W 38. sezonie ESEA Premier Anonymo Esports zdobyło tytuł wicemistrzowski. Trudno więc w tej sytuacji uwierzyć, że sezon numer 39 zakończył się dla polskiej drużyny spadkiem. A jednak! Michał "snatchie" Rudzki i spółka przegrali dodatkowy mecz z LDLC OL, w efekcie czego następną edycję rozgrywek od ESEA spędzą w dywizji Advanced. Ich przeciwnicy natomiast będą walczyć o swój ligowy byt podczas nadchodzących baraży.
Anonymo Esports | 1 : 2 | LDLC OL | ||
Nuke 10:16 | Inferno 16:11 | Ancient 14:16 |
Już pierwsze minuty meczu dobitnie pokazały, że Anonymo może mieć dziś spore problemy z osiągnięciem korzystnego dla siebie rezultatu. Polski skład mimo gry po stronie broniącej bardzo długi nie potrafił bowiem przerwać dominacji rywali, którzy bardzo szybko wyszli na prowadzenie w stosunku 7:1. Dopiero przy tym wyniku podopieczni Adriana "imd" Piepera zdołali się przełamać – co więcej, zgarnęli oni aż cztery rundy z rzędu! Niemniej ostatnie słowo należało do LDLC, które zręcznie zrekompensowało sobie tamtą stratę i na przerwę schodziło z pięciopunktową przewagą. Dla graczy znad Sekwany, którzy mieli w perspektywie występ w roli antyterrorystów, był to więc idealny scenariusz. A dla Anonimowych wręcz przeciwnie. Jeżeli chcieli oni jeszcze włączyć się do gry o zwycięstwo, to musieli wrzucić nie jeden, a dwa wyższe biegi. I cóż, początkowo nadzieje były, bo nasi rodacy wygrali nie tylko pistoletówkę, ale i dwie następujące po niej rundy. Nim jednak ktokolwiek zaczął myśleć o remisie, oponenci znowu przejęli inicjatywę i mimo drobnych problemów doprowadzili sprawę do korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia, triumfując 16:10.
Wobec tego Anonymo musiało szukać szansy na wybranym przez siebie Inferno. I zaczęło naprawdę dobrze, bo zespół Polaków dość gładko wypracował sobie przewagę w stosunku 5:0. Problem w tym, że w szóstej rundzie LDLC w końcu znalazło skuteczny sposób, by zahamować ofensywne zapędy zawodników znad Wisły. Od tego momentu to mistrzowie Francji dyktowali warunki na serwerze, zaś Anonimowi musieli zadowolić się dwoma oczkami, które udało im się dołożyć do swojego dorobku przed przerwą. W efekcie okazałe wcześniej prowadzenie całkowicie stopniało i to francusko-belgijski zespół wysunął się na czoło wynikiem 8:7. Sytuacja była więc niebezpieczna i nawet wygrana przez polski skład pistoletówka jej nie zmieniła, bo po niej LDLC wygrało trzy potyczki z rzędu. Zanosiło się więc, że marzenia o utrzymaniu mogą zostać szybko pogrzebane. Ale na szczęście tak się nie stało – zamiast tego gracze imd znaleźli w sobie jeszcze dodatkowy zapas siły, dzięki któremu zgarnęli aż osiem kolejnych rund! Co prawda spora część z nich była naprawdę wyrównana, a naszym rodakom dopisywał ogrom szczęścia, ale ostatecznie nie miało to znaczenia. Liczył się tylko fakt, że Anonymo zwyciężyło 16:11 i tym samym doprowadziło do trzeciej mapy.
Ową mapą było Ancient, gdzie wicemistrzowie poprzedniego sezonu znowu zaliczyli piorunujące wejście. I nie ma w tym stwierdzeniu krzty przesady, bo Anonimowi świetnie prezentowali się w natarciu, raz po raz skuteczne szturmując BS-y przeciwników. Dzięki temu po dziesięciu rundach to oni mogli pochwalić się prowadzeniem w stosunku 8:2. Było więc bardzo dobrze, prawda? Ano prawda, ale problem w tym, że powtórzyła się sytuacja z Inferno, bo nagle w LDLC wstąpił nowy duch, a ekipa ta zaczęła wyglądać znacznie lepiej. Zwłaszcza Bryan "Maka" Canda był momentami prawdziwym katem Polaków, znacznie przyczyniając się do tego, że jeszcze przed przerwą jego zespół zmniejszył swoją stratę do zaledwie punktu. I nie byłby to jeszcze dramat, gdyby nie fakt, że po przejściu do obrony Anonymo miało ogromne problemy z zatrzymaniem pewnych siebie rywali, którzy bezlitośnie dokładali kolejne oczka. Mimo to snatchie i jego koledzy nie zamierzali się poddać i jeszcze raz podjęli rękawicę, dzięki czemu w końcowych minutach byliśmy świadkami remisu 14:14. Wówczas każde rozstrzygnięcie było możliwe, ale niestety – naszym rodakom w najważniejszy momencie przydarzył się błąd, który miał decydujące znaczenie i przesądził o ich porażce 14:16, a tym samym o spadku do ESEA Advanced.
Od godziny 19:00 o utrzymanie walczy też Wisła All iN! Games Kraków. Mistrzowie Polski w swoim dodatkowym spotkaniu mierzą się z Nemigą Gaming i jeżeli uda im się wygrać, to zapewnią sobie miejsce w kolejnym sezonie. W przypadku porażki natomiast Biała Gwiazda będzie musiała drżeć o pozostanie na drugim poziomie rozgrywkowym, gdyż czekać ją będzie występ w turnieju barażowym.