Z drugiej dywizji krajowych rozgrywek w Europie do Worldsów w jeden rok? Brzmi jak coś abstrakcyjnego, co nie może mieć miejsca w dzisiejszym League of Legends. Niemniej niedzielna seria w LoL European Championship dowiodła, że coś takiego jest możliwe, wszak dokładnie taką drogę przebył w ostatnie dziesięć miesięcy toplaner Fnatic – Adam "Adam" Maanane.

CZYTAJ TEŻ:
Młody pozamiatał, Inspired zatrzymany. Piątka tygodnia LEC

19-latek jeszcze rok temu był zawodnikiem Kameto Corp, biorącego udział w drugiej dywizji Ligue Française de League of Legends. Po zakończeniu roku LFL powiększyło się i powstały dwa dodatkowe miejsca w rozgrywkach, a jedno z nich przypadło Karmine Corp, które teraz występowało już pod nową nazwą po małym rebrandingu. W składzie drużyny pozostał jedynie Adam, a luki wypełnił m.in. Jakub "Cinkrof" Rokicki. Wiosna została wzięta przez KC szturmem. Najpierw triumf na krajowym podwórku, następnie na European Masters 2021 Spring. W tych błyskawicznych sukcesach to właśnie toplaner najbardziej się wyróżniał, zwracając na siebie uwagę Fnatic.

Wielkie wyzwanie

Adam przywdział pomarańczowo-czarny trykot tuż przed rozpoczęciem summer splitu w LEC, który według zapowiedzi wielu nie powinien im wyjść tak dobrze. Formacja właśnie co utraciła jednego z najlepszych leśników w lidze, Oskara "Selfmade'a" Boderka, którego zastąpił Gabriël "Bwipo" Rau. Belg miał za sobą bardzo nieudany sezon na górnej alejce, a podczas transmisji przyznawał, że jeżeli lato mu nie wyjdzie, to będzie rozważał drastyczne zmiany w swojej karierze. Co więcej, nie miał on przecież żadnego doświadczenia w dżungli. Na jego miejsce ściągnięty został niezwykle utalentowany, lecz kompletnie niedoświadczony Maanane. Trzeba więc jasno sobie przyznać: na papierze nie był to pewny przepis na sukces.

Sporty kochamy głównie za niesamowite i nieoczekiwane historie. Jedna z nich właśnie pisze się na naszych oczach. Fnatic wyeliminowało swoje największe nemezis, G2 Esports, zapewniając sobie miejsce na Mistrzostwach Świata i przedłużając swoje życie w play-offach LEC. W wygranych brytyjskiej organizacji warto podkreślić świetną dyspozycję Yasina "Nisqy'ego" Dinçera na midzie, to jak Elias "Upset" Lipp potrafił ciągnąć zespół w późniejszych etapach rozgrywki, czy to jak Bwipo nieraz był parę kroków przed przeciwnym leśnikiem. W tym wszystkim warto jednak również pamiętać o Adamie, który często (jak chociażby w niedzielnej grze na Dariusie) schodzi z linii pomóc swojej ekipie, a mimo to i tak jest w stanie jak równy z równym rywalizować ze swoimi rywalami z alejki. A ci są przecież renomowanymi toplanerami pokroju Martina "Wundera" Hansena.

CZYTAJ TEŻ:
Adam: Pragnę zostać zapamiętany jako jeden z najlepszych toplanerów w historii Europy

Najlepszy Rookie w historii kontynentu?

Kiedy myślimy o Rookie, który na Starym Kontynencie wyszedł przed szereg i prędko wyrobił sobie renomę, często myślimy o Kacprze "Inspiredzie" Słomie czy Adrianie "Trymbim" Trybusie. I bardzo dobrze. Pierwszy z nich w swoim pierwszym roku poprowadził Rogue na swoje pierwsze Mistrzostwa Świata, a drugi w swoim pierwszym splicie był kluczowym elementem wicemistrzostwa Łotrzyków. Niemniej nie przesadzimy, mówiąc, że Adam już im dorównał, wypełniając ogromną lukę i mając na sobie oczy całego świata. W końcu to Fnatic, druga najbardziej utytułowana organizacja w europejskim League of Legends.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że to może być dopiero początek. W zasięgu Francuza i spółki jest przecież mistrzostwo LEC oraz Puchar Przywoływacza. I chociaż zdobycie któregokolwiek z nich wydaje się mało możliwe, to nie zapominajmy, że jeszcze dwa tygodnie temu mało kto wierzył w awans Fnatic na Worlds. Wszystko może się zdarzyć, a Adam niewątpliwie może zrobić jeszcze większą furorę.

Śledź autora na TwitterzeMateusz Miter