5. Razork nie daje sobą pomiatać w LEC

Zestawienie najlepszych zagrań minionego weekendu LEC otworzy nam akcja, która jest stosunkowo często spotykana w grach, ale zawsze jednak budzi pewien podziw i zachwyt (bądź smutek u drugiej strony). Pewnie niejednokrotnie podczas swoich solokolejkowych batalii byliście ofiarami Baron steala. I to zazwyczaj robionego przez przeciwnego dżunglera. W tej samej pozycji, co wy znalazło się w miniony weekend Karmine Corp.

Wspomniana sytuacja miała miejsce podczas pierwszego dnia zmagań w LEC, gdzie rywalem KC było Fnatic. Reprezentanci francuskiej organizacji, mimo że rozpoczęli ten mecz naprawdę nieźle, to później stracili rezon i FNC przejęło inicjatywę w spotkaniu. Czarno-pomarańczowi przeważali już dość mocno w złocie i z pewnością szykowali się też już na zamykanie starcia. Beniaminek ligi jednak nie miał zamiaru tak tanio sprzedać skóry i po wyłapaniu Oha "Noaha" Hyeon-taeka ruszył na Nashora. Pasek zdrowia bestii się kurczył, a FNC niemrawo próbowało podgryzać w tym samym czasie rywali. Kiedy wydawało się, że Zhou "Bo" Yang-Bo dobije potwora, to do pracy wzięli się dwaj Hiszpanie z ekipy oponentów. Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez wskoczył do leża Barona i umiejętnością specjalną K'Sante wyciągnął Chińczyka za ścianę. W międzyczasie natomiast Iván "Razork" Martín Díaz przedostał się do środka i skradł kreaturę, co okazało się kluczowe w ostatecznym rozrachunku.

4. Za złe decyzje się płaci, i to najwyższą cenę

Końcówki wyrównanych gier zazwyczaj bywają bardzo intensywne i stresujące. Jeden błąd bowiem może kosztować całą grę, podczas której za wszelką cenę staraliście się wywalczyć upragnione zwycięstwo. Bardzo dobrze przekonał się o tym Team Vitality, który podjął niezbyt optymalną decyzję w końcówce jednego ze swoich starć.

Mowa tutaj konkretniej o pojedynku pierwszego dnia LEC, w którym Pszczoły mierzyły się z GIANTX. Kacper "Daglas" Dagiel i spółka prowadzili bardzo równą batalię ze swoimi rywalami. Szala zwycięstwa przechylała się na zmianę w obie strony i do samego końca nie mogliśmy być pewni, kto faktycznie ma większe szanse na wygraną. Wyjaśnić miała to bijatyka w 31. minucie. W niej triumfowało VIT. Ekipa Polaka ruszyła tym samym pewnie na wrogą bazę z nadzieją, że uda jej się skończyć grę. Rozbijanie struktur przeciwnika jednak nie szło tak szybko, jak przypuszczano. W efekcie gracze GX zdążyli wstać z grobu i ponownie zameldować się na Rifcie. I skutek tego był tragiczny dla Vitality. Dwóch reprezentantów czerwonej drużyny użyło teleportacji na plecy Daglasa i jego towarzyszy, którzy znaleźli się między młotem a kowadłem. Wówczas nastoletni debiutant – Adam "Jackies" Jeřábek – popisał się swoimi umiejętnościami. Wleciał w rywali z umiejętnością specjalną Neeko, podrzucając trójkę z nich. VIT zostało wymazane w moment, co ostatecznie poskutkowało też przegraną.

3. Razork pokazuje, że jest czołówką leśników w LEC

Ciekawie rozgrywane walki drużynowe, to coś, co w szczególności imponuje fanom micro gameplayu. Wtedy każdy ruch musi być przemyślany, a do tego jeszcze zespół musi idealnie ze sobą współgrać. Często jednak przed zorganizowaniem takiej grupowej potyczki brakuje osoby, która rozpocznie całą jatkę. Fnatic na szczęście nie musi się tego obawiać, bo w swoich szeregach ma idealną od tego osobę.

Mowa tutaj oczywiście o Razorku, który pojawia się już drugi raz w zestawieniu najlepszych zagrań LEC ostatniego weekendu. Ten po raz kolejny popisał się indywidualnymi umiejętnościami, ale też przede wszystkim trzeźwością i znakomitym wyczuciem. Wszystko odbywało się podczas drugiego dnia, kiedy to FNC podejmowało Vitality. W okolicach 24. minuty obie formacje chciały zawalczyć o smoka, więc zaczęły zbierać się powoli przy dolnej rzece. Hiszpan jednak znalazł idealne okienko na wskoczenie w drużynę przeciwną. Było to o tyle widowiskowe i ważne, że grał wtedy Poppy. Momentalnie po wejściu w sam środek rywali użył umiejętności specjalnej, podbijając trzech oponentów. I choć ostatecznie po takim zagraniu tylko jeden reprezentant VIT upadł, to reszta uciekła na tak niskich paskach zdrowia, że czarno-pomarańczowi mogli w spokoju zgarnąć Nashora.

2. Nie z nukiem te numery, panie Peach

Wspominaliśmy już dzisiaj o Baron stealach, które doszły do skutku (w zasadzie to o jednym, ale kto by na to zwracał uwagę). Tak się składa, że podczas ostatniej kolejki LEC Razork nie był jedynym, który chciał być bohaterem swojej drużyny, kradnąc wzmocnienie na konto swojego zespołu. W jego ślady chciał pójść Lee "Peach" Min-gyu drugiego dnia rywalizacji.

Wtedy przeciwnikiem GIANTX był Team BDS. Stan gry na 35. minutę był taki, że to BDS znacząco przeważało w złocie i było blisko zwycięstwa. Niemniej, aby upewnić się, że reprezentantom szwajcarskiej organizacji uda się dopiąć swego, postanowili oni dobrać jeszcze Baron buffa. Oczywiście GX zdecydowało się na ryzykowny, ale jednak wymagany ruch, próbując w jakiś sposób zabrać przeciwnikom Nashora i przedłużyć swój żywot. Właśnie wtedy koreański leśnik znalazł się za ścianą i tylko czekał, aż potwór będzie na niskim poziomie zdrowia. Grający wtedy Lee Sinem Peach rzucił Q w bestię z zamiarem przyciągnięcia się. Na straży jednak stał francuski środkowy BDS – Ilias "nuc" Bizriken. Ten w idealnym momencie spozycjonował kulkę Orianny za ścianą i użył swojej umiejętności specjalnej. Efekt był taki, że Azjata podczas lotu został ściągnięty z powrotem w miejsce, w którym stała kula, udaremniając jego próbę. Ekipa nuca bezpiecznie dzięki temu dobiła Nashora i zaczęła kierować się stronę przeciwnej bazy, w celu zakończenia rozgrywki.

1. Pierwszy pentakill w LEC i to w wykonaniu debiutanta

Nic tak nie rozbudza emocji w LoL-u, jak zdobywanie wielokrotnych zabójstw. Zwłaszcza jeśli finalnie kończy się to pentakillem. Chyba każdy z nas podczas swojej przygody z największym tytułem Riot Games choć raz mógł zobaczyć ten napis przy podobiźnie swojej postaci. Pierwsze tego typu osiągnięcie to zazwyczaj ważna w życiach wielu chwila. I z pewnością dla Davida "Supy" Martíneza Garcíi taki był też końcowy moment ze swojej ostatniej potyczki.

Reprezentant MAD Lions KOI dokonał tego w pojedynku przeciwko Karmine Corp, rozgrywanemu w trzecim dniu LEC. Wszystko miało miejsce w 33. minucie, podczas walki o Barona. Na tamtą chwilę nie było pewne, kto sięgnie po ostateczne zwycięstwo, choć delikatną przewagę miały Lwy. Po zakończeniu akcji przy Nashorze jednak wątpliwości już nie było. KC było w trakcie ukatrupiania bestii, a MDK starało się ten proceder przerwać. W związku z tym rozpętała się prawdziwa wojna, w której pierwsze skrzypce grał właśnie hiszpański strzelec. Ten z pomocą swoich sojuszników błyskawicznie zapisał na swoje konto trzy eliminacje, ale na tym się nie skończyło. Chwilę później kolejną ofiarą rozwścieczonego Apheliosa był Elias "Upset" Lipp, który był czwartą zdobyczą 23-latka.

Ostał się jedynie Raphaël "Targamas" Crabbé, który starał się czmychnąć z miejsca zdarzenia. MAD Lions KOI jednak było tak zmotywowane, aby Supa zdobył piątą głowę, że całkowicie odpuściło Barona i ruszyło w pogoń za Belgiem. Po długiej gonitwie udało się także i Targamasa posłać do piachu, a obok ikony Apheliosa pojawił się napis "pentakill". Jest to o tyle imponujące, że przecież zawodnik MDK to debiutant i już w pierwszej kolejce zdołał zapisać się na kartach historii.


LEC wraca już w sobotę

Okazję na obejrzenie kolejnych świetnych zagrywek ze strony graczy LEC będziecie mieć już w najbliższą sobotę. Wtedy bowiem wracają rozgrywki. Transmisję ze spotkań LEC 2024 Winter będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:
LEC 2024