Historia pisana przez Ignacio "meyerna" Meyera do pewnego momentu była wręcz bajkowa. Nastolatek opuścił ojczyznę w sierpniu ubiegłego roku, gdy złożył podpis pod umową z Sharks Esports. Już cztery miesiące później gracz okrzyknięty Messim argentyńskiego Counter-Strike'a spełnił swoje marzenia i dołączył do szarganego problemami MIBR. meyern nie tylko nie wyciągnął formacji z dołka, ale sam był jednym z najsłabszych jej punktów i po pół roku jego miejsce w składzie zajął Alencar "trk" Rossato.
Młodzieniec najpierw trafił na rezerwę, a od kilku dni nie jest już członkiem amerykańskiej organizacji, ponieważ został wykupiony przez lokalny 9z Team. – Jestem przygotowany na to nowe doświadczenie w moim życiu. Czuję się szczęśliwy, ponieważ to nie tylko świeży start dla mnie, ale również ważny moment w karierze, stanowiący pewne wyzwanie – mówi w rozmowie dla brazylijskiego Globoesporte. – Doszedłem do wniosku, że 9z było dla mnie dobrą opcją. W niedalekiej przeszłości nauczyłem się tego, aby zawsze dokładnie przemyśleć swoje wybory. Pomimo gorszego okresu w MIBR zawodnik cieszył się sporym zainteresowaniem. – Kilka organizacji, w tym Vodafone Giants, interesowało się mną, ale nie powiodło im się w negocjacjach lub w ogóle ich nie zaczęli.
Jeszcze przed odsunięciem od głównego składu MIBR nastolatek pisał o tym, że jego marzeniem jest drużyna z Argentyny, która utrzymywałaby się w światowym czubie i walczyła w najważniejszych turniejach. Ten sen meyern postara się spełnić wraz ze swoimi kolegami z 9z, choć wśród nich znajdziemy dwóch Urugwajczyków oraz Brazylijczyka. – Kiedy byłem w Isurus, myślałem, że to ekipa, z którą będę w stanie wspiąć się na szczyt. W miarę upływu czasu działy się różne rzeczy, przytrafiały się nam porażki oraz smutne momenty. Myślę, że dziś jestem w fajnym miejscu, aby zrealizować swoje marzenie i mam obok siebie osoby, z którymi wzajemnie się szanujemy – tłumaczy gracz.
CZYTAJ TEŻ: Gaules, ogarnij się |
meyern grał u boku Gabriela "FalleNa" Toledo przez sześć miesięcy. Czy to według niego był wystarczający czas na zaaklimatyzowanie się oraz zaprezentowanie swoich umiejętności? – Uważam, że miałem czas, aby udowodnić swoją klasę. Być może nie było to tyle czasu, ile życzyłby sobie zawodnik w mojej sytuacji, ale wciąż było go dużo. To było sześć miesięcy, w tym czasie gracz może zabłysnąć oraz przekonać, że powinien pozostać w drużynie. Moja sytuacja była bardzo skomplikowana, jestem chłopakiem, który rozwinął się w ekspresowym tempie i jakby przyspieszał kroki – powiedział.
– Wydaje mi się, że MIBR podjął słuszną decyzję. Podziękowałem reszcie, bo wiele się od nich nauczyłem, nie tylko jako gracz, ale również jako człowiek i profesjonalista. Zobaczyłem rzeczy, których wcześniej nie widziałem i czuję, że one pozwoliły mi dorosnąć. [...] To był czas ciężkiej pracy, codziennego słuchania i dążenia do bycia lepszym. Wyniki nie były jednak zgodne z naszymi oczekiwaniami, więc rzeczy, które na początku wyglądały kolorowo, zaczęły stanowić ciężar. Po Flashpoincie odczuwałem stres i tęsknotę za domem, w którym nie gościłem od dwóch lat. Wszystko zaczęło się we mnie zbierać – opowiada Meyer.
Jeszcze w Sharks Esports Argentyńczyk pełnił rolę gwiazdy, wokół której kręciła się cała gra. W MIBR wschodzący talent musiał schować swoje indywidualne ambicje do kieszeni i dostosować się do innych obowiązków. – Zespół zawsze wie, gdzie leży problem, ale wydaje mi się, że to nie ja byłem najsłabszym ogniwem. To była kwestia ułożenia kawałków, ja nie czułem, że byłem tym brakującym elementem układanki. Jedną z rzeczy, którą zrobiłem dobrze, była zmiana stylu. Nie miałem przypisanych tych samych ról, które znałem z przeszłości, musiałem nauczyć się nowych, aby łatać dziury w drużynie. Jest kilka rzeczy, które moim zdaniem mogłem zrobić lepiej. Były to jednak rzeczy wymagające czasu, a tego nam brakowało – dodał.
Całą rozmowę z meyernem w języku portugalskim można przeczytać pod tym adresem.