Wczoraj wystartował 11. sezon ESL Pro League, ale inauguracyjnego dnia rozgrywek mieliśmy okazję oglądać jedynie ekipy z grupy A. Teraz do gry wkracza kolejna głodna sukcesów szóstka, którą tworzą chociażby niedawni triumfatorzy Intel Extreme Masters Katowice 2020, Natus Vincere. Ale tych na pewno nie czeka łatwe zadanie, bo w ich zbiorze są inne spragnione sukcesów ekipy z europejskiego podwórka. Przyjrzyjmy się więc kolejnym uczestnikom EPL-a.

Jak to jest grać w internecie?

Świat CS:GO ewoluował na tyle, że w przypadku czołowych drużyn na świecie mecze online odeszły do lamusa. Niemniej nadal zdarzało się, że ekipy z samego topu oglądaliśmy w kwalifikacjach, które rzecz jasna rozgrywane były w internecie. Wyjątkiem było między innymi Na`Vi, które od ostatniego dnia fazy zasadniczej 8. sezonu ESL Pro League nie rozegrało ani jednego oficjalnego spotkania poza lanem. Dla niezorientowanych było to jeszcze w listopadzie 2018 roku! Sytuacja zdrowotna na świecie wymusiła jednak na organizatorach EPL-a przeniesienie rywalizacji do sieci, a to oznacza, że obecni liderzy rankingu HLTV będą musieli wreszcie spróbować swoich sił także w tej formie rywalizacji. Czy wpłynie to na dyspozycję Oleksandra "s1mple'a" Kostylieva i jego kompanów? Niekoniecznie, bo przecież sam s1mple jest stałym bywalcem na serwerach FPL-a, tak więc nie powinno to wpłynąć na rosyjsko-ukraiński składz.

Na`Vi ma jednak sporo do udowodnienia, wszak przed nieco ponad dwoma tygodniami święciło triumf w Katowicach i to w niezwykle przekonującym stylu. W związku z tym oczekiwania diametralnie wzrosły, a zarazem skoczyła presja spoczywająca na barkach drużyny z regionu CIS. Ta jednak wygląda na czującą się niesamowicie komfortowo po dodaniu do składu Ilyi "Perfecto" Zalutskiy'ego, o czym wielokrotnie mogliśmy usłyszeć z ust samych graczy w różnych wywiadach. Jeśli tylko przez kilkanaście dni formacja z Europy Wschodniej nie zapomniała, jak się strzela, możemy być spokojni o jej rezultat w lidze.

Napędzeni awansem na Minora

Wśród najpoważniejszych kandydatów do przeszkodzenia w realizacji planu Na`Vi należy wymienić przede wszystkim Fnatic oraz Complexity. Obie te ekipy od dłuższego czasu prezentują stabilną, wysoką formę, a na początku miesiąca wywalczyły także przepustki na Minora. Zarówno jedni, jak i drudzy zgarnęli awans po niemal bezbłędnej grze i nie zaliczając po drodze żadnej wpadki. Szczególnie w przypadku międzynarodowego składu było to niemałe zaskoczenie, bo choć Valentin "poizon" Vasilev i spółka pokazywali się na minionych turniejach z bardzo dobrej strony, to do zamkniętych kwalifikacji dostali się jedynie dzięki zaproszeniu organizatorów wymuszonemu w ostatniej chwili rezygnacją MAD Lions. Reprezentanci amerykańskiej organizacji zaledwie kilka godzin po przylocie do Europy zrobili swoje i jeszcze pierwszego dnia eliminacji mogli rozpocząć świętowanie.

Fnatic to bez wątpienia kolektyw. Szwedzka ekipa od jesieni 2019 roku zaczęła delikatnie nawiązywać do najlepszego okresu w swojej historii. Zmiany, które na pierwszy rzut oka mogły wydawać się irracjonalne, okazały się strzałem w dziesiątkę i receptą na poprawę dyspozycji formacji z północy Europy. Teraz Jesper "JW" Wecksell i kompani to piąta siła świata, która podczas poprzedniej edycji ESL Pro League zameldowała się w finale rozgrywek. W Katowicach także pokazała kawał dobrego CS-a. Przygoda Szwedów zakończyła się wprawdzie na półfinale, ale biorąc pod uwagę obsadę turnieju na Górnym Śląsku trudno nazwać to wynikiem przeciętnym. Trudno więc wyobrazić sobie Fnatic, które nie będzie walczyło o jedną z czołowych pozycji w swojej grupie.

Tercet underdogów?

Grupę B ESL Pro League uzupełnia trójka w postaci BIG, forZe oraz North. Tercet ten mieści się w zaledwie siedmiu pozycjach rankingu HLTV – najwyżej spośród tego grona plasuje się niemiecko-turecka formacja, piastująca obecnie 18. pozycję; dalej mamy Duńczyków na 23. lokacie oraz Rosjan oczko niżej. To dobrze obrazuje aktualne miejsce powyższych ekip w szeregu i pokazuje, że każda z nich ma potencjał do zaskoczenia czołówki, ale na razie stanowi raczej ten tak zwany drugi tier. Niemniej może to sugerować, że nikt z wyróżnionej w tym akapicie trójki nie będzie dostarczycielem punktów w grupie. Wręcz przeciwnie – można spodziewać się zaskoczeń i urywania punktów faworytom.

Ze swojego punktu widzenia na pewno rekomendowałbym uważne przyglądanie się BIG. Ekipa Johannesa "tabseNa" Wodarza zaczęła 2020 rok naprawdę udanie, sięgając po trofeum podczas DreamHacka Open Leipzig. Półtora miesiąca później przyszły także wygrane kwalifikacje do Flashpointa. Całość przyćmił jednak występ w kwalifikacjach do Minora, podczas których BIG nie zdołało pokonać i Ninjas in Pyjamas, i, co znacznie bardziej bolesne, Movistar Riders. W związku z tym przepustki na Minora odleciały, a to bez wątpienia dla Floriana "syrsoNa" Rische i kolegów było sporym rozczarowaniem. Ciekawe więc, czy w ekipie znad Renu potraktowano to jako jednorazową wpadkę, czy jednak niepowodzenie w tak ważnych zawodach tli się gdzieś z tyłu głów zawodników i będzie przeszkodą w odnoszeniu sukcesów podczas 11. sezonu EPL-a.

Reasumując...

Podobnie jak w przypadku grupy A trzeba jasno powiedzieć, że kwestia awansu jest tutaj sprawą otwartą. W drugim omawianym zbiorze mamy ponownie dość wyraźnego faworyta, choć ten ma chyba jeszcze solidniejszą konkurencję niż Astralis w koszyku oznaczonym literką A. Na razie możemy tylko zastanawiać się, jak gra online wpłynie na poszczególne ekipy i czy właśnie w tym nie należy upatrywać szans formacji, które z racji niższych pozycji w rankingu z taką formą zmagań są zdecydowanie bardziej obyte. Pierwsze niewiadome rozwiane zostaną jeszcze dziś.

Wszystkie mecze wraz z polskim komentarzem obejrzeć będzie można w Polsat Games. Po więcej informacji na temat 11. sezonu ESL Pro League zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.