Orbit Anonymo orbit anonymo vs
(17:00, BO5)
aliorbank team logo AliorBank Team

Drugi finał z rzędu dla Anonymo

Dla zawodników Orbit Anonymo bieżący rok był naprawdę zawrotny. Większość aktualnego składu uformowała się przed startem poprzedniego sezonu Ultraligi. Wówczas do rywalizacji przystąpił on w barwach Goskilli. Przedstawiciele szwajcarskiej organizacji znakomicie weszli w rozgrywki, notując fantastyczne wyniki. Raczej mało kto spodziewał się, że ci gracze będą radzić sobie tak dobrze, przodując stawce. Rezultaty na Summoner's Rifcie były wybitne, ale sytuacja wokół zespołu wcale nie była tak kolorowa. Mowa tutaj jednak o samym GSK, nie o reprezentantach. Jak się okazało powstały poważne podejrzenia, jakoby Goskilla nie wypłacała zawodnikom pieniędzy oraz nie wywiązywała się z zapisów umowy. W efekcie organizacja została wyrzucona z ligi. Skład jednak otrzymał szansę na kontynuowanie gry razem, przyjmując tymczasowo nazwę Szat Bobra. Ekipa nadal radziła sobie wybitnie, stojąc na czele klasyfikacji. Aż do ostatniego tygodnia, kiedy to Michała "Roisona" Dubiela i spółkę przygarnęło Anonymo. Wówczas formacja przegrała wszystkie swoje spotkania.

Niemniej w play-offach poszło jej równie dobrze, co poprzednio, bowiem mimo startu z pierwszej rundy udało się pokonać wszystkie zespoły w drodze do finałowego starcia. OAE ograło wówczas Illuminar Gaming, Grypciocraft Esports oraz sam AliorBank Team. Co ciekawe, wtedy wynik meczu był bardzo jednostronny, bo Anonimowi triumfowali nad Damianem "svnsem" Klejcem i jego kompanami 3:0. Dopiero w finale brygada Roisona została zatrzymana przez Zero Tenacity, które zresztą było faworytem do zwycięstwa. Tak też zakończył się sezon pełen emocji i wielu zawirowań wokół drużyny.

fot. FRENZY/Jakub Stańdo

Przed startem bieżącej edycji zmagań Anonymo postanowiło dokonać wyłącznie jednej modyfikacji w składzie. Z górnej alejki ustąpił Alexandre "Hiro1" El Hodebey, a jego miejsce zajął Mustafa "pr1me" Bilici. Wielu uważało ten ruch ogromne wzmocnienie zespołu, bowiem Turek świetnie prezentował się w szeregach Grypciocraftu Esports, natomiast Hiro1 miał swoje gorsze momenty. I prawdopodobnie można by rzec, że faktycznie do pewnego usprawnienia doszło, gdyż tym razem OAE zakończyło pierwszą część sezonu na drugim miejscu. Można oczywiście kłócić się na temat tego, czy poza Z10 był ktoś pokroju poprzedniego składu GRP, kto faktycznie mógł zagrozić srebrnym medalistom wejścia na drugą lokatę, ale fakty są, jakie są i tego nikt nie zmieni.

I tym razem, jako że Anonimowi zdołali ukończyć fazę zasadniczą w top 2, to swoją walkę w play-offach rozpoczęli z drugiej rundy. Rywal jednak łatwy nie był, bowiem Roison i jego towarzysze mierzyli się z Zero Tenacity. Zero Tenacity, które nie dość, że odnosiło absolutnie wybitne rezultaty we wcześniejszym etapie zmagań, to jeszcze przed rozpoczęciem segmentu pucharowego dokooptowało do swojego składu drugiego midlanera – Francisco José "Xico" Cruz Antunesa. Mimo drużyny naszpikowanej talentem, umiejętnościami oraz w pełni sił i gotowości na walkę o trzeci tytuł z rzędu, Anonimowi pozostali spokojni i rozpoczęli drogę krzyżową swoich przeciwników, pozwalając im upaść po raz pierwszy. Wtedy bowiem doszło do sensacji (spoiler – niejedynej), gdyż podopieczni Antonio "Kwana" Carbone byli w stanie zrewanżować się Z10 za finał dziewiątego sezonu, pokonując swoich przeciwników 3:2.

fot. FRENZY/Jakub Stańdo

W efekcie to nie Zero Tenacity, a właśnie Orbit Anonymo zapewniło sobie bezpośredni awans do finałowego starcia, będąc też pierwszą drużyną z Ultraligi, która oficjalnie także zagra na najbliższej edycji EMEA Masters. Nie ma co ukrywać, gracze włoskiego trenera wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i znakomicie pokarali zagubionych przeciwników, genialnie wykorzystując ich słabe strony i błędy, które pojawiły się podczas gier. Tym samym OAE mogło odpocząć i zacząć przygotowywać się do decydującego starcia. Pozostało tylko czekać na poznanie rywala.

Stary dominator z szansą na odzyskanie tronu w nowej odsłonie

Jeśli chodzi natomiast o AliorBank Team, to historia tego zespołu jest również niezwykle ciekawa. Tutaj bowiem można mówić o drużynie, która razem rywalizowała na ultraligowym podwórku już od jakiegoś czasu. Wszystko zaczęło się od Komil & Friends z zeszłego roku, przebrnęło przez czas w Illuminar Gaming, aż dotarło właśnie do AB. Przez całą tę podróż trzon ekipy pozostawał niezmienny. Wspólną grę kontynuowali ze sobą Adrian "adi1" Jackowski (choć pod różnymi pseudonimami), Jakub "many" Tylman, svns oraz Maciej "minemaciek" Wicher. Na przestrzeni tego okresu zmieniał się wyłącznie toplaner.

Do niedawna największym sukcesem brygady svnsa był czas spędzony w IHG, kiedy to na górnej alei występował Sebastian "Tracyn" Wojtoń. Wówczas drużynie udało się zdobyć naprawdę dobry wynik, gdyż finalnie uplasowała się ona na trzecim miejscu z brązowym medalem. O powtórzenie tego rezultatu blisko było w zeszłym sezonie, już w barwach AB z Jakubem "Arianą" Śliwonikiem na topie. Tam ostatecznie jednak, jak już wspominaliśmy, zakończyło się wszystko na czwartej lokacie, po przegranej z Anonimowymi.

fot. FRENZY/Jakub Stańdo

W tym sezonie po raz kolejny doszło do zmiany na górze. Mateusz "Matixx" Dworakowski zajął miejsce Ariany i zaczął swój debiut w Ultralidze. Początkowo wyniki AliorBanku nie zachwycały. Zespół miał lepsze i gorsze momenty, ale przez długi czas był po prostu przyzwoity jak na warunki tychże rozgrywek. Wszyscy jednak z tyłu głowy ciągle mieli to, że tych zawodników stać na walkę o najwyższe cele i muszą oni tylko odpalić. I jak się okazało, odpalili, ale w najmniej oczekiwanym momencie.

Po nie najgorszej końcówce fazy zasadniczej przyszedł czas na play-offy. Tam najpierw znakomita postawa przeciwko Iron Wolves, którzy byli bezbronni. Następnie prawdopodobnie najbardziej wyrównane dotychczas zestawienie etapu pucharowego, bowiem svns i spółka mierzyli się z Maturalnymi Forsaken. Górą z tego starcia wyszli podopieczni Jakuba "bezuma" Iwanickiego, pokonując MFSK 3:1. I wydawało się, że na tym gracze bezuma zaprzestaną, gdyż nadeszła potyczka ze zrzuconym z górnej drabinki Zero Tenacity. I jak jeszcze w meczu z Anonimowymi może ktoś faktycznie upatrywał zaskoczenia ze strony OAE, tak w tym spotkaniu głosy były jednoznaczne i żaden z nich nie wskazywał AB.

fot. FRENZY/Jakub Stańdo

Los jednak okazał się przewrotny, a kolos na glinianych nogach nieoczekiwanie upadł po raz drugi. Co jeszcze ciekawsze, graczom AliorBank Teamu udało się to jeszcze sprawniej niż Orbit Anonymo, bo pokonali Z10 3:1. I oczywiście postawa serbskiej organizacji to temat na osobny artykuł, ale prawda jest taka, że dzięki temu ekipa Klejca urosła z rangi niezłej drużyny do pretendenta do końcowego trofeum. I dzieli ją od tego zaledwie jeden wygrany mecz.

I sytuacja ta ma dwie strony medalu. Awers stanowią zawodnicy. Dla nich jest to pierwsza taka szansa w ich historii. Żaden z nich nie był jeszcze tak blisko ewentualnego zdobycia pucharu. Ba, przecież Matixx nie miał nawet jeszcze nigdy szans na walkę o niego, gdyż jest to jego pierwszy sezon w Ultralidze. Na rewersie natomiast widnieje organizacja, dla której tylko w teorii jest to też pierwszy raz w finale. Prawda jest jednak taka, że AliorBank Team to stare dobre AGO, które miało już niejednokrotnie okazję nie tylko walczyć o mistrzostwo, ale także je zdobywać, jeszcze podczas kooperacji z Rogue. W gablocie zespołu widnieją przecież już trzy trofea, a łącznie szans na ich zdobycie miał on aż pięć. Pojawia się zatem pytanie, czy ekipa walczaków, która od tak długiego czasu toczyła bój o dotarcie na szczyt, będzie w stanie nie tylko w końcu się tam znaleźć, ale także i przywrócić chwałę organizacji? Odpowiedzi na to pytanie jeszcze nie znamy.

Finał Ultraligi w lanowym środowisku

O nadchodzącym finale można mówić wiele, ale z pewnością należy określić go mianem wyjątkowego. Jeśli istnieje osoba, która przewidziała przed startem sezonu, albo nawet i po zakończeniu fazy zasadniczej, takie zestawienie w decydującym spotkaniu, to chapeau bas. Umówmy się jednak, że nikt nie spodziewał się, że Zero Tenacity nie zawalczy o obronę tytułu. Brak Z10 jednak jeszcze bardziej podsyca apetyt przed nadchodzącym pojedynkiem, bo naprawdę trudno wskazać tutaj ewentualnego faworyta. Przekrojowo wyniki lepsze mieli Anonimowi, ale AliorBank naprawdę dobrze się rozkręcił, dodatkowo pokonując w jeszcze lepszym stylu dotychczasowych mistrzów. Szykuje się nie lada widowisko, którego po prostu nie można przegapić.

Transmisja z wielkiego finału Samsung Galaxy Ultraligi sezonu 10. startuje o godzinie 16:40. Wówczas rozpocznie się preshow z zapowiedzią drużyn, a następnie przejdziemy do dania głównego. Wszystko rozgrywane będzie oczywiście w studiu Polsat Games. Poczynania zawodników śledzić będzie można na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących tej edycji zmagań zapraszamy do naszej relacji tekstowej: