Jedną z przeszkód konieczność przeprowadzki
Fakt rozmów z G2 potwierdził bowiem sam Boombl4. Podczas niedawnego streama 23-latek przyznał, że faktycznie rozpoczął negocjacje z popularnymi Samurajami, ale cała sprawa miała upaść już na wczesnym etapie z powodu niemożności dogadania się w pewnych kwestiach. Chodziło tutaj m.in. o sprawę przenosin do innego kraju. Na co dzień Mikhailov mieszka w Rosji, ujawnił jednak, iż rozmawiał z nieujawnionym członkiem G2, któremu organizacja zaproponowała przeprowadzkę do Niemiec, Serbii lub Andory. Na podstawie tejże dyskusji były gracz NAVI przypuszczał, że gdyby zdecydował się na angaż w organizacji, to i jemu zaproponowano by któreś z tych trzech państw. I już tutaj pojawiły się problemy.
– Gra w europejskim zespole, ale bez przyjaciół, bez rodziny i innych bliskich osób dookoła, jest czymś bardzo trudnym. To nie jest kwestia przywiązania do kraju, a raczej do bliskich i całego społecznego grona. A ja nie chciałbym z tego rezygnować, bo bez tych osób mój stan emocjonalny będzie po prostu... Można się szybko wypalić i nie być w stanie uzyskać takiej energii, jak z najbliższymi i przyjaciółmi, którzy wspierają i poświęcają swój czas – stwierdził Boombl4. Ale cała sprawa miała rozbić się również m.in. o konieczność komunikacji w języku angielskim oraz o reputację samego Rosjanina. Ta ostatnia ucierpiała chociażby z uwagi na problemy z byłą żoną i jej oskarżenia o zażywanie przez Mikhailova narkotyków.
Podupadła reputacja
Przypomnijmy, że to właśnie była partnerka 23-latka publikowała zdjęcia sugerujące jej poparcie dla rosyjskich działań i miało to miejsce już po agresji Rosji na Ukrainę. Z kolei jej sam zawodnik związany był z ukraińską organizacją, której dyrektor generalny, Yevhen Zolotarov, przyznał wprost, że NAVI "nie zamierza współpracować z ludźmi, którzy mieszkają w Rosji i płacą podatki na rzecz Federacji Rosyjskiej." To wszystko sprawiło, że w maju Boombl4 został odsunięty od składu i od tego czasu pozostaje poza grą. Jak przyznał podczas streamu, obecnie szuka on nowego zespołu i ma już nawet w głowie skład, który chciałby zbudować. Niemniej nadal obowiązuje go umowa z Natus Vincere, co oznacza, że potencjalny przyszły pracodawca musiałby go wykupić.