Gdy tylko usłyszałem o zainteresowaniu Astralis, od razu podjąłem decyzję: Chciałem być częścią tego zespołu, tej organizacji, bo to jest właśnie miejsce, w którym chcę grać! Miałem inne propozycje, ale po rozmowie z zonikiem i Kasperem na temat roli, którą mam pełnić, na temat ambicji drużyny i jej pracy, przekonałem się, że mogę coś tutaj wnieść i stać się lepszym graczem. Astralis nie pozostawia niczego przypadkowi, a ja kocham ich podejście do gry.
Tymi słowami ostatniego dnia lipca Bubzkji przywitał się z Astralis. 22-latek, który wcześniej był jedną z głównych postaci w MAD Lions, zdecydował się na niespodziewany ruch, ale w momencie, gdy jego transfer był finalizowany, wszystko jak najbardziej miało sens. Zespół borykał się przecież z potężnym kryzysem kadrowym, gdyż dwie jego gwiazdy przebywały wówczas na urlopie zdrowotnym i nie było do końca jasne, kiedy wrócą. A grać trzeba było, potrzebny był więc ktoś, kto zapewni odpowiedni poziom. I tym kimś miał być właśnie 22-latek. Wtedy można było sądzić po prostu, że jesteśmy świadkami kolejnej sytuacji, gdy Astralis ściąga do siebie młodego, zdolnego gracza – wcześniej przecież taką samą drogą podążyli ściągnięci z Heroic gla1ve i pozyskany z OpTic Gaming Magisk.
Nieco ponad dwa tygodnie po swoim przybyciu Bubzkji w końcu zadebiutował. I był to debiut bez wątpienia udany, bo młody Duńczyk w dużym stopniu przyczynił się do triumfu swojej drużyny w ćwierćfinale ESL One Cologne 2020 z Fnatic. Także rozegrane kilka dni później starcie z Teamem Vitality wyglądało w wykonaniu Andersena naprawdę nieźle i wydawało się być dobrym prognostykiem na przyszłość. Potem jednak przyszły porażki z Ninjas in Pyjamas i Complexity Gaming. Porażki, podczas których były zawodnik MAD Lions nie zrobił nic, by pomóc reszcie składu. Jego niedyspozycja była szczególnie dotkliwa w starciu z NiP-em, gdy to opuszczał serwer, mając na swoim koncie zaledwie 24 fragi, które okupił aż 43 zgonami. Potem przyszła potyczka z coL i... tyle. Od tamtego momentu, który miał miejsce 3 września, Bubzkji ani razu nie pojawił się na serwerze.
Na ten fakt złożyły się dwa czynniki. Po pierwsze z L4 powrócił gla1ve, który z miejsca w wyraźny sposób wzmocnił całą drużynę. Na dodatek nadspodziewanie dobrze zaczął prezentować się es3tag – chociaż w sumie "nadspodziewanie dobrze" to spore niedopowiedzenie. 24-latek wcześniej w trakcie swojej kariery wygrywał co najwyżej imprezy pokroju DreamHack Open i wydawał się być pierwszym kandydatem do odstrzału w przypadku powrotu urlopowanych. Tymczasem wyrósł on na jeden z mocniejszych punktów Astralis i dziś nikt nawet nie myśli o tym, by odesłać go na przymusowy urlop. Co więcej, w przypadku ewentualnego powrotu Xyp9xa sztab szkoleniowy będzie mieć spory ból głowy jeżeli chodzi o ustawienie podstawowej piątki, bo Hansen nie wygląda na takiego, który potulnie odda wywalczony przez siebie fotel.
I gdzieś tam z boku tego wszystkiego jest Bubzkji. 22-latek ostatni mecz w barwach zespołu rozegrał ponad miesiąc temu i nie przyłożył ręki do wczorajszego triumfu w ESL Pro League. Oczywiście nie można wykluczyć, że jego czas w Astralis w końcu nadejdzie, bo też trudno przewidzieć, jak potoczą się losy zespołu. Na ten moment jednak wygląda na to, że jego kariera przynajmniej na jakiś czas potężnie wyhamuje, a przecież mówimy tutaj o chłopaku, który jeszcze rok temu otrzymywał z rąk dziennikarzy HLTV trofeum MVP za swój występ na V4 Future Sports Festival w Budapeszcie. A teraz młody strzelec utknął na ławce rezerwowych z dość marnymi perspektywami na to, by w najbliższym czasie wstać z niej na dłużej. Cóż, kiedyś mówiło się, że ktoś "wyszedł jak Zabłocki na mydle", ale od teraz prawidłowa wersja tego przysłowia powinna brzmieć "wyszedł jak Bubzkji na transferze do Astralis".