Wisła All iN! Games Kraków została pierwszym finalistą ESL Mistrzostw Polski Jesień 2021. Przesądziło o tym zwycięstwo, które Biała Gwiazda niespodziewanie odniosła w spotkaniu z wyżej notowanym Anonymo Esports. Czy Wiślacy spodziewali się aż tak udanego Dusta2? Czego zabrakło na Inferno, by domknąć mapę? I kto ma większe szanse, by być rywalem Wisły w wielkim finale? M.in. na te pytania na gorąco po zakończeniu spotkania odpowiedział jeden z reprezentantów krakowskiego klubu, Grzegorz "jedqr" Jędras. Zapraszamy!

Maciej Petryszyn: Rozmawiamy po waszym meczu półfinałowym z Anonymo, który wygraliście 2:1. Samo spotkanie zaczęło się od mocnego uderzenia z waszej strony. Spodziewaliście się, że będziecie w stanie w aż takim stopniu zdominować rywali na Duście2?

Grzegorz "jedqr" Jędras: Szczerze mówiąc to spodziewaliśmy się. W ostatnim czasie trenowaliśmy tę mapę i powiedziałbym, że szła nam chyba najlepiej. A na pewno była jedną z naszych najlepszych map na treningach. Wiedzieliśmy, że mamy bardzo mocną stronę CT, ale nie sądziliśmy, że aż tak bardzo wejdziemy naprzód po stronie terro. Ale wyczuliśmy na Duście, że chłopaki z Anonymo nie są raczej w swojej najlepszej dyspozycji i wykorzystaliśmy to. Nie dość, że strzelaliśmy lepiej, to jeszcze nasze decyzje były o niebo lepsze od tych, które podejmowali oni.

Na Duście udało wam się też wyłączyć z gry snatchiego. Snajper Anonymo zbytnio sobie na tej mapie nie postrzelał.

Nie mieliśmy żadnego szczególnego zamysłu na snatchiego. To wszystko wyszło w miarę naturalnie i chyba po prostu nie daliśmy mu okazji, żeby się wykazał.

Z kolei ty – zarówno pierwsza, jak i druga mapa bardzo dobra w twoim wykonaniu. Czułeś, że to może być ten dzień, w którym będzie ci siadać?

Powiem szczerze, że na Duście grało mi się średnio, ale po kilku rundach się przełamałem. Nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze, ale wiem też, że stać mnie na o wiele więcej i to nie jest jeszcze moje maksimum. Powiedziałbym raczej, że był to w moim wykonaniu mecz w miarę ok.

To wszystko jest o tyle ciekawe, że do meczu z Anonymo nie przystępowaliście bynajmniej jako faworyt. Zwłaszcza że w fazie zasadniczej pokonali was dwa razy.

Na pewno. Powiedziałbym raczej, że 90% polskiej społeczności CS-a, patrząc tylko na składy, nie spodziewało się naszej wygranej. Ale miło, że udało nam się zaskoczyć. Podczas spotkania czuliśmy, że jest to możliwe. Tym bardziej po pierwszej mapie wiedzieliśmy, że możemy ich hapsnąć nawet 2:0. Na Inferno trochę zabrakło nam jednak kontroli ich ekonomii. Chodzi o to, że nie wygraliśmy rundy na przełamanie. Gdyby się nam udało, to możliwe, że spotkanie potoczyłoby się inaczej.

Na Inferno mieliście szanse wygrać. Zatem po tym, jak jednak wyrwali wam tę mapę, nie było obaw, że możecie posypać się na Nuke'u?

Nie, wiemy, że mamy bardzo dobrego Nuke'a, chociaż liczyliśmy na trochę więcej rund w terro. Atak nam nie poszedł, bo w niektórych momentach fajnie nas kontrowali. Były też nasze słabe decyzje i kilka nietrafionych calli. Ale myślę, że w CT pokazaliśmy, na co nas stać.

Aczkolwiek pięć rund na Nuke'u to nie jest wcale taki zły wynik. Powiedziałbym nawet, że jest to wynik przyzwoity.

Dość przyzwoity, ale patrząc na naszą średnią rund w terro i tak wydaje mi się, że jest to dość mało. Zazwyczaj wyciągamy w ataku po siedem rund, a zdarza się nawet osiem. Tutaj niestety się nam nie udało, ale odrobiliśmy to w CT.

Na Nuke'u odpalił też Goofy. Na tej mapie to on w największym stopniu dźwigał zespół na swoich barkach.

No tak, Goofy się odpalił. Ten chłopak ma w sobie takie coś, że nawet z MP9 potrafi wygrać rundę. I pokazał to też podczas tego spotkania.

Ten wasz wynik jest tym lepszy, że Markoś dziś jako główny snajper... Nie mówię, że grał źle, ale też nie był to w jego wykonaniu szczególnie wybitny mecz. W niektórych momentach trochę brakowało jego fragów.

Markoś czasami ma takie okresy, że przeplata lepsze mecze z gorszymi. Ale mimo wszystko, gdy jest potrzebny, to zawsze jest w stanie postawić krok i wskoczyć na swój normalny poziom, a potem uratować kilka rund.

Tak czy inaczej, za chwilę zaczyna się drugi mecz półfinałowy, w którym HONORIS zagra z PACTEM. Gdybyś miał przewidywać, z kim jutro zagracie, na kogo być postawił?

Wydaje mi się, że będzie to jednak HONORIS. Chociaż PACT może oczywiście zaskoczyć, bo z tego, co kojarzę, to bardzo ładnie grali w play-offach. Oglądałem chyba z dwa ich mecze. Aczkolwiek patrząc na całokształt, to mimo wszystko stawiałbym jednak na HONORIS. Ale mam nadzieję, że zobaczymy dobre widowisko.

Wy macie jutro szczególnie dużo do ugrania, bo IEM Katowice w tym roku nie był najlepszy w waszym wykonaniu. Jeżeli wygracie w niedzielę, to będziecie mieli okazję, by to sobie odbić i to od razu na lanie.

Szczerze powiedziałbym, że IEM był w naszym wykonaniu przeciętny. Jak na pierwszy tak duży turniej to chyba nie zaprezentowaliśmy się źle. Śmialiśmy się też z tego, że wtedy z dwa razy pickowaliśmy Inferno – najpierw z Complexity, a potem z Virtus.pro. A przecież za Inferno za bardzo nie przepadaliśmy. Wcześniej nie mieliśmy tej map zbyt dobrze przygotowanej, ale jednak podeszliśmy do tego odważnie i ją wybraliśmy. Wydaje mi się więc, że z Complexity pokazaliśmy, że mamy pazur. A z Virtusami nie przegraliśmy do sześciu czy siedmiu, a ugraliśmy przeciwko nim dwanaście rund. Powiedziałbym, że jak na nas, to był to bardzo dobry wynik. Niemniej nie popełnimy drugi raz tego samego błędu, żeby pickować niewygodne dla nas mapy. Mam nadzieję, że ostatecznie to była rozgrzewka przed przyszłorocznym IEM-em w Katowicach.

Sądzisz, że ewentualny występ na lanie w przypadku tak dużej imprezy będzie działać bardziej na waszą korzyść czy wręcz przeciwnie?

Myślę, że wchodzimy teraz w ciąg turniejów. Obecnie gramy na ESL Mistrzostwach Polski, za tydzień mamy też V4. Jest to więc dla nas fajne, bo powróciły lany i od razu wkraczamy na tę lanową scenę. I to po dwóch latach niejeżdżenia na takie imprezy – ciężko grało się cały czas z domu. Sądzę więc, że może to być dla nas taki kop motywacyjny, żeby po prostu cały czas cisnąć do przodu i pokazać, na co nas stać. Tym bardziej że offline gra nam się lepiej, co zresztą widać.

To będzie też okazja, by ugruntować swoją pozycję na polskiej scenie. Bo nie ma tera zespołu, który górowałby nad innymi. Coś pogra AGO, coś Anonymo, ale nie ma zdecydowanego lidera.

Myślę, że tak, nie ma lidera. A ludzie mogą sobie po prostu wróżyć ze składów, kto jest obecnie teraz top 1. Dlatego też trzeba to udowodnić samemu.

Obserwuj rozmówcę na Facebooku – Grzegorz "jedqr" Jędras
Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn