Maciej Petryszyn: Jak oceniłbyś rozwój rozgrywek na przestrzeni wszystkich sezonów? Według ciebie jest on dynamiczny czy może bardziej powolny?

Bartosz Borowski: Jeżeli chodzi o Ekstraklasa Games to mogę powiedzieć, że pierwsze dwa-trzy sezony to było w pewien sposób badanie tematu. Badanie tego, jak urozmaicić ekosystem tych rozgrywek w taki sposób, by jak największa liczba graczy chciałaby brać w nich udział i co można byłoby tym graczom dać i jaki experience poza slotami czy nagrodami pieniężnymi jest dla tych graczy najważniejszy. Żeby było to dla nich motywatorem do wzięcia udziału w naszych rozgrywkach. Tym motywatorem na pewno jest bycie przy klubach, możliwość bycia reprezentantem np. swojego ulubionego klubu. Ważne jest też to, że wspieramy kluby Ekstraklasy piłkarskiej w znalezieniu zawodników, jeżeli oni nie posiadają sekcji, a wiele klubów jeszcze jej nie posiada.

Wracając jednak do tego, o co pytałeś, czyli do rozwoju. Staramy się jako organizatorzy urozmaicać te rozgrywki z roku na rok, żeby były one coraz ciekawsze i przynosiły graczom, czy to casualowym, czy zawodowym, coraz więcej experience'u. A jeżeli chodzi o rozwój ze strony klubów, widzimy, że z roku na rok i z sezonu na sezon coraz więcej klubów chce. Coraz więcej klubów widzi to, że w pewien sposób skanalizowanie swojej komunikacji przy eventach gamingowych czy esportowych jest sposobem dotarcia do młodych, których, nie ukrywajmy, trochę brakuje. Tu mogę się posłużyć danymi europejskimi, które akurat znam. Średnia fana piłki nożnej w Europie to 44 lata, więc przyda się odmłodzenie. Przyda się przyjście grupy nastolatków, young teenegaresów czy young adults, którzy przyjdą, zagrają, zostaną i zobaczą "mój ukochany klub zrobił dla mnie aktywację gamingowo-esportową, to ja się w cudzysłowie odwdzięczę i pójdę na mecz, będę kibicował drużynie". To jest szukanie pomostu. Wiadomo, z jednym klubami wychodzi łatwiej i szybciej, bo mają już swoje know-how, przetarcie w świecie esportowym, a niektóre dopiero wprowadzamy i pokazujemy "posłuchajcie, tu są drzwi, które są dla was otwarte, chodźcie i spróbujmy zrobić coś razem, nie pożałujecie".

Są nadal kluby, które mimo wszystko trzeba wciąż bardziej przekonywać? Takie, które z twojej perspektywy nadal traktują tę kwestię po macoszemu jako coś, co trzeba po prostu odbębnić?

Tak, są. Oczywiście nie zdradzę, które, ale są kluby, z którymi zdarza nam się borykać z problemami, gdy np. klub w ogóle nie widzi swojego pojawienia się w tym świecie FIFY, w świecie cyfrowym. W tym roku jednak otworzyliśmy się na eventy stadionowe, z kolei dziś jesteśmy na PGA. I to bardzo kluby zainteresowało, także te, które dotychczas były sceptycznie nastawione. Nie mówię, że mówiły "nie", ale w pewien sposób były nastawione sceptycznie i to bardzo, bardzo mocno otworzyło nam drzwi do tego, żeby razem współpracować i znaleźć porozumienie pomiędzy rozgrywkami esportowymi a rozgrywkami-matką, czyli Ekstraklasą.

To już jest ten etap, że same kluby również dają wam pewien feedback w kwestii tego, jak to wszystko mogłoby wyglądać albo jak powinno wyglądać? Czy może nadal to jest tak, że ludzie w klubach nie czują się jeszcze na tyle zaznajomieni z tematem, by samemu dawać rady w tym zakresie?

Poruszyłeś bardzo ciekawy temat i tutaj zdradzę... Chociaż nie jest to tajemnica, zawodnicy i osoby powiązane ze środowiskiem od dawna o tym wiedzą, ponieważ staramy się konsultować zawsze wszystkie nasze kroki. Wiadomo, że na samym początku musieliśmy zagospodarować tych najważniejszych, największych graczy, bo oni są dla nas tymi podwalinami, na których budujemy całe rozgrywki. My tych graczy w pewien sposób dopieściliśmy, stworzyliśmy rozgrywki w systemach, które im odpowiadają, struktura jest taka, że coś im daje, np. trening, możliwość grania, więcej meczów niż w poprzednich sezonach.

To wszystko jest połączeniem know-how, które my posiadamy jako organizatorzy, ale też, które otrzymujemy od naszych partnerów. Od ESL, od eMine.pro, od sekcji esportowych danych klubów, np. bardzo mocno merytorycznie wspiera nas The Collective, czyli jednostka esportowa Legi Warszawa. Bardzo dużo z nimi rozmawiamy, ale to z uwagi na geograficzne ustawienie, bo też jesteśmy w Warszawie. W poprzednim sezonie dużo rozmawialiśmy również bezpośrednio z graczami, robiliśmy sobie calle z zawodnikami, gdzie przedstawialiśmy, jak chcielibyśmy, by wyglądał sezon i pytaliśmy ich o opinie. Oni nam mówili, co uważają, dawali jakieś wsady i my staraliśmy się to wszystko tak ładnie poukładać, żeby w zasadzie każdy był zadowolony. Zarówno klub, gracz, jak i widz. I wiadomo, że w tym wszystkim musimy też pamiętać o naszych partnerach, bo to wydarzenie dla nich też musi mieć wartość dodaną. Musimy te puzzle poukładać i tak naprawdę co roku mamy coraz więcej elementów.

Jak wygląda kwestia zainteresowania rozgrywkami? Oczywiście chodzi mi tu m.in. o kibiców pod względem np. oglądalności czy ruchu generowanego w mediach społecznościowych? Ale też i graczy, którzy chcieliby czynnie rywalizować w Ekstraklasa Games?

W tym sezonie zaczynamy dużo wcześniej, więc tym razem nie borykaliśmy się z tym problemem, że gracze pingowali nas "kiedy jest ten sezon, no powiedzcie, zdradźcie, co się będzie działo, kiedy możemy zacząć się przygotowywać, jak to będzie wyglądać itd.". Na bazie poprzednich rozgrywek mogę powiedzieć tak – gracze są spragnieni gry, są bardzo chętni, by brać udział w naszych rozgrywkach. Mamy listę zawodników stworzoną, która pozwala nam na pomoc tym klubom, które same nie wydraftowały sobie zawodników, tylko liczą na naszą wiedzę i nasze wsparcie merytoryczne. I w ten właśnie sposób pomagamy.

Z kolei co do widzów, to widzimy wzrosty oglądalności z roku na rok. Wiadomo, że te wzrosty nie są porażające ze względu na to, że ograniczamy się do mediów, które są skierowane do tego core'owego odbiorcy, a ta grupa jakoś wybitnie się nie powiększa. Przybywa nam widzów, jednakże tak, jak mieliśmy okazję powiedzieć na konferencji, bardzo mocno pracujemy nad tym, by wyjść do mainstreamu. Współpraca ze Sport.pl jest pierwszym dużym krokiem. Kolejnym, który mam nadzieję, że uda nam się w tym sezonie wykonać, to pojawienie się jakiegoś elementu naszych rozgrywek, np. finału któregoś z lanów, na którymś z otwartych kanałów przy współpracy z Polsatem. Chcemy promować ten content. Wiadomo, że nadal jest jakieś tabu dookoła esportu i gamingu. My chcemy to tabu przełamywać. Każdy organizator, czy to rozgrywek League of Legends, czy Counter-Strike'a, czy też FIFY robi to na swój sposób, jednak wszyscy dążą do tego samego celu – żeby gaming i esport zaczęły być traktowane w sposób profesjonalny. I my też chcemy robić to profesjonalnie.

Na FIFĘ można spojrzeć w sposób dwojaki. Jeżeli chodzi o esport, to nie da się ukryć, że tytuł ten nie jest traktowany najbardziej serio w takim, nazwijmy to, core'owym środowisku. To nie jest LoL czy CS:GO. Z drugiej strony FIFA jest czymś najbliższym niedzielnemu graczowi. W FIFĘ gra każdy.

Najchętniej kupowany w Polsce tytuł gamingowy, tak bym to nazwał.

No właśnie. Czy więc sposób postrzegania FIFY jest czymś, co bardziej przeszkadza w zainteresowaniu takiego hardcore'owego odbiorcy, czy bardziej coś, co pomaga w ściągnięciu niedzielnych graczy do projektu?

Z FIFĄ jest trochę inny problem, ale zaraz do tego wrócę. Warto jednak wspomnieć, że EA Sports razem z FIFĄ organizują wspólnie ekosystem, który żelazną pięścią trzymają według swoich wytycznych i uważam to za bardzo dobry krok. Sądzę, że rozwijanie tego ekosystemu, który został stworzony – on może być dla niektórych skomplikowany bardziej lub mniej – to dobra decyzja. Mamy porównanie przy dwóch najbardziej popularnych w Polsce tytułach esportowych, czyli League of Legends i Counter-Strike'u, gdzie LoL też jest trzymany przez Riot Games też żelazną pięścią, w CS:GO wszystko jest rozproszone. Osobiście jako osoba, która już od pięciu lat pracuje przy esporcie, nadal mam problem ze zrozumieniem całej tej struktury, mimo że pracowałem przy Counter-Strike'u. Dlatego bardzo mi się podoba, że EA układa to wszystko. Zobaczymy, jak będzie po utracie licencji i zmianie nazwy gry.

To wszystko, co wprowadzamy z sezonu na sezon jako swego rodzaju nowinki, ma na celu przeniesienie, przetransferowanie casualowych graczy do nas. Ale też nie ukrywajmy tego – w FIFĘ fajnie się gra, trochę gorzej się ogląda. Nie jest to jeszcze widowisko odbierane tak samo jak klasyczna piłka nożna, jednakże cały czas staramy się działać tak, żeby jak najwięcej ciekawego contentu esportowego, gamingowego, jak i również entertainment stworzyć dookoła tego, żeby rozgrywki miały jakiś storytelling, jakieś human story się pojawiało. W ubiegłym sezonie zaczęliśmy, w tym sezonie też chcemy to rozwijać. Czyli rozmowy z graczami, pokazywanie tych graczy od innej strony na zasadzie "jak stałeś się zawodowym graczem FIFY" albo "jako casual, który doszedł do wielkiego finału, jak się tutaj pojawiłeś, jak to się stało, w co grałeś, jakie gry lubiłeś, co było dla ciebie motorem napędowym itd.". To są rzeczy, które warto pokazywać, by to tabu spadło i rozgrywki były traktowane w stu procentach profesjonalnie i poważnie.

Można jednak zauważyć, że teraz, gdy były mistrzostwa świata i Polacy sięgnęli po wicemistrzostwo, to z uwagi na ten sukces pojawiło się spore zainteresowanie.

Tylko to jest patriotyzm. Taki lokalny patriotyzm.

Furman Lech Poznań Ekstraklasa Games 2022fot. Ekstraklasa Games

Zdecydowanie. Aczkolwiek często bywa tak, czy to w sporcie tradycyjnym, czy w esporcie, że kiedy przychodzi ten sukces, to zainteresowanie wzrasta. Sądzisz, że to osiągnięcie chłopaków też może być iskrą, która trochę popchnie esportową FIFĘ w naszym kraju, jeżeli chodzi o zainteresowanie?

Wydaje mi się, że wynik chłopaków na mistrzostwach świata, wspaniały występ, gdzie z underdoga staliśmy się wicemistrzami świata. To, co dziś pokazała Fortuna 1 Liga, nie odkrywając jeszcze wszystkich kart, udowadnia, że mamy jeszcze wiele miejsca na profesjonalizację tego i wydaje mi się, że nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu popularności FIFY, szczególnie pod względem gamingowo-esportowym. FIFA, jakby jej gracze nie oceniali, jest cały czas jednym z top 3 najchętniej kupowanych tytułów. Uważam więc, że złote czasy dopiero nastaną. Partnerstwo z PKO Bankiem Polskim, z KFC, z Prosto czy z PlayStation i też innymi partnerami, których mamy jeszcze schowanych, tylko pokazuje sytuacje i najbardziej otwiera ludziom oczy. To, jakie marki pokazują się przy tego typu wydarzeniach, pokazuje innym, szczególnie temu starszemu pokoleniu, że "ok, to zaczyna być coś ciekawego". Dodatkowo pojawianie się w esporcie np. spółek skarbu państwa, bo nie jesteśmy jedynym przykładem, że tego typu spółki są zainteresowane gamingiem, będzie tylko wzmacniać naszą pozycję. I mam nadzieję, że z roku na rok w drabince tierowej FIFA będzie się pięła, aż dojdzie do takiego poziomu, jak LoL czy CS:GO.

Ci partnerzy, którzy przychodzą z zewnątrz, nie kręcą trochę nosem? Bo przecież rozwój tej dziedziny jest dość powolny. Nie ma boomu, którego się wszyscy spodziewali. Ta bańka miała stale rosnąć, ale potem przyszła pandemia, kwestie geopolityczne itd. Czy więc nie pojawiają się narzekania, że jednak ten rozwój nie jest tak szybki, jak miał być?

W większości zdarzają się sytuacje, że w pewien sposób edukujemy naszych partnerów. Moim zdaniem tego brakuje najbardziej w świecie esportu – dedykowanych konferencji. Dedykowanych możliwości pojawienia się. Super, że jesteśmy tutaj na PGA, że mogliśmy przyjść, ogłosić coś, przeprowadzić konferencję, opowiedzieć o nas. Wydaje mi się, że nam jako całemu rynkowi esportowemu brakuje eventów tylko i wyłącznie skierowanych pod esport. Ale nie, mówiąc brzydko, targowisk. Nie eventów, na których robimy turnieje i zbieramy młode pokolenie, bo my mamy już zagospodarowane to pokolenie. To jest bez sensu non stop kierować się tylko do młodych, którzy i tak są przyzwyczajeni, są wychowywani w duchu gamingu. Dla nich granie czy to na konsoli, czy na telefonie, czy na komputerze to normalna rutyna dnia. Wieczorem przed pójściem spać usiądę i zagram sobie meczyk w FIFĘ z kolegami. Odpalę sobie mapę w LoL-u. Odpalę sobie króciutki meczyk w CS-a. To młodzież jak najbardziej rozumie, do niej nie musimy docierać.

Musimy docierać do osób starszych, a, nie ma co ukrywać, to są ludzie, którzy często są osobami decyzyjnymi w dużych firmach. I to dla nich powinniśmy organizować takie konferencje, które z początku niosłyby za sobą bagaż informacyjno-edukacyjny, a na końcu po jakimś czasie, po paru latach, stałyby się inkubatorem wymiany wiedzy i tego, jak można byłoby wzmocnić rynek esportowy. Bez partnerów tego nie zrobimy i nie chodzi wyłącznie o pieniądze. One są bardzo ważne, bo to trzeba wszystko stworzyć i wyprodukować, ale chodzi też o rangę tych partnerów na rynku, ich know-how, bo trzeba to przyznać, że esport jest w wielu wypadkach robiony przez zajawkowiczów. W momencie, w którym mielibyśmy porozmawiać naukowo o esporcie, w Polsce jak dużo badań powstaje w tej kwestii? Jeszcze niewiele. Na pewno dużo mniej niż w przypadku sportu. Badania różnego rodzaju, konferencje stricte esportowe – sądzę, że to jest krok, który powinniśmy jako rynek poczynić, żeby ta bańka znowu zaczęła rosnąć. O esporcie można mówić, że już od wielu lat istnieje, od 20 czy 25 lat funkcjonuje w naszym kraju, ale trzeba to wszystko sprofesjonalizować.

Można śmiało powiedzieć, że kanał Polsat Games zrobił pierwszy krok z wyjściem do telewizji. Dedykowane studio esportowe na Polskę, na jego produkt. ESL – wiadomo. Tutaj w ogóle trudno mówić o ESL, bo to marka globalna. To marka, od której bardzo powinniśmy czerpać wiedzę. ESL w pewien sposób powinno być też inicjatorem różnego typu np. konferencji itd., żeby jak najwięcej tego rzeczy było naszym motorem napędowym. Bo nadal to z naszej strony wychodzi główna inicjatywa, to my mówimy do partnerów "chodźcie, bądźcie częścią tego eventu". A chciałbym dożyć momentu, w którym mówię, że będę organizować turniej, a ludzie przychodzą do mnie i pytają "możemy?".

Chodzi o to, by marki same się pchały?

Tak, jak marki pchają się same do telewizji. Bo dla nich jest to naturalne i zakorzenione w świadomości marketerów miejsce, w którym jest komunikacja. I w esporcie Twitch czy YouTube powoli się odczarowują, ale nadal trochę brakuje tego, by to marki przychodziły do nas, mówiły "robicie fajne turnieje, czy możemy coś podziałać razem?".

Jeżeli chodzi o demografię odbiorców, do których docieracie swoim contentem, to dostrzegasz, by grono osób 30-40+ w jakiś sposób rosło?

W przypadku platform streamingowych to niestety nie mamy dostępu do demografii Twitcha, ale to jest ogólna bolączka esportu w Polsce. Nie dzielą się zbyt chętnie tymi statystykami, mają je tylko na własne potrzeby. Jednakże bazując na YouTube mogę powiedzieć, że jest to młody odbiorca. Telewizja wykazuje nam z kolei odbiorcę dużo starszego, bo powiedziałbym, że to z reguły odbiorca starszy nawet niż 35 lat, raczej ok. 40 lat wzwyż. Ale tutaj wydaje mi się, że to jest... Nie chciałbym żadnej wojny wywołać <śmiech>. Ale sądzę, że to pewnego rodzaju ułomność narzędzia, jakim jest Nielsen. Wiadomo, trzeba mieć dodatkowy odbiornik, trzeba się przelogowywać, żeby móc w pełni uczestniczyć w tym badaniu i wydaje mi się, że demografia telewizyjna, która jest wykazywana i która pokazuje bardzo duży udział w oglądalności naszych rozgrywek mają osoby 40+, jest powiązana z tym, że wpada nam widz, który mówi "o, jakiś fajny meczyk leci" i po pięciu minutach zdaje sobie sprawę, że to gra i przełącza. Albo po prostu przeskakuje kanały i na chwilę zawiesi gdzieś oko. A druga sprawa jest taka, że bardzo możliwe, iż przed odbiornikiem siada po prostu młody człowiek, ale się nie przelogował w systemie. Jest więc tak, że ogląda to młodzież, może czasami dzieciaki oglądają z rodzicami, ale nie jestem w stanie w stu procentach przyjąć tego, że 40+ to jest nasz główny target telewizyjny, bo dalej mi się to nie klei <śmiech>.

Wracając do samych rozgrywek – na waszej prezentacji rzuciło mi się w oczy, że w tym sezonie udział w rozgrywkach weźmie także Damie. To jest zaskakujące, gdy weźmie się pod uwagę, że chłopak jeszcze niedawno rywalizował w ePremier League i nagle wraca na krajową scenę.

Mogłeś nie wychwycić, ale też nie dziwię się w związku z szumem informacyjnym, jaki był po wicemistrzostwie świata. Damie dzień po nagrał krótki film czy tam opublikował tweeta, gdzie zapowiedział, że wraca do Polski. I my tak naprawdę od tego momentu, gdy zdobył on mistrzostwo ePremier League, wiedzieliśmy, że będzie chciał wrócić. Nie wiedzieliśmy, że wraca na sto procent, ale wiedzieliśmy, że będzie chciał. Mieliśmy pewność, że jeżeli zdecyduje się na Ekstraklasa Games, to będzie bardzo mocnym zawodnikiem. Wybadaliśmy też, dla kogo chciałby grać. Ostatecznie zeskautowaliśmy go dla Rakowa Częstochowa. Ekstraklasa ma z Rakowem jako drużyną bardzo dobre relacje, więc był to pewien ukłon w stronę klubu.

Na pewno sporą ciekawostką jest kwestia pojawienia się rozgrywek I Ligi. Można powiedzieć, że to dość spore wydarzenie. Od jak dawna istniał pomysł, by zaangażować w projekt esportowy też niższą klasę rozgrywkową i dlaczego wcześniej nie udało się wdrożyć go w życie?

Wiązało się to z tym, o czym rozmawialiśmy wcześniej. Z tym że niektóre kluby piłkarskiej Ekstraklasy nie były tak bardzo zaangażowane w komunikację i wsparcie projektu, jakbyśmy tego oczekiwali jako organizatorzy. Ale nie dlatego, że cokolwiek narzucamy, tylko staraliśmy się pokazywać "rozwijajmy wspólnie ten projekt". Jednak pod koniec poprzedniego sezonu siedliśmy z Bartkiem Orzechowskim z Ekstraklasy i mówimy "kurczę, co zrobić, żeby było lepiej, żeby było więcej, żeby dotrzeć z tymi informacjami do większej liczby osób, co moglibyśmy zrobić?". I wpadliśmy na pomysł, by otworzyć się na inne kluby. Otwórzmy się na wszystkie organizacje, wszystkie kluby – czy piłkarskie, które mają sekcje, czy organizacje esportowe, które grają w FIFĘ. Przegadaliśmy to z EA i powiedziano nam wprost "słuchajcie, prywatne organizacje nie mogą się pojawić, ale I Liga spoko, fajny pomysł, działajcie".

Wyszliśmy więc z inicjatywą, która na początku była odrzucona. Zaśmiałem się już w czasie konferencji, bo na początku napisaliśmy do Krzysztofa, że chcielibyśmy się otworzyć na I Ligę. Odpowiedziano nam "nie, nie, nie, bo my będziemy robić coś swojego". Stwierdziliśmy, że ok, szanujemy, nie ma problemu, rozwijajmy tę scenę. Ale nadal namawialiśmy, byśmy chociaż porozmawiali. Usiedliśmy więc z Krzysztofem, zaprezentowaliśmy mu, jak chcielibyśmy, by wyglądał ten sezon. I Krzysiek uznał, że jest super, fajny pomysł, fajna narracja zbliżona do tego, co mamy w realnej piłce nożnej, więc zróbmy ten krok. Namawialiśmy Krzysztofa, byśmy mieli po dwa najlepsze zespoły z każdego Cupu jesiennego, by rozszerzyć naszą ligę o cztery zespoły I Ligi. Na dziś udało się uzyskać akceptację dwóch, zwycięzców jesiennych Cupów. Jak będzie dalej? Zobaczymy, ale na pewno nadal będzie wbijana szpileczka w myśl "no daj trochę więcej, no daj".

Można więc powiedzieć, że ziarno w tej kwestii zostało już zasiane.

To tylko i wyłącznie cieszy. Tak naprawdę śmiało można powiedzieć, że dalej jest rozsianie informacyjne. Dalej jest pewnego rodzaju bałagan organizacyjny, jeżeli chodzi o świat FIFY. Każdy retailer przy premierze FIFY zrobić swój event itd. A my chcielibyśmy, by te eventy niosły coś za sobą. Ok, jakakolwiek marka chce zrobić event związany z premierą FIFY, bo to podniesie jej sprzedaż? Super, ale zróbcie coś dla tych graczy – nie promujcie się tylko na ich plecach, nie dawajcie im wyłącznie pieniędzy. Ale zróbcie coś, co ich wynagrodzi np. w przyszłości slotem w Cupach I Ligi, czy może bezpośrednio do nas. Żeby było jakieś połączenie, żeby ten ekosystem się rozwijał i był taki poszarpany, a gracze musieli wybierać między rozgrywkami, bo w jednych wygrają pieniądze, w innych slota, a w innych jeszcze coś innego. Poukładajmy to. Po to działamy w esporcie, żeby wspólnie rozwijać ten sektor, dlatego uważam, że poukładanie tego jest dla nas najważniejszą rzeczą w tym momencie.

Ekstraklasa Gamesfot. Ekstraklasa Games

O ile dobrze zapisałem, to 12 klubów z I Ligi wyraziło zainteresowanie grą w Cupach. Spodziewaliście się takiej liczby czy może uznaliście ją za miłe zaskoczenie?

Nie chciałbym wchodzić w buty Krzyśka, bo to bardziej pytanie do niego. Ale dla nas nie było to zaskoczenie, ponieważ bardzo duża część klubów I Ligi to kluby, które działają już w esporcie od jakiegoś czasu i dlatego też chcieliśmy je zaprosić, bo widzieliśmy możliwość współdziałania i rozwoju. Mamy jednak nadzieja, że ta liczba powiększy się do całej puli klubów piłkarskich obecnych w I Lidze. Że wszyscy po pierwszym sezonie stwierdzą "ok, zrobili super rozgrywki, wejdźmy w nie". Przecież kluby na początku to nic nie kosztuje, nikt nie zmusza do tego, by od razu tworzyć całą sekcję dedykowaną pod esport. Wystarczy dogadać się z zawodnikiem, dać mu koszulkę i niech gra. Chociaż wiadomo, że w późniejszym czasie fajnie by było, gdyby kluby otwierały własne sekcje, a ci zawodnicy zarabiali regularne pieniądze za grę, bo to jest ich życie, ich sposób na zarobek. Wielu ludzi może tego nie szanować, nie rozumieć. To jest przepaść pokoleniowa. Tak jak kiedyś ludzie bali się telewizji, bo czytali gazety, tak teraz boją się tego, że dzieciaki nie wychodzą na dwór, bo siedzą cały dzień przed komputerem. Wiadomo, to trzeba mieszać ze sobą, żeby to było zdrowe, ale to jest przyszłość. Prędzej czy później te... Może nie oporne, ale bardziej sceptycznie nastawione kluby Fortuna I Ligi po pierwszym roku otworzą się na rozgrywki.

W przypadku pierwszej ligi bardzo mnie ciekawiło, czy obecna będzie Wisła Kraków? Ona miała sekcję esportową, którą niedawno zamknęła z powodów finansowych po spadku. Czy teraz przystąpi do rozgrywek Cup, czy nie, możesz to zdradzić?

Pomidor <śmiech>. Nie wiem, szczerze mówiąc, nie wiem. Jesteśmy w stałym kontakcie z osobą odpowiedzialną za sekcję po stronie Wisły Kraków, rozmawialiśmy – to też był nasz punkt odniesienia przed samym podjęciem próby zaproszenia klubów pierwszej ligi. Rozmawialiśmy z Mieszkiem z Wisły Kraków, mówiliśmy "Mieszko, czy jeślibyśmy się otworzyli, to czy wejdziecie?" Była chęć. Nie było zapewnienia, ale była chęć. "Pogadamy, możemy spróbować coś wspólnie zrobić, możemy podziałać tak, żebyśmy mieli jakiegoś reprezentanta, ale to wszystko było w fazie rozmów, konsultacji. Zakładam, że tak – osobiście nie widziałbym innej możliwości, żeby Wisła Kraków nie grała w rozgrywkach pierwszej ligi. Dla mnie jest to must have. Jest to organizacja zarówno sportowa, jak i esportowa, z gigantyczną historią no i rozumiem problemy budżetowe, że muszą się zmagać z pewnego rodzaju hejtem i nieprzychylnością kibiców, jednakże to, co osiągnęli do tej pory na polu esportowym w różnych tytułach, to mam nadzieję, że do tego wrócą.

Wspomnieliście też, że zależy wam na tym, żeby z czasem te rozgrywki pierwszoligowe przerodziły się z tych Cupów w pełnoprawną ligę. Czy jest szansa, że takie coś wydarzy się za rok, w przyszłym sezonie, czy na razie chcecie bardziej rozwijać kwestię cupową?

To tutaj tylko uściślę – za wszystko odpowiada pierwsza liga, więc my jako Ekstraklasa Games możemy być tylko ciałem doradczym w tych działaniach. Nasze kontakty są na tyle otwarte i na tyle bliskie, że odpowiemy na każde pytanie ze strony pierwszej ligi, które będzie kierowane do nas pod względem organizacji i we wszystkim chętnie pomożemy. To, co powiedziałem w czasie konferencji, że mam nadzieję, że to się przerodzi w ligę, jest powiązane po prostu z tym, jak wielu mamy dobrych graczy w Polsce. Wspomniałem już o tym rankingu stworzonym przez FakeShot, który zagregował nam tych zawodników. Oczywiście jakaś tam legenda i cała metodologia agregacji jest stworzona, nie będę się w to zagłębiał, bo to chłopaki to robią, nie ja. Ja tylko z tego korzystam, ale 25 zawodników to jest tak naprawdę minimalny wycinek, są tacy pro-pro-pro, których my chcemy zagregować, my chcemy zaprosić do siebie.

Jeśli pierwsza liga czy jakakolwiek inna inicjatywa na tym skorzysta – śmiało. Mamy kolejnych zawodników. Wydaje mi się, że ta lista będzie z roku na rok rosła, ci zawodnicy zaczną coraz więcej konkurować ze sobą, coraz więcej nowych nazwisk wejdzie do konkurencji lub zacznie ją tworzyć i tak naprawdę zdefiniują nam to właśnie ilość graczy. Ale mam nadzieję, że pierwsza liga pójdzie swoimi [nieczyt.] w stronę tworzenia ligi, sezonu zasadniczego, finałów lanowych, bo ma ku temu, jak najbardziej możliwości, mają swoich partnerów jako piłkarska organizacja, mają swój fanbase. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to rozwijali.

Czyli tak ogólnie, z tego, co mówisz, to pierwsza liga będzie miała pełną autonomię, jeśli chodzi o określanie kształtu tych rozgrywek i zarządzanie? 

Tak, mają pełną autonomię. To, co nam pewne rzeczy determinuje, to jest współpraca z EA Sports i z FIFĄ. Zobaczymy, co będzie za chwilę – będzie zmiana nazwy, czyli odejście od FIFY, może się okazać, że to wszystko zostanie tak poukładane, że ta licencja będzie dużo łatwiejsza do osiągnięcia, bo też mało kto o tym wie, że my jako organizator oficjalnych rozgrywek i licencjonowanych przez EA Sports, my się musimy dostosować do bardzo rygorystycznego kalendarium rozgrywek. My PGA bardzo mocno przepychaliśmy – na początku dostaliśmy informację "nie, nie możecie" i mieliśmy reakcję "Ale jak to?! Największy event gamingowy w Polsce, dotarcie do takiej ilości osób, zrobienie czegoś lanowo, jak to nie możemy?" "No, bo tutaj nie ma dat". Mówiliśmy, że nie ma takiej opcji. Był kryzysowy, w cudzysłowie, call, bo zostałem wezwany na dywanik przez EA...

Brzmi poważnie.

No nie ukrywam, trochę się przestraszyłem, jak zadzwonił telefon i dostałem pierwszą wiadomość, powiedziałem, że nic nie słyszę, połączmy się zdalnie przez jakieś Teamsy. I wytłumaczyliśmy sobie – EA wytłumaczył swoją pozycję, ja wytłumaczyłem naszą pozycję, udało nam się to scrossować, udało nam się przekonać. Jeszcze w momencie, w którym uzyskali od nas dodatkowe informacje, że my nie będziemy stali w konkurencji do rozgrywek powiedzmy kadrowych, było "okej, poczekajcie, pogadamy". Bo to FIFA jest tym ciałem, który daje ten finalny akcept, tę pieczątkę pod kalendarium i to oni muszą wydać zezwolenie. Więc mamy nadzieję, że EA Sports nadal będzie wydawało grę, za chwilę dawną FIFĘ, że dalej ten produkt będzie ciekawy i ciekawie odbierany, ale też my jako organizatorzy rozgrywek mamy nadzieję, że tak jakby ta zmiana pozwoli nam np. na zagospodarowanie [nieczyt.] w grze. Czemu CS, czemu LoL pozwala, żeby wejść ingame'owo z przekazem. Czemu my tego nie możemy zrobić w FIFIE? Czemu nie można byłoby tam rzeczy powkładać, które dodatkowo urozmaiciłyby to? Nie ma co ukrywać, wielokrotnie jest tak, że przychodzimy do potencjalnych partnerów z rozmową i mówimy "słuchajcie, to jest FIFA, rozgrywki wyglądają tak, będziemy takie i takie zasięgi generowali, taką i taką oglądalność, co wy na to"? A oni "okej, ale my chcemy coś nowatorskiego". Wiesz, kreatywność kończy się w pewnym momencie, jak nie możesz otworzyć sobie dodatkowych drzwi. Liczymy na to, że te dodatkowe drzwi się otworzą. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będzie dym.

Trochę mi wyjąłeś z listy jedno pytanie, miałem pytać właśnie o kwestię tego rozdziału między EA a FIFĄ i czy w przyszłym roku jest już pewne, że zostajecie z EA przy ich produkcji, czy na przykład może podążycie za FIFĄ, która ma zamiar też zrobić swoją grę, o której nic nie wiadomo poza tym, że ma powstać.

Z tego, co się orientuję – i tutaj wejdę trochę w buty Bartka Orzechowskiego, ale – to EA Sports ma jako markę podpisane współprace z poszczególnymi ligami krajowymi, takimi jak Ekstraklasa, i ta współpraca trwa do 2024/25. Tak naprawdę my traktujemy to jako swego rodzaju zielone światło na to, aby wspólnie działać. Te naczynia są ze sobą połączone. Ciężko byłoby pójść torem, że PKO BP Ekstraklasa jest w EA Sports FC, a my cyk cyk, gdzieś tam back-officem wchodzimy do ich gry bądź do Pro Evolution Soccer, bądź do jakiejkolwiek innej jednostki, bo teraz się pojawia kolejny konkurent. No mamy nadzieję, że może w przyszłości to o nas się będą bili <śmiech>.

No, teoretycznie im więcej gier na rynku, tym lepiej. Wracając do samych rozgrywek, kwestia finałów – te rozgrywane są na lanie już od jakiegoś czasu, ale cały czas jest to lan zamknięty pod kątem kibicowskim. Czy są plany, żeby wyjść frontem do tych kibiców?

To jest też jeden z powodów, dla których teraz bardzo mocno działamy z telewizją Polsat, żeby tego 2 kwietnia, w niedzielę finałową, gdzie czterech najlepszych zawodników będzie walczyło o tytuł, chcemy z tym wejść do studia sportowego, bo tam są trybuny, tam jest możliwość zaproszenia widzów. Ale tutaj – nie wspomnieliśmy o tym podczas konferencji, uciekło nam troszkę – finały open, otwieramy na kibiców. Zagospodarujemy sobie, jeszcze nie zdradzę, jaką dokładnie lokalizację, ale jedną z takich gamingowo-esportowych lokalizacji w Warszawie, do której zaprosimy oczywiście zawodników, ale też będziemy zapraszali naszych widzów poprzez konkursy wygraj bilet, wpadnij, chodź, zagraj z prosami, bądź tam. Ja liczę na to, że jeszcze uda nam się z jednym z partnerów stworzyć jakąś dodatkową atrakcję nieesportową, która pozwoli nam zrobić z tego coś, czego do tej pory nie było. Czerpiemy inspirację od najlepszych – to, co się działo na World Cupie, nie miałem okazji oglądać całego, oglądałem fragmentami, no to widać było, że ci ludzie są zaanimowani, że chcą kibicować, są w pewien sposób trochę poprowadzeni, ale to bardziej na zasadzie takiej rozgrzewki w stylu "chodźcie, pobawimy się razem, a później to już reagujcie jak chcecie, przynajmniej przełamaliśmy lody, nie stresujecie się, jedziemy z tym tematem".

PKO BP Ekstraklasa Games 2022fot. Ekstraklasa Games

Aczkolwiek ta arena w Kopenhadze też bardzo sprzyjała temu, bo to bardzo nowoczesny obiekt.

Dlatego tutaj otwarcie się na studio sportowe Polsatu... miejmy nadzieję, że wejdzie to w życie, nie zapewniamy w stu procentach, że to się odbędzie, na to się składa bardzo wiele elementów produkcyjnych, budżetowych. Jednakże wysłaliśmy nasze zapytanie, wysłaliśmy chęć, mamy tam jeszcze bardzo dobre relacje – pracowałem w Polsacie, tam zaczęła się moja przygoda esportowa przy projekcie Polsat Games i mam tam jeszcze przychylne mi osoby, które są bardzo zainteresowane zarówno contentem, jak i współpracą, dlatego też mamy nadzieję, że się uda. Obstawiam tak 80%, że tam wejdziemy.

Czyli jednak 20% jest takiej niepewności.

No zawsze musi być trochę niepewności, ostatnio powiedziałem coś, że "na 100% procent", a jednak nie zachowałem tego marginesu procentowego i się jednak wysypało.

Swoją drogą, bo takich lig oficjalnych jak Ekstraklasa Games mamy kilka, bo jest La Liga, Bundesliga, Premier League. Czy wy jako osoby, które operują jakoś w obrębie tych polskich rozgrywek, rozmawiacie też z organizatorami rozgrywek zagranicznych, czerpiecie jakieś inspiracje, próbujecie nawiązywać do pewnych rzeczy, czy to może oni od was próbują coś wziąć?

Wiesz, co, co do tego mogę się bardziej wypowiedzieć z perspektywy mojej jako pracownika Sportfive, bo ja jestem trochę takim one-man-army na polskim rynku, jestem jedną osobą odpowiedzialną w Sportfive za rozwój tego esportu i gamingu, działania z partnerami i Ekstraklasa Games jest jednym z takich dwóch moich core'owych działań. Ale też raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie spotykamy się na callach międzynarodowych, wszyscy pracownicy, którzy są powiązani z esportem, ze wszystkich krajów europejskich zdzwaniamy się na godzinę i sobie rozmawiamy. Czasami się pojawiają tematy związane gdzieś z FIFĄ czy z rozgrywkami wirtualnej piłki nożnej. Staramy się wymieniać wiedzę, jednakże nie są zbyt chętni, aby się tym dzielić. Każdy rynek trochę inaczej się układa, przykład – Ekstraklasa a Bundesliga. Bundesliga jako marka posiada pod swoimi skrzydłami pierwszą i drugą klasę rozgrywkową. My w Polsce tego nie mamy. Mamy Ekstraklasę, która jest pod Ekstraklasą, i mamy pierwszą ligę, która jest oddzielną spółką. Padło kiedyś do mnie pytanie "Bartek, czemu nie połączyliście?", powiedziałem, że tego nie da się tak łatwo połączyć, bo to dwie oddzielne spółki. Wy macie łatwiej w Niemczech. Wy możecie zaprosić wszystkie drużyny z pierwszej i drugiej Bundesligi, wy możecie zrobić pierwszą wirtualną Bundesligę i drugą wirtualną Bundesligę, u nas tak łatwo nie ma.

Więc gdzieś tam wymiana wiedzy jest, jednak też bazujemy bardzo mocno na naszej współpracy z EA. Nie będę ukrywał, że osoba odpowiedzialna za cały competetive play, z którą rozmawiamy i jesteśmy w kontakcie, jest bardzo zadowolona z naszych wyników oglądalności, z tego, jak ten projekt się rozwija, że jesteśmy w telewizji, ale też bardzo mocno ich zaskoczyliśmy tym, że na takim spotkaniu/callu pokazaliśmy wyniki ostatniego sezonu i my już wystosowaliśmy do nich informację "okej, tu macie trzy czy cztery slajdy, ale taką koncepcję mamy na kolejną ligę". Oni mówią, że za wcześnie, my "jak za wcześnie, to trzeba już zacząć wychodzić na rynek rozmawiać z partnerami, planować wszystko". Okej, nie ma problemu, ale jesteście pierwszą ligą w Europie, jak nie na świecie, która wyszła z inicjatywą już posiadania jakiejś koncepcji". Więc mogę powiedzieć, że jesteśmy przodownikami w niektórych aspektach, ale też każdy rynek jest inny. Inaczej się dociera do tych graczy w Niemczech, inaczej do tych na Wyspach Brytyjskich. Ta wymiana wiedzy jest, ale chyba nie jest ona taka, jaką byś sugerował albo oczekiwał, że może być. Ale jest to możliwe, że krok kolejny, do zrobienia. Ale tutaj wiadomo, system rozgrywek każdej z tych lig jest zupełnie inny, więc wydaje mi się, że można byłoby się wymienić wiedzą, ale jakoś to ustrukturyzować – wystarczy, że FIFA to robi <śmiech>. EA razem z FIFĄ to robią, więc oni niech się tym zajmują.

Mówisz, że rynek ma swoją specyfikę. Czy po tych kilku latach funkcjonowania tego projektu nadal jest tak, że wy musicie się do tej specyfiki rynku dostosowywać, czy już jesteście jako projekt na takim etapie, że sami możecie ten rynek kreować?

Od dwóch sezonów zaczęliśmy działać w sposób taki, że staramy się wypośrodkować to, co nam przekazuje rynek, a to, co chcemy my jako organizatorzy i to, co chce esport, czyli całe community FIFY itd. Tak naprawdę ten sezon i ubiegły sezon to sezony, które pokazują to, że my staramy się to połączyć. Bardzo nie lubię wychodzić do potencjalnego partnera w roli petenta – a bardzo często mi się to zdarzało. Mówić w stylu "no, są takie rozgrywki, może zechcielibyście być partnerem tych rozgrywek". Teraz wychodzimy z pozycji może nie siły, ale takiego zachęcenia, wystawienia siebie w roli specjalistów na zasadzie "Posłuchajcie, nie weszliście w gaming. FIFA – bezpieczna, bez przemocy, żadnego PEGI prawie w ogóle nie ma, każdy może usiąść i zagrać. Widzimy was tu, tu, tu i tu, wchodzimy, wjeżdżamy na białym koniu". Jak się uda – super. Jak się nie uda – wyciągamy wnioski i jedziemy dalej. Ale bardzo mocno zmieniliśmy poziom czy formę tej narracji, żeby nie chodzić po rynku i się prosić, tylko proponować. Ja nienawidzę słowa sponsor, my traktujemy naszych partnerów właśnie jako partnerów. Dla mnie to jest bardzo ważne, żeby cały rynek esportowy mówił o partnerstwie, bo jak przychodzi się i mówi "zostań sponsorem" to już się uruchamia u marketera albo u osoby decyzyjnej za budżet lampka "aha, przyszedł tylko po hajs". A jak przychodzisz i mówisz "zostań partnerem, mamy w zanadrzu to, to, to i to, mamy taki pomysł na waszą komunikację, przeanalizowaliśmy to, co robicie na rynku, moglibyśmy wam zaproponować kolejne rzeczy", to oni zaczynają się otwierać.

Opowiadasz o PEGI, o braku przemocy itp. Ale dookoła esportu istnieją też sprawy związane z bukmacherską, hazardem, obstawianiem np. skinami. Coś ostatecznie też może rzutować na podejście marek do chęci współpracy. Wy też spotkaliście się z czymś takim, że właśnie z tego powodu ktoś nie był chętny do działalności w ramach FIFY?

Spotkałem się z takim pytaniem i z wymowną reakcją na to pytanie raz. Od dwóch sezonów pracuję przy Ekstraklasa Games i raz przed startem tego sezonu pojawiła się informacja ze strony jednego z potencjalnych partnerów. Coś na zasadzie "dobra, esport, czyli hazard". Odpowiedziałem, że nie, że akurat ten esport to nie hazard, na co odpowiedziano "a, ok, bo jakby był, to nie moglibyśmy wejść". Tak więc jest to trochę specyfika FIFY, bo nie ma co ukrywać, sam zresztą esport znasz. Tam, gdzie otwierają się na bukmacherów, pojawia się dużo większa liczba partnerów, budżet rośnie, bo jest to jakiś nowy asset dla tych firm. Jeżeli bukmacherzy weszliby w FIFĘ, to czy byłoby lepiej? Nie wiem, dla mnie na pewno budżetowo spokojniej <śmiech>. Bo na pewno jakiś bukmacher byłby zainteresowany wejściem w taką współpracę. Szczerze mówiąc, nie mam jednak dużych oczekiwań ze względu na to, że nie chcę się nieprzyjemnie rozczarować. Jeżeli rynek otworzy się na firmy bukmacherskie, to super, znam kilka osób w tym środowisku, z kilkoma firmami już współpracowałem, więc wiem, do kogo mam uderzyć, żeby merytorycznie porozmawiać i żeby coś z tej rozmowy wyszło. Wydaje mi się, że to byłaby pewna pozytywna rzecz, która pozwoliłaby urosnąć FIFĘ do rangi esportu. Dzięki której gra zaczęłaby być traktowana przez rynek esportowy dużo lepiej niż teraz. Z drugiej strony minus byłby taki, że obawiałbym się, iż FIFA nie stałaby się tytułem, na który zezwalaliby rodzice. I tu zacząłby się tego typu problemu.

Ostatnie pytanie, które miałem zadać, miało dotyczyć rozstania pomiędzy EA i FIFĄ. Masz już jakiś, choćby minimalny, pogląd na to, jak na was to wpłynie, jakie możliwości może to przed wami otworzyć czy też co w związku z tym się dla was zmieni? Wiesz cokolwiek w tej materii czy jednak jest jeszcze za wcześnie?

Nie mamy zielonego pojęcia, co się będzie działo. EA Sports nadal trzyma w tajemnicy to, co będzie się działo w przyszłości, jednak zapowiadają, że gigantycznych zmian pod względem całości nie powinno być. Osobiście jako współorganizator Ekstraklasa Games mam wielką nadzieję, że będziemy mogli wejść w in game, że będziemy mogli zagospodarować to, co jest zagospodarowane przez inne tytuły esportowe – branding na mapie w CS-ie czy też branding na mapie w LoL-u. Że też będziemy mieli takie oficjalne narzędzia. A jeżeli nie oficjalne, to żeby chociaż kod był na tyle otwarty, by można było w nim oficjalnie pogrzebać i wprowadzić tam coś nieoczywistego.

W CS-ie czy LoL-u pokazuje się partnerów wydarzenia na grafikach w rotatorze, ukrytych w HUD-zie czy w jakichkolwiek innych przekazach, a z drugiej strony odpalam FIFĘ na turnieju, chłopaki grają, a pojawiają się zupełnie inne przekazy reklamowe, co razi mnie po oczach. Mnie zresztą dużo rzeczy razi i łapię się na tym, że zamiast czerpać przyjemność z oglądania np. jakiegoś talent show czy czegoś innego, to siedzę i mówię "to jest źle zrobione, to jest źle zrobione, to bym zrobił lepiej". Więc ja już przestaję czerpać przyjemność z takich rzeczy, bo głowa i praca mocno przejęły kontrolę <śmiech>. Ale tak jak powiedziałem – mam nadzieję, że EA w większej mierze otworzy się na możliwości pokazywania aktywizacji partnerów, będzie dużo luźniejszy kalendarz. Że będzie można stworzyć wspólnie inicjatywy na zasadzie pojawia nam się idea, podrzucamy ją i mówią "ok, zróbcie to, macie wolną rękę". A jako że mamy wolną rękę i znamy nasz rynek najlepiej, to sobie działamy. Mam nadzieję, że tak będzie. A jak będzie? Czas pokaże. Na pewno osoba, która po stronie EA odpowiada za competetive, jest bardzo otwarta. Tom Woodhouse to ktoś, kto bardzo wiele rzeczy nam przekazuje, w wielu rzeczach nam pomaga jako organizatorom, wiele rzeczy nam wyjaśnia i tłumaczy, dlaczego nie może być tak, jakbyśmy chcieli, a musi być tak, jak chciałaby FIFA. Jeżeli zostaną tam ci ludzie, którzy za takie rzeczy odpowiadają, to jestem dobrej myśli, że kolejne sezony nie zaskoczą nas jakoś wybitnie. Mam tylko nadzieję, że z roku na rok będziemy dostawali coraz więcej slotów <śmiech>.

  Obserwuj rozmówcę na Facebooku – Ekstraklasa Games

  Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn