermes" Pożyczek
Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawie, że dotychczasowy system towarzyszący turniejom rangi Major był do zmiany. Na papierze wygląda do świetnie – zamiast nagradzać drużynę za jeden dobry turniej, wymagamy powtarzalności na kilku imprezach. Do tego pamiętajmy, że ten nowy cykl wymusza na organizatorze minimum 24 drużyny biorące udział, co jest świetną sprawą dla rozwoju słabszych ekip. Miejmy nadzieje, że w praktyce też to wszystko będzie wyglądało tak dobrze, jak w teorii.
– Kuba "KubiK" Kubiak
Widzę plusy i minusy tej zmiany. Plus jest taki, że w końcu Valve robi swój ranking i nie będzie w pełni zależne od HLTV, które brano pod uwagę przy zapraszaniu drużyn np. do zamkniętych eliminacji do Minorów. Jeśli Valve chce coś takiego robić i dzięki temu zbliżać się minimalnie do formatu Doty, to dobrze, bo dzięki temu drużyny, które w danym momencie będą w formie, będą miały szansę zagrać na największym turnieju.
Obawiam się jednak, że będą drużyny, które ucierpią na tym, że taka zmiana została wprowadzona. Tu od razu pojawia się jednak kontrargument, bo jeśli drużyna jest dobra, to nawet jeśli nie będzie mogła wziąć udziału w jakimś punktowanym turnieju, to i tak awansuje. Nawet jeśli będzie musiała zaczynać od fazy nowych pretendentów, to i tak będzie to dla niej wykonalne. Załóżmy, że takie Astralis mimo wygrania Majora traci status Legendy, bo nie gra na żadnym z tych punktowanych turniejów. Jest to mało prawdopodobna sytuacja, ale w teorii jest możliwa. Nie mieliby pewnie problemu, by awansować, ale moim zdaniem te osiem drużyn, które utrzymały status Legendy, przydałoby się jakoś nagrodzić i zamiast robić taką zmianę... No nie wiem, nie czuję tego do końca. Między drużynami z ósmego i dziewiątego miejsca mogą być przecież bardzo małe różnice, które mogą oznaczać, że jeden zespół będzie musiał grać tydzień dłużej. Mimo wszystko zachowałbym to, że Legendy mają awans od razu, ale dodałbym np. założenie, że nie mogą robić żadnych zmian w składach, a jeśli zrobić, to spadają w rankingu. Takie kombinacje bym proponował.
Brakuje mi też konsekwencji. Chcemy odsiewać drużyny, które nie są w formie, a tę formę miały na poprzednim Majorze i zostały Legendami. Przydałoby się jednak też odsiać drużyny regionalnie. Zrobić jednego wielkiego Minora – Europa, Azja, Ameryka i CIS grające razem. Bo dzięki temu będziemy konsekwentni i nie tylko odsiejemy drużyny, które nie radziły sobie najlepiej przez ostatnie miesiące, tak jak np. Cloud9 po wygraniu Majora zanotowało niesamowity spadek. Jeżeli dobrze pamiętam, to na kolejnym Majorze w ogóle nie grali już tym samym składem. I żeby gdzieś tam odrzucić nie tylko drużyny, które zatraciły swoją moc, ale też odrzucić te, które mają przepustkę z racji na region. Spoko, rozumiem coś takiego, niech będą te azjatyckie drużyny, niech grają sobie na Minorze, ale zróbmy jednego wspólnego Minora, który pozwoli realnie określić, które drużyny są najlepsze. Oczywiście teraz był ten Minor Play-in, dzięki czemu drużyny z trzecich miejsc też miał okazję awansować, ale co w przypadku jeśli np. piąta drużyna czy czwarta z Europy jest mocniejsza niż pierwsza drużyna Azji, a takie przypadki przecież też mogą być?
Podsumowując, zmiana ta podoba mi się to, ale wydaje mi się to trochę niedopracowana. Poza tym wolałbym, by Valve zebrało wszystkie swoje pomysły i odpadliło jedną, wielką petardę naraz, a nie jak na razie od kilku lat, Major po Majorze, próbują wprowadzać po maleńskiej zmianie. Oczywiście jeśli spojrzymy na pierwszego, drugiego czy trzeciego Majora i porównamy z tym, co jest teraz, to te zmiany są potężne, natomiast z turnieju na turniej zmiany są już bardzo małe i jeżeli chce się coś zmodyfikować, to trzeba to robić konkretnie. A na razie bardzo małymi krokami próbują dojść do celu. To tak, jakbym próbował pisać licencjat, który swoją drogą piszę, i co tydzień odpalił plik z nim na chwilę, by dopisać jedno zdanie. Tak właśnie działa Valve.
– Olek "vuzzey" Kłos