W sporcie istnieje tendencja do oceniania zawodników i ich karier przez pryzmat zdobytych trofeów. Takie kryteria często wydają się najlogiczniejsze, wszak jeżeli byłeś najlepszy, to musiałeś najwięcej wygrywać, prawda? Niestety nie do końca. W sportach drużynowych jednostki często nie są w stanie samodzielnie poprowadzić swoich drużyn do zdobywania najważniejszych pucharów i nie inaczej jest w League of Legends. Zwłaszcza w przypadku Yillianga "Doublelifta" Penga. Amerykanin co prawda zgromadził niemałą liczbę złotych medali za jego występy w Ameryce Północnej, czego jednak nie można powiedzieć w kontekście jego międzynarodowych zmagań.

Tak naprawdę to za te liczne niepowodzenia na Mistrzostwach Świata czy na Mid-Season Invitational kochamy Doublelifta. Za jego charakter i wolę walki, które nie pozwalały mu się poddać po druzgocącej porażce, a takich przecież było sporo. Potwierdzenie tej tezy można przecież znaleźć w wypowiedziach osobistości ze społeczności LoL-a. Strzelec dał wielu z nim przykład, jak zwyciężać mają.

CZYTAJ TEŻ:
„Absolutny GOAT Ameryki Północnej”. Społeczność LoL-a żegna Doublelifta

Przyjrzyjmy się najpierw jego wyczynom w Ameryce Północnej. Historia Doublelifta jest jedną z najbardziej inspirujących w żywocie profesjonalnej sceny League of Legends. Zaczynał on skromnie i już na początku swej ścieżki napotkał masę problemów. Do nich należał między innymi brak akceptacji obranej ścieżki kariery przez rodziców, przez co Peng na początku dekady zmuszony był uciec z domu. Kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania, sypiając na kanapie u jednego, drugiego lub jeszcze innego znajomego. Jego kariera nabrała odpowiedniego kierunku dopiero w 2011 roku, kiedy zainteresowało się nim Counter Logic Gaming. Od tego momentu Doublelift był w pełni skupiony na zostaniu najlepszym w League of Legends, jako że wcześniej próbował swoich sił w innych tytułach.

I najlepszym został, przynajmniej w Ameryce Północnej. Dziś, po dziesięciu latach zmagań, Doublelift może się pochwalić dorobkiem, którego wielu zawodników by mu pozazdrościło. I nie mówię tutaj o zgromadzonych dolarach na koncie, chociaż zapewne jest to pokaźna suma. Mam na myśli osiągnięcia w karierze, a to wszystko w zaledwie trzech organizacjach – Counter Logic Gaming, Team Liquid oraz TSM.

    • 2 098 eliminacji w LCS
    • 486 gier w LCS
    • 8 zdobytych tytułów mistrza LCS
    • 8 występów na Mistrzostwach Świata
    • 2 występy na MSI
    • 1 tytuł MVP LCS

Co więcej, to Doublelift był częścią składu Koni, który dokonał rekordowego osiągnięcia, jakim jest zdobycie mistrzostwa NA cztery razy z rzędu. Miało to miejsce na przestrzeni 2018 i 2019 roku. Mało kto może pochwalić się podobnymi sukcesami i renomą. Tak naprawdę spośród graczy rywalizujących w Ameryce Północnej do Penga na tej płaszczyźnie może porównywać się tylko Søren "Bjergsen" Bjerg, który zresztą sam zakończył karierę w zeszłym miesiącu. Czy odejście legendarnej dwójki, która na ostatnich Worlds pojawiła się w barwach TSM-u, to koniec pewnej epoki po drugiej stronie Atlantyku? Z pewnością.

Sic parvis magna

Mało kto jednak pamięta, że Doublelift nie zawsze kojarzył się z gablotą pełną trofeów, a raczej wręcz przeciwnie. Amerykanin przez długi czas był obiektem żartów, głównie ze względu na jego aroganckie podejście i wysokie mniemanie o sobie, czego nie mógł potwierdzić wynikami. Pierwszy puchar Ameryki Północnej podniósł dopiero latem 2015 roku, kiedy to wraz z CLG wygrał w Madison Square Garden.

Reszta to już historia ubrana w siedem dodatkowych tytułów mistrza Ameryki. Niektórzy twierdzą nawet, że triumf w Nowym Jorku był dla Doublelifta przełomowy, wszak później zdobywał kolejne trofea LCS, a dodatkowo później występował na wszystkich Worlds. Tak, zgadza się: od 2015 roku nie opuścił on tego turnieju ani razu. Marzenia o tytule Mistrza Świata League of Legends nigdy nie udało mu się spełnić. Ba, amerykański strzelec od 2015 nie zdołał wyjść na globalnym czempionacie z grupy, czy to w barwach CLG, Liquid czy TSM-u. Klątwa Doublelifta? Można tak powiedzieć.

I am the best, everyone else is trash

Pamiętliwi fani nie pozwolili mu prędko zapominać o coraz to kolejnych porażkach na Worlds. Tym bardziej że niezwykła arogancja i pewność siebie 27-latka wręcz podsycały takie zachowania. Ileż razy przed startem fazy grupowej MŚ mogliśmy usłyszeć wypowiedź Doublelifta, że tym razem przyjechał on osiągnąć coś więcej niż zaledwie trzecie miejsce w swojej grupie? Zdarzało mu się też rzucić, że przyjechał osiągnąć co najmniej półfinały.

Tak jak jednak wspomniałem, jego fenomen polega na nieustępliwości. Pomimo wielu klęsk i jeszcze większej liczby głosów krytyki, Doublelift się nie poddawał i co roku dawał z siebie wszystko, żeby osiągnąć postawione przez siebie cele. Jest to jedna z najszlachetniejszych cech wśród dzisiejszych sportowców i społeczność League of Legends z pewnością zapamięta strzelca właśnie za nią. Nie za ogromną liczbę wygranych w Ameryce, ani za arogancki charakter i patrzenie na innych z góry. Tylko za upadki i wstawanie z kolan.

Śledź autora na Twitterze – Mateusz Miter