Team Liquid | 2 : 3 | Team Vitality | ||
Inferno 16:7 | Dust2 7:16 | Mirage 25:21 | ||
Overpass 17:19 | Vertigo 11:16 |
Liquid wygrywa 16:7, Vitality odpowiada
Mimo przedmeczowych przewidywań to Liquid lepiej weszło w niedzielny finał. Grający w natarciu zawodnicy z Ameryki Północnej zgarnęli nie tylko pistoletówkę, ale i cztery następujące po niej rundy. Dzięki temu nawet późniejszy, chwilowy zryw Vitality niewiele zmienił, bo nadal to TL wyglądało lepiej, mając przy tym znaczną przewagę ekonomiczną. Nie dziwi więc fakt, że podopieczni Damiana "dapsa" Steele'a na przerwę schodzili z pewnym, pięciopunktowym prowadzeniem. W tej sytuacji Pszczoły potrzebowały kogoś, kto natchnąłby je do zrywu, problem w tym, że ani Mathieu "ZywOo" Herbaut, jak i Lotan "Spinx" Giladi prezentowali się wyraźnie poniżej swoich możliwości. Nic więc dziwnego, że do żadnego comebacku nie doszło. Zamiast tego to goście zza oceanu zamknęli wybrane przez siebie Inferno, triumfując spokojnym 16:7.
Po chwili obie drużyny przeniosły się na Dusta2, gdzie zobaczyliśmy kompletnie odmienione Vitality. Co prawda znowu to Liquid zaczęło lepiej, ale tym razem oponenci bardzo szybko odpowiedzieli. I to w sposób naprawdę zdecydowany, bo od wyniku 0:3 przeszli do 9:6. W końcu też przebudził się ZywOo, co z pewnością wiele VIT ułatwiło. Było to szczególnie widoczne w drugiej połowie, w której Francuz i jego koledzy doszczętnie zdemolowali swoich przeciwników. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady, bo gracze dapsa w natarciu byli kompletnie bezzębni i tylko raz udało im się zapunktować. A to było zdecydowanie za mało, by w ogóle móc myśleć o jakimkolwiek powrocie. Nic zatem dziwnego, że już po chwili było po wszystkim, a Vitality zatriumfowało 16:7. Tym samym stan wielkiego finału został wyrównany.
Bez dogrywek ani rusz!
A potem przyszła pora na Mirage'a – zdecydowanie najbardziej emocjonującą potyczkę niedzielnego wieczora. Co jest o tyle ciekawe, że początkowo nic tego nie zapowiadało, bo to będące na fali Pszczoły rozpoczęły z wysokiego C. Niepokonana dotychczas ekipa świetnie radziła sobie z odpieraniem w gruncie rzeczy niemrawych ataków Liquid i dopiero tuż przed przerwą nieco spuściła z tonu, co i tak nie miało większego znaczenia. Gracze Danny'ego "zonica" Sørensena i tak prowadzili 11:4 i mogli z ogromnym optymizmem patrzeć w przyszłość. Niemniej z każdą kolejną minutą połowy numer dwa optymizm ten bladł coraz bardziej. Nagle okazało się, że TL również potrafi się skutecznie bronić i nie traci zimnej krwi nawet w najtrudniejszych momentach. Nawet kosmiczna gra Herbauta była niewystarczająca, by na dobre przełamać tę defensywę i w efekcie byliśmy świadkami fantastycznego comebacku! Dokładnie tak – mimo nożna na gardle Liquid zaczęło wracać i chociaż było już 14:15, to rzutem na taśmę doprowadziło do dogrywki! A w tej oglądaliśmy aż szesnaście dodatkowych rund, bo żadna z drużyn nie miała zamiaru przegrać. Ale ktoś przegrać musiał i padło na Vitality, co musiało być szczególnie frustrujące dla ZywOo, autora aż 51 eliminacji!
Porażka ta chyba prawdopodobnie podziałała na Pszczoły jak płachta na byka, bo to podopieczni francuskiej organizacji weszli na Overpassa z impetem, zdobywając pięć pierwszych rund. Niewzruszone takim stanem rzeczy Liquid rozpoczęło własną serię zwycięstw i nie tylko doprowadziło do wyrównania, ale nawet wysunęło się na jednopunktowe prowadzenie. Nie cieszyło się jednak z niego szczególnie długo, bo to Vitality zgarnęło dwie kolejne rundy i zaczęła się zacięta bitwa o prym w tej części potyczki. Bitwa wygrana ostatecznie przez Liquid, które zakończyło grę w defensywie wynikiem 8:7. Po zamianie stron pistoletówkę wygrało jednak VIT, na nowo dochodząc do remisu. Potem z kolei przyszedł wygrany przez graczy dapsa force, czego następstwem była ucieczka z wynikiem. Wynikiem, który wraz z upływającym czasem stawał się dla ZywOo i jego kolegów coraz bardziej nieprzyjemny. W związku z tym przy 8:12 wzięli się oni na dobre do roboty, by jeszcze przechylić szalę na swoją stronę. A efekty tego zrywu były wymierne, bo w 24. rundzie doszło do remisu! A ten pomimo starań obu formacji utrzymał się do końca, wobec czego potrzebna była kolejna dogrywka. Tym razem o wiele krótsza i, co więcej, zakończona triumfem Vitality 19:17.
Vitality stawia kropkę nad i
Nie było więc rady – zmęczeni wielogodzinnym starciem zawodnicy musieli wykrzesać z siebie jeszcze nieco siły, bo przed nimi było decydujące Vertigo. Szybko okazało się jednak, że więcej tych sił zachowali podopieczni zonica, którzy w pierwszych minutach bezlitośnie przejechali się po swoich przeciwnikach. To pozwoliło im w świetnym stylu wypracować wynik 8:0 i zapewnić sobie ogromny spokój. Tego nie zmąciła nawet nieco lepsza końcówka w wykonaniu Liquid, bo nadal scoreboard wskazywał 10:5 na korzyść Pszczół, które teraz musiały tylko postawić kropkę nad i. Niemniej ten wieczór już wielokrotnie udowodnił nam, że wcale nie musi to być takie proste zadanie. I faktycznie nie było, bo w najważniejszym momencie tego turnieju gracze zza oceanu mieli jeszcze dostatecznie dużą wolę walki, by mimo wszystkich przeciwności, w tym przegranej drugiej pistoletówki, podjąć rękawicę. Ale pary starczyło im tylko na pewien czas, a po jego upływie Vitality powróciło do tego, co robiło najlepiej – do wygrywania. I faktycznie wygrało, zamykając spotkanie zwycięstwem w stosunku 16:11.
Końcowa klasyfikacja ESL Pro League Season 16:
1. | Team Vitality | 175 000 $ |
2. | Team Liquid | 70 000 $ |
3-4. | Cloud9, G2 Esports | 35 000 $ |
5-8. | FaZe Clan, MOUZ, Natus Vincere, Outsiders | 17 500 $ |
9-12. | Complexity, Fnatic, FURIA, Heroic | 12 000 $ |
13-16. | Astralis, BIG, Eternal Fire, Team Spirit | 9 000 $ |
17-20. | ENCE, Evil Geniuses, MIBR, Ninjas in Pyjamas | 7 500 $ |
21-24. | Endpoint CeX, For The Win Esports, HEET, Movistar Riders | 6 000 $ |