Marcin "Jankos" Jankowski i spółka mają za sobą niezbyt udany początek w League of Legends European Championship. To jeden z najgorszych startów splitu w historii G2 Esports. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest przesądzone. Samuraje zaliczyli już podobny falstart, a i tak zdołali wygrać tytuł mistrza LEC. Jak będzie tym razem, nie wiemy. Możemy za to gołym okiem dostrzec, że w obozie kilkukrotnych zdobywców tronu nie dzieje się dobrze. Przypomnijmy sobie poprzednie początki sezonów i sprawdźmy, co zamierzchłe dzieje mogą nam powiedzieć o przyszłości.
Nowa organizacja w twojej okolicy
Początki G2 Esports zazwyczaj były spektakularne. Zwłaszcza sam początek, kiedy to po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć ekipę w European League of Legends Championship Series 2016. Samuraje wiosną zgarnęli wszystko – tytuł mistrza, MVP (Kim "Trick" Gang-yun), Rookie of the Split (Luka "Perkz" Perković), Coach of the Split (Joey "YoungBuck" Steltenpool) oraz serca fanów z całej Europy. Po czwartej kolejce siedzieli już na szczycie z rezultatem 7-1 i nie przejmowali się konkurencją. W finale rozgromili Origen i zapoczątkowali nową sagę. Warto dodać, że jednym z elementów tej drużyny był inny Polak – Mateusz "Kikis" Szkudlarek.
Latem zespoły spotykały się w dość specyficznej formie best of two. Oznaczało to możliwość remisu pomiędzy ekipami. G2 wprowadziło parę zmian w składzie i po czterech tygodniach miało na koncie cztery zwycięstwa i cztery remisy. W formacie best of one dałoby to bilans 12-4. Był to kolejny mocny start, chociaż nie tak dobry jak wiosną. Zmiana formy z pewnością wpłynęła na rozgrywki, trudno jest więc porównywać to do LEC w obecnym kształcie.
Dynastia G2
Wiosną 2017 roku faza zasadnicza rozgrywała się w formie best of three. Tutaj na ekipę Perkza również nie było mocnych. Z Jesperem "Zvenem" Svenningsenem i Alfonso "mithym" Rodríguezem organizacja po raz kolejny podbiła Europę. Dominację dało się przewidzieć już po pierwszych tygodniach. Ostatecznie Samuraje przegrali tylko jedną serię z prowadzonym wówczas przez Fabiana "GrabbZa" Lohmanna ROCCAT.
Kolejny split nie był już tak udany. Formacja po raz pierwszy nie zakończyła fazy zasadniczej na miejscu lidera i zaliczyła też pierwszy problematyczny start. Pierwszą połowę zakończyła w bardzo przeciętny sposób z rezultatem 3-3. To znacznie utrudniło później wspinaczkę w tabeli i w dzisiejszym formacie miałaby dopiero czwarte miejsce. Na szczęście dla Perkza i spółki, wtedy liga podzielona była na dwie grupy. Dzięki temu G2 zajęło w swoim zbiorze drugą lokatę. W play-offach Samuraje byli już w swojej szczytowej formie i po raz kolejny wygrali tytuł mistrza EU LCS.
Pierwsze upadki Samurajów
Rok 2018 nie był już tak łaskawy dla organizacji Carlosa "ocelote'a" Rodrígueza Santiago. Zespół przeszedł zupełną przebudowę. Ze starego składu został jedynie Perkz, a do niego dołączyli Jankos, Martin "Wunder" Hansen, Petter "Hjarnan" Freyschuss oraz Kim "Wadid" Bae-in. Zmienił się też sztab szkoleniowy, na którego czele stanął wcześniej wspomniany GrabbZ. Wiosna rozpoczęła się serią trzech porażek i wszystko wskazywało na to, że to koniec dominacji tej ekipy. Później wykaraskała się z problemów i w połowie splitu miała wynik 5-3. Formacja zaczęła grać o wiele lepiej i skończyła fazę zasadniczą na drugiej lokacie. W finale nie miała jednak szans z Fnatic z Rasmusem "Capsem" Wintherem na czele.
Lato było jeszcze trudniejsze. G2 po raz pierwszy nie zakończyło splitu w najlepszej dwójce fazy regularnej, chociaż początek był całkiem przyzwoity. Po pierwszych czterech kolejkach Samuraje miały rezultat 6-2 i nic nie wskazywało na to, że nie będą w stanie zakończyć letniej edycji na szczycie. Po raz kolejny górą była formacja czarno-pomarańczowych. Ekipie Jankosa udało się dostać na Worlds i przedrzeć do samych półfinałów, ale wszyscy wiedzieli, że muszą zajść jakieś zmiany.
Jeśli nie możesz ich pokonać, odbierz im zawodnika
Nikt jednak nie spodziewał się, że do drużyny dołączy jej największy rywal. W 2019 roku organizacja pozyskała Capsa i Mihaela "Mikyxa" Mehle'a w roli wspierającego. Perkz z kolei przeszedł na dolną aleję. Przed początkiem nowego sezonu wydawało się, że albo będzie to najlepszy skład, jaki Europa kiedykolwiek była w stanie zbudować, albo zupełnie nieudany eksperyment. Na szczęście dla ocelote'a okazało się, że to pierwsza opcja się sprawdziła.
Wiosna rozpoczęła się spektakularnie. Nikt nie mógł równać się z Samurajami i wyniki to odzwierciedlały. Po czwartej kolejce formacja siedziała na pierwszym miejscu w tabeli z rezultatem 8-0. Porażki zaczęły wpadać dopiero później, ale nie zmieniło to nic w kontekście klasyfikacji. Caps z nowym zespołem sięgnął po trzeci tytuł w swojej karierze. Tym razem już nie EU LCS, ale znanego nam dzisiaj LEC.
Przed rozpoczęciem letniego splitu organizacja sięgnęła po mistrzostwo Mid-Season Invitational. Wydawałoby się, że tak napięty grafik mógłby negatywnie wpłynąć na występy zawodników. Nic bardziej mylnego. G2 powróciło do LEC z jeszcze większym impetem i w połowie fazy regularnej miało wynik 7-1. Ta edycja była jeszcze bardziej jednostronna i wszystko wskazywało na to, że mistrzostwo Europy to dopiero rozgrzewka przed Worlds. Tam Jankos i spółka dotarli aż do finału i ulegli FunPlus Phoenix.
Sezon regularny nie ma znaczenia?
Wiosna 2020 roku nie zapowiadała żadnych zmian. Drużyna z rodakiem w składzie była rozczarowana swoim występem w finale Mistrzostw Świata i, jak często podkreślała, chciała odkupić swoje grzechy. I faktycznie, sezon zasadniczy wiosennego splitu nie zapowiadał nic innego. G2 szarżowało przez LEC i po pierwszej połowie miało już za sobą świetny początek z rezultatem 6-2.
Pandemia wymusiła przeniesienie rozgrywek do trybu online podczas pierwszej połowy sezonu i latem się to utrzymało. W tym czasie mogliśmy doświadczyć niemałych zmian na szczycie tabeli. Samuraje nie byli już tak pewni swoich zwycięstw i nie dominowali już ligi tak, jak działo się to przed rokiem. W połowie lata mieli dość przeciętne wyniki. Wygrali 5 spotkań z 9 i był to jeden ze słabszych startów organizacji. Ostatecznie formacja zajęła trzecie miejsce w tabeli, by na końcu i tak zwyciężyć w play-offach.
G2 bez Perkza, bez korony i bez formy
W końcu przyszedł kres dominacji najbardziej utytułowanej drużyny w Europie. Perkz pożegnał się z zespołem, a jego miejsce zajął Martin "Rekkles" Larsson. Wiosną 2021 roku G2 Esports nie tylko nie wygrało LEC, ale nie dotarło nawet do finału. Był to niespodziewany zwrot akcji, ponieważ podczas fazy grupowej Samuraje zajęły pierwsze miejsce. Do połowy splitu Jankos i spółka cieszyli się zadowalającym wynikiem 7-2. Nikt więc nie mógł przewidzieć, że w play-offach dojdzie do tragedii i polegną w starciach z Rogue oraz MAD Lions.
Po tym fiasku organizacja postanowiła wprowadzić zmiany w taktyce. Sng "Nelson" Yi-Wei ma nie tylko poprawić grę macro zawodników, ale także poniekąd przygotować ich do Worlds w pojedynkach przeciwko azjatyckim potęgom. To wydaje się jednak w tym momencie odległym marzeniem, ponieważ ekipa ta notuje jeden z najgorszych startów w LEC w swojej historii. Rezultat 4-5 nie jest jeszcze dramatem, ale sposób, w jaki przegrywa gry, naprawdę boli. Magia, z jaką G2 Esports było w stanie wygrać z każdym, niezależnie od deficytu w złocie, nagle zupełnie zniknęła. Zespół boryka się z problemami i musi zacząć zdobywać punkty, by w ogóle mieć szanse na awans na Worlds. A może jednak sezon regularny naprawdę nie ma znaczenia i Samuraje powrócą ze zdwojoną siłą już w play-offach? Jedno jest pewne. Widzimy pęknięcia w jednej z najsilniejszych formacji w Europie i Jankos wraz z kolegami z drużyny muszą ponownie stanąć na wysokości zadania. I przede wszystkim, nie popełniać tak prostych błędów, jak w spotkaniu przeciwko Misfits Gaming.
Piąta kolejka rozpocznie się w piątek o godzinie 18:00. Spotkania wraz z polskim komentarzem oglądać można na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz YouTube. Angielskojęzyczna transmisja będzie dostępna na kanale ligi, również na Twitchu oraz YouTube. Po więcej informacji dotyczących LEC 2021 Summer Split zapraszamy do naszej relacji.