Przez lata wydawało się, że nic nie będzie w stanie skruszyć tej perfekcyjnie naoliwionej maszyny, jaką było Astralis. Duńczycy między 2018 a 2019 rokiem całkowicie roznieśli międzynarodową scenę Counter-Strike'a. Skala ich dominacji była na tyle duża, że niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z najlepszą ekipą w historii CS:GO, która mogłaby zdetronizować legendarny skład Ninjas in Pyjamas z początków ery Global Offensive. Inni nie mieli takich wątpliwości i głośno określali duńską piątkę mianem najpotężniejszej formacji, jaka kiedykolwiek rywalizowała w ostatniej wersji CS-a.

Pierwsze oznaki słabnięcia

A potem przyszła pandemia i monolit skruszył się po raz pierwszy. Nastąpiły roszady, co prawda tylko czasowe, ale tuż po nich nic już nie było takie samo. Chociaż po tym, jak przebywający wcześniej na urlopach zdrowotnych gla1ve i Xyp9x powrócili, Astralis wygrało jeszcze kilka turniejów, to dawna magia gdzieś uleciała i nie udało się jej już przywrócić. Zresztą, pal ją licho – nikomu by to przecież nie przeszkadzało, gdyby potężni Skandynawowie nadal zwyciężali. Ale i to przestało mieć miejsce, a ostatnie turnieje w ich wykonaniu to trzykrotny finisz w czołowej szóste oraz dwukrotnie wypadnięcie na niższe lokaty. Pięć z rzędu imprez zakończonych poza strefą medalową – tak fatalnej passy ekipa spod znaku czerwonej gwiazdy nie miała nigdy w całej swojej historii, tak więc powiedzieć, że pojawił się problem, to tak, jakby nic nie powiedzieć.

Coś się więc popsuło i nie dziwi fakt, że nawet sami gracze coraz odważniej przebąkiwali o konieczności zmian. – Powiedziałbym, że można oczekiwać, iż niektóre rzeczy się zmienią. A przynajmniej ja jestem zdania, że ⁠Bubzkji⁠ wystąpi w kilku meczach. Przed wejściem na turniej RMR należy wszystko przetestować, bo przecież NAVI czy Vitality zdążyły już porzucić sześcioosobowe składy. Jesteśmy w sytuacji, w której deweloper gry nie wspiera takiego kierunku zmian. Teraz do organizacji i Danny’ego należy wymyślenie, co Astralis powinno zrobić, by być lepsze w meczu z OG, a potem także w kolejnym spotkaniu. Wydaje mi się, że jest bardzo prawdopodobne, iż pewne rzeczy się wydarzą – zapowiadał jeszcze w połowie kwietnia dev1ce. Cóż za ironia, że niespełna dwa tygodnie później to właśnie jego nie było już w organizacji, gdyż zdecydował się on na transfer do Ninjas in Pyjamas.

W ten sposób Astralis utraciło swoją największą gwiazdę. Swoją legendę. A przede wszystkim swojego podstawowego snajpera, który był jednym z gwarantów sukcesów. Problem w tym, że następcy 25-latka nie znaleziono, bo do składu dokooptowano po prostu przesiadującego dotychczas na ławce rezerwowych Bubzkjiego. Snajperkę z konieczności przejął natomiast... teoretycznie dupreeh, chociaż w praktyce podczas DreamHack Masters Spring 2021 tylko Xyp9x nie próbował swoich sił z karabinu wyborowego. – Nie mogę się już doczekać, by pokazać wam moje umiejętności. Pozycjonowanie dev1ce'a, nieprzewidywalność s1mple'a, zimna krew jak u ZywOo i styl prowadzenia niczym u FalleNa – ironizował jeszcze przed wspomnianym turniejem lider zespołu, gla1ve. Żarty żartami, ale bez nominalnego snajpera trudno jakkolwiek włączyć się do gry o zwycięstwo, bo to nie są już czasy polskiego Virtus.pro.

Potrzeba świeżości. Potrzeba transferów

Można więc powiedzieć, że obecnie Astralis znajduje się w okresie przejściowym. Ba, być może odejście dev1ce'a nie będzie wcale ostatnim, które będzie mieć miejsce w duńskich szeregach, bo nie ulega wątpliwości, że to niekoniecznie postać nowego gracza NIP-u była problemem. Ten polegał raczej na tym, że pewna formuła po prostu się wypaliła i potrzebna była świeżość. Świeżość, której na ten moment w zespole nie ma, bo przecież trudno uznać za nią wejście Bubzkjiego. A to nie są zbyt dobre informacje dla kibiców, bo przecież Flashpoint właśnie rusza, a walka o awans na Majora na dobrą sprawę zaczyna się od nowa. Zaliczka zdobyta na podstawie ubiegłorocznych osiągnięć w cyklu Regional Major Rankings szybko przestanie mieć znaczenie. Co prawda nawet w takiej formie Duńczycy finiszowali podczas DH Masters na miejscach 5-6., ale nie ma co kryć, że drabinka im sprzyjała. A co będzie, jeżeli na pierwszym w 2021 roku turnieju RMR już tak łatwo nie będzie? Cóż, skutki mogą być opłakane.

Ale nawet jeżeli Astralis we Flashponcie zawiedzie, na co szanse są spore, to nie ma co drzeć szat. Nie wątpię wszak, że włodarze organizacji nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa na rynku transferowym i najpóźniej pod koniec czerwca, czyli tuż przed Intel Extreme Masters Cologne 2021, zaprezentują nam zespół w nowej krasie. Może np. ktoś pokusi się o powrót es3taga, który ostatnio spędza sporo czasu z dupreehem? Może organizacja ruszy na zakupy do prezentującego się świetnie Heroic? A może po prostu nas zaskoczy? Szkoda tylko, że owej renowacji nie udało się przeprowadzić jeszcze przed zawodami RMR, bo z tego powodu będziemy niestety skazani na to, by oglądać Astralis w przejściowym stanie – wyglądające momentami wcale nie najgorzej, ale koniec końców będące tylko kolejną drużyną, jakich wiele na scenie CS:GO.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn