TSM znajduje się obecnie w centrum uwagi w kontekście League of Legends, a wszystko za sprawą roszad na gigantyczną skalę. Jeszcze wczoraj informowaliśmy o niespodziewanym przejściu na emeryturę przez Yillianga "Doublelifta" Penga, co mogło sugerować, że amerykańska organizacja nie zdoła w tym okienku transferowym ściągnąć w swoje szeregi zagranicznego wspierającego. Skąd taka teza? Według Jacoba Wolfa strzelec byłby niechętny do gry w kolejnym sezonie, jeżeli TSM zakontraktuje supporta z innego regionu. Organizacja jednak zaskakuje, ponieważ pomimo decyzji Penga, w przyszłym sezonie czarno-białe barwy przybierze wspierający z innej części świata. Mowa tutaj o Hu "SwordArcie" Shuo-Chiehu, który oficjalnie został zakontraktowany przez TSM. Zastąpi on Vincenta "Biofrosta" Wanga.

Jeszcze większe zdziwienie wywołuje jednak kwota, którą zaoferowano Tajwańczykowi w ramach kontraktu z organizacją Andy'ego "Reginalda" Dinha. 23-latek bowiem podpisał kontrakt na zaledwie dwa lata o wartości 6 milionów dolarów. Według Washington Postu, który jako pierwszy poinformował o transferze, trzy miliony rocznie, które zarabiać będzie SwordArt, są rekordową kwotą wśród jakiejkolwiek organizacji esportowej w Stanach Zjednoczonych czy też w Kanadzie.

CZYTAJ TEŻ:
Uciekł z domu, by spełniać marzenia. Jak zapamiętamy Doublelifta?

Tajwańczyk jest weteranem sceny League of Legends, rywalizując na niej od 2012 roku. Już rok później pojawił się on na swoich pierwszych Mistrzostwach Świata w barwach Gamania Bears. Za to w zakończonym niedawno Worlds 2020 doszedł on aż do finału, gdzie wraz z resztą Suning uległ DAMWON Gaming.

We wspomnianym ogłoszeniu WP znajdziemy także kilka wypowiedzi samego założyciela TSM-u, Reginalda. Komentuje on najnowszy transfer swojej organizacji, jak i nakreśla odrobinę jej kierunek na przyszłość. Według jego wizji TSM pewnego dnia będzie połączeniem Dallas Cowboys, Realu Madryt i F.C. Barcelony, a wspomniane sześć milionów to mała inwestycja. – Wydawanie pieniędzy na ściąganie zawodników po prostu ma sens – skomentował Reginald.

Dinh odniósł się także do samych oczekiwań wobec SwordArta i jego roli w zespole. Według niego 23-latek wniesie przywództwo i wiedzę potrzebną do wygrywania międzynarodowych zmagań, czego mocno brakuje formacjom z LCS. Dodał, że widzi on ten transfer jako sygnał tego, że Ameryka Północna jest w stanie rywalizować na międzynarodowym gruncie. – Wydaje mi się, że gracze, którzy będą grali ze SwordArtem, będą czuli na sobie ogromną presję. To finalista Worlds i są pewnego rodzaju oczekiwania od grania u boku zawodnika takiego kalibru.

Jestem naprawdę podekscytowany kierunkiem Ameryki Północnej. Zespoły z NA są zazwyczaj na słabszej pozycji ze względu na małą liczbę lokalnych talentów. Mają mniej graczy, z którymi mogą od początku pracować. Ruch transferowy, który wykonaliśmy, i które wykonały inne formacje, pokazuje, że nasz zespół jak i region podchodzą do rywalizacji naprawdę poważnie – powiedział założyciel TSM-u. Jednocześnie określił on cele drużyny na kolejny rok. – Bylibyśmy zadowoleni z finału Worlds. Za to parodią będzie, jeżeli nie dostaniemy się do ćwierćfinałów.

Tak prezentuje się obecnie skład League of Legends TSM-u: 

Mingyi "Spica" Lu
Tristan "PowerOfEvil" Schrage
Hu "SwordArt" Shuo-Chieh

Więcej informacji dotyczących międzysezonowych transferów na scenie League of Legends znajdziecie w poniższym artykule: