Chwilę temu zakończył się pierwszy mecz ćwierćfinałowy VALORANT Champions. Polscy fani produkcji Riot Games nie mogli lepiej sobie wyobrazić inauguracji play-offów tak ważnego turnieju, bowiem już na start zaprezentowało się Acend z dwoma rodakami w składzie. Rywalem zespołu Patryka "starxo" Kopczyńskiego i Aleksandra "zeeka" Zygmunta był Team Secret. Filipińska formacja jednak zderzyła się ze ścianą i została zmuszona błyskawicznie uznać wyższość europejskiej organizacji.
Team Secret | 0:2 | Acend | ||
Icebox 8:13 | Breeze 6:13 |
Serię otworzył Icebox wybrany przez Team Secret. Już pierwsze rundy pokazały, jak emocjonujące będzie to spotkanie. Mimo ogromnego chaosu i zabójczego tempa to Acend zdołało zgarnąć trzy punkty na start. Jeżeli myśleliście, że na tym skończyła się passa podopiecznych Laurynasa "Nbsa" Kisieliusa, to jesteście w błędzie. Zanim Secret zdążyło odpowiedzieć, to ACE miało już na koncie pięć oczek. Reszta pierwszej połowy zresztą nieznacznie się różniła, gdyż głównie to zespół z dwoma Polakami w składzie punktował. W efekcie starxo i spółka do defensywy przechodzili z ośmioma zwyciężonymi potyczkami.
Druga pistoletówka i drugie zwycięstwo Acend. Tym razem w iście heroicznym stylu, bowiem Santeri "BONECOLD" Sassi zaprezentował prawdziwy pokaz umiejętności, wygrywając sytuację jeden na dwóch. To powoli zwiastowało szybkie zakończenie pierwszej mapy pojedynku. Co prawda Team Secret starał się jeszcze powalczyć, ale ostatecznie przedstawiciele Europy zdołali dopiąć swego i zamknęli mapę 13:8.
Śledź VALORANT Champions z Cybersport.pl:
Po przerwie zawodnicy przenieśli się na Breeze. Ponownie to Acend zdecydowanie lepiej weszło w mapę, zapisując pięć punktów na koncie, zanim Secret skutecznie zaatakowało. Przełamanie w wykonaniu Jima "BORKUMA" Timbrezy i jego brygady zdało się na niewiele, gdyż już w ósmej rundzie europejska formacja wróciła na właściwe tory. Mimo potencjalnie opłakanej sytuacji Filipińczyków ci ostatecznie zakończyli pierwszą połowę z takim samym dorobkiem jak na pierwszej planszy.
Cel Acend po przejściu do ataku z pewnością był prosty – zdobycie kompletu pistoletówek i pewne zakończenie meczu ćwierćfinałowego. Pierwsza część planu została błyskawicznie wykonana, bowiem zeek i jego sojusznicy nie mieli kłopotów ze skuteczną agresją. Podobnie wyglądała runda kolejna, gdzie znów ACE pokazało się z rewelacyjnej strony. Secret mimo przeciwności losu podjęło jeszcze rękawicę, ale nie na długo. Gwoździem do trumny podopiecznych Gilberta "Gibo" Salesa Juniora była potyczka numer 18, gdzie Acend grało ze słabym wyposażeniem, a i tak było w stanie wyrwać punkt na swoją korzyść. Całość zakończyła się zaledwie rundę później, a zeek i spółka mogli cieszyć się z awansu do półfinału VALORANT Champions.
Już za moment na serwerze pojawią się reprezentanci Teamu Liquid oraz Cloud9 Blue. Przedstawiciele Ameryki Północnej są ostatnią nadzieją regionu podczas tego turnieju. Czeka ich jednak arcytrudne zadanie, bowiem ekipa Adila "ScreaMa" Benrlitoma jest jednym z faworytów do zgarnięcia pucharu. Pełny harmonogram i więcej informacji dotyczących VALORANT Champions znajdziecie w naszej relacji tekstowej.