Fnatic vs
(18:00, BO5)
Team Heretics

Trymbi i Noah odmienili Fnatic

Dla Fnatic ostatnie dwa splity LEC to była istna porażka. Organizacja borykała się z ogromnymi problemami i nie potrafiła znaleźć na nie rozwiązania. Na start rywalizacji w zimowej edycji LEC drużyna dokonała kluczowej zmiany na dolnej alei. Wtedy z zespołem pożegnali się Elias "Upset" Lipp oraz Zdravets "Hylissang" Galabov. W ich miejsce pojawili się Martin "Rekkles" Larsson i Rúben "Rhuckz" Barbosa. Po dodaniu takiego duetu mało kto spodziewał się raczej, że FNC tak drastycznie obniży loty. Szwed przecież był cenionym strzelcem, natomiast Portugalczyk dobrze poradził sobie w zastępstwie za Hylissanga w pierwszych pojedynkach na Worlds 2022.

Realia były natomiast inne. Formacja kompletnie nie poradziła sobie w tamtej odsłonie rywalizacji. Pierwsze dwa tygodnie zostały zakończone z bilansem 1-2, co jeszcze nie było aż tak tragiczne. Wraz z wprowadzeniem nowego formatu do kolejnego etapu rozgrywek awansowało osiem drużyn. Wystarczyło być zatem lepszym "tylko" od dwóch ekip. Jak się okazało natomiast w ostatniej kolejce i to się nie udało. Wszak w decydującej rundzie Czarno-Pomarańczowi ulegli aż trzy razy swoim przeciwnikom. W efekcie spadli na dziewiąte miejsce, co było równoznaczne z końcem zmagań dla nich.

fot. Riot Games/Michał Konkol

Zarząd miał zatem znacznie więcej czasu na przemyślenia i poszukiwanie opcji na kolejny split. A warto wspomnieć, że inne ekipy miały znacznie trudniej, bo odstęp między końcem zimowej a początkiem wiosennej edycji był niewielki. FNC postanowiło dokonać dwóch roszad w swoich szeregach. Drużynę opuścili Martin "Wunder" Hansen i niedawno pozyskany Rhuckz. Dołączyli natomiast Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez i Henk "Advienne" Reijenga.

Początek wiosny był jednak jeszcze większą katastrofą niż zima. Fnatic bowiem rozpoczęło zawody od wyniku 0-3, z którego trudno było już później coś sensownego wyrzeźbić. Ostatecznie udało się dotrzeć do czołowej ósemki, zajmując finalnie szóstą lokatę. To natomiast było na tyle. W fazie grupowej LEC przecież lepsi od brytyjskiej organizacji okazali się być najpierw reprezentanci Astralis, a następnie MAD Lions. Tym samym po dwóch spotkaniach FNC zakończyło swój udział w rozgrywkach, będąc zmuszonym do zadowolenia się z ósmego miejsca.

fot. Riot Games/Michał Konkol

Sztab Fnatic dalej intensywnie myślał. Co powinien zrobić, aby organizacja, która przez wiele lat stanowiła o sile regionu, ponownie wróciła na szczyt? Osoby decyzyjne postanowiły podjąć dość spore ryzyko na letnie rozgrywki. Po raz kolejny bowiem ingerowały w wygląd botlane'u, ale tym razem wymieniając go całkowicie. Z formacją pożegnał się zatem Rekkles, a jego miejsce zajął debiutant – Oh "Noah" Hyeon-taek. Advienne natomiast został przetransferowany do KOI, a w drugą stronę poszedł nasz rodak, czyli Trymbi. Był to niezwykle odważny ruch, bowiem mimo tego, że Koreańczyka uważało się za spory talent z EMEA Regionalnych Lig, to nadal był on pewną niewiadomą. Dodatkowo dobrano Trybusa, który nie miał najlepszych wyników w ostatnim czasie w barwach Karpi.

Właściciele FNC mieli jednak nosa, bo tymi wyborami trafili w dziesiątkę. Początek splitu zapowiadał się nieźle. Fnatic zaliczyło wynik 2-1, po to, aby w kolejnym tygodniu zgarnąć komplet punktów, a w ostatniej rundzie dopisać jeszcze dwa. W ten sposób Czarno-Pomarańczowi zajęli drugie miejsce w fazie zasadniczej. Pewne problemy pojawiły się w etapie grupowym, gdzie na start zespół Trymbiego poniósł klęskę z SK Gaming 0:2. Wówczas znalazłyby się osoby, które mogły mieć wątpliwości co do ewentualnego awansu kolektywu do dalszej części zmagań. Podopieczni Tomáša "Nightshare'a" Kněžínka jednak momentalnie je rozwiali, triumfując dwukrotnie 2:0. W ten sposób znaleźli się w dzisiejszym spotkaniu.

Przełomowy split LEC dla Heretics

Team Heretics również musiał długo czekać na pierwszy sukces. Organizacja ta bowiem jest najnowszym nabytkiem LEC, gdyż swoją przygodę na najwyższym szczeblu zmagań rozpoczęła dopiero wraz z początkiem tego roku. Heretycy zdecydowali się wówczas na eksperymentalny skład. W szeregach drużyny, która na co dzień rywalizowała w lidze hiszpańskiej, podczas przejścia na wyższy poziom pozostał wyłącznie Jakob "Jackspektra" Gullvag Kepple. W ekipie pojawił się natomiast zlepek interesujących osobistości. Środkowej alei bronił Koreańczyk, Lee "Ruby" Sol-min. Na topie umieszczony został Shunsuke "Evi" Murase, który dotarł do naszych rozgrywek prosto z ligi japońskiej. Najważniejszym jednak transferem dla rodzimych kibiców było pozyskanie Marcina "Jankosa" Jankowskiego, rozstającego się po wielu latach z G2 Esports.

Wymagania wobec tego zespołu nie były z pewnością wygórowane, choć polscy fani na pewno mieli większe oczekiwania, niż kibice pozostałych krajów. Jankos miał być tym doświadczonym i oczytanym elementem układanki, który będzie w stanie okiełznać pozostałych sojuszników, będącymi w większości debiutantami w LEC. I początek zimy wcale nie był taki zły. Wówczas może i Heretycy zaczęli z delikatnym falstartem, ale finalnie zameldowali się na szóstej pozycji w klasyfikacji, awansując bez większych problemów do fazy grupowej. Tam zaczęły się natomiast problemy. Pierwszy mecz to dość równa walka z Teamem Vitality, ale finalnie górą były właśnie Pszczoły. W starciu o życie TH mierzyło się z SK i tam dwukrotnie lepsi byli już Mark "Markoon" van Woensel i jego towarzysze. Tym samym był to koniec występów Jankosa i spółki w tym splicie.

fot. Riot Games/Michał Konkol

Najwidoczniej jednak wynik ten był względnie zadowalający dla właścicieli Teamu Heretics, którzy postanowili, że w wiosenną edycję LEC wejdą w niezmienionym kształcie. Tym ruchem jednak bardzo się przeliczyli. Okazało się, że Evi zaczął być bardzo przewidywalny, a kolejny wybór K'Sante nie był już niczym strasznym dla przeciwników. Coraz gorzej na środkowej alei wyglądał Ruby, który nie radził sobie z oponentami nawet w pojedynkach 1 na 1. Jedynie botlane trzymał względny poziom, choć tam także brakowało fajerwerków.

Z takim zespołem trudno było współpracować i nawet Jankowski nie miał zbyt wiele do powiedzenia. W efekcie Heretycy drugą edycję sezonu zakończyli na dziewiątym miejscu, wypadając z wyścigu o grupy po dogrywce z MAD Lions (którzy przecież później zdobyli mistrzostwo zawodów).

fot. Riot Games/Michał Konkol

Przed startem lata trzeba było zatem działać. Organizacja podjęła decyzję o odsunięciu ze składu Ruby'ego oraz Jackspektry, a w ich miejsce weszli Vincent "Vetheo" Berrié i Victor "Flakked" Lirola Tortosa. Wielu kibiców cieszyło się z takich ruchów, bowiem nie pałało szczególną sympatią do koreańskiego midlanera. Dodatkowo Jankos otrzymał kompana, z którym przecież miał okazję święcić triumfy jeszcze w G2, kiedy wspólnie wygrali LEC 2022 Spring.

Jak się okazało, Heretykom zaczęło iść lepiej, niż komukolwiek prawdopodobnie się wydawało. Znakomity start 3-0 był zaskoczeniem dla wszystkich. Później co prawda nie było już aż tak dobrze, ale nadal zdobyte jeszcze dwie wygrane pozwoliły na uplasowanie się na czwartej lokacie stawki. Grupy Jankos rozpoczął podobnie jak ekipa Trymbiego, choć TH udało się chociaż urwać grę w pojedynku z Teamem BDS. Na szczęście dla fanów polskiego dżunglera jego formacji udało się odzyskać siły i pokonać najpierw KOI, a następnie zrewanżować się BDS.

Kto faworytem w starciu Jankos kontra Trymbi?

Mimo iż do czynienia mamy z zespołami, które są po sporych przejściach jeśli chodzi o poprzednie splity, tak w dzisiejszej batalii faworyt jest prawdopodobnie jeden. Heretics mogą być dumni z tego, czego dokonali, bo biorąc pod uwagę poprzednie splity raczej mało kto przypuszczał, że te zmiany dadzą aż tyle dobrego. Już samo dotarcie do czołowej czwórki jest dla nich sporym osiągnięciem. Fnatic natomiast dało nam więcej powodów, aby uważać, że dzisiaj będzie górą. Wygrane Czarno-Pomarańczowych były pewniejsze i widać było, że mają przygotowane plany na gry i konsekwentnie je realizują. TH natomiast wyglądało na takie, które bardziej wykorzystuje niedyspozycję rywali, niż na to, że samo coś robi.

Starcie to jednak jest niezwykle istotne dla obu zespołów, gdyż walczą one nadal o swoje miejsce w finałach sezonu LEC. Dzisiejsze zwycięstwo zapewniłoby awans zarówno Heretykom, jak i FNC, ale wygrany może być tylko jeden. Dodatkowej pikanterii rodzimym fanom daje fakt, iż w tak istotnym pojedynku dojdzie do potyczki pomiędzy Jankosem a Trymbim, czyli jedynymi Polakami na najwyższym szczeblu rywalizacji. To spotkanie jest dzisiaj po prostu pozycją obowiązkową dla kibiców.


Transmisję z najbliższych spotkań będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2023