10 lat po zwycięstwie Virtus.pro mamy polską ekipę w play-offach IEM-a

W drugim spotkaniu podczas dzisiejszych zmagań IEM Katowice bowiem będziemy mieli okazję oglądać ENCE w akcji. ENCE, które od niedawna jest zdominowane przez naszych rodaków. Wszak w szeregach tej drużyny mamy aż czwórkę polskich zawodników – Pawła "dychę" Dychę, Olka "hadesa" Miśkiewicza, Kacpra "Kylara" Walukiewicza i Krzysztofa "Goofy'ego" Górskiego oraz trenera Jakuba "kubena" Gurczyńskiego. I mimo iż nie jest to w pełni biało-czerwony skład, to i tak traktowany będzie on przez kibiców jako nasz.

fot. ESL/Adam Łakomy

Przeciwnikiem ENCE w drodze do kolejnego etapu IEM-a będzie niedawno skompletowany Team Falcons – zespół zagadka. Sokoły przez ostatnie miesiące były bardzo gorącym tematem. Saudyjska organizacja przymierzała się do stworzenia superteamu, który miał zawładnąć sceną Counter-Strike'a. Wśród nazwisk, które miały zasilić szeregi formacji, pojawiały się m.in. Ilya "m0NESY" Osipov czy Nikola "NiKo" Kovač. Ostatecznie jednak z dużej chmury wyszedł mały deszcz i końcowa piątka wygląda nieco mniej imponująco. Oczywiście są tam interesujące nicki jak chociażby Emil "Magisk" Reif albo Marco "Snappi" Pfeiffer, ale w porównaniu z hucznie zapowiadanym składem wygląda to znacznie bladziej.

fot. ESL/Adam Łakomy

Nieważne jednak kto będzie rywalem ENCE, to już sam awans tej drużyny do play-offów IEM Katowice jest czymś niezwykle ważnym dla polskiej sceny. Wszak ostatni raz, kiedy mieliśmy możliwość kibicować rodzimej formacji w fazie pucharowej IEM-a, miał miejsce osiem lat temu, w 2016 roku. Wtedy bowiem w ćwierćfinale Virtus.pro przegrało z Fnatic. Virtus.pro, które zresztą dwa lata wcześniej, czyli dokładnie dekadę temu, w Katowicach wznosiło puchar. I na okrągły jubileusz VP brygada dychy postanowiła powrócić do Spodka i raz jeszcze spróbować przynieść chwałę polskiemu CS-owi.

Dawne ENCE kontra obecne ENCE

Przechodząc już jednak do samego zestawienia, to to z punktu widzenia pewnych związków między graczami też wygląda bardzo ciekawie. Przede wszystkim na samym początku warto zauważyć, że obecny trzon Falcons stanowią byli gracze... właśnie ENCE. Jeszcze kilka miesięcy temu bowiem Snappi, Pavle "Maden" Bošković oraz Álvaro "SunPayus" García występowali w trykotach Ośmiornic. Z pewnych przyczyn wyszło na to, że ówczesna piątka nie mogła zostać w tej samej formie na kolejny sezon, o czym wspomniał Guy "NertZ" Iluz w wywiadzie z nami. Oczywiście finalnie poznaliśmy powód tego rozstania, którym okazała się właśnie oferta Sokołów. I w ten sposób dzisiaj na serwerze w walce o półfinał IEM Katowice dycha zmierzy się ze swoimi byłymi kolegami z drużyny.

Nie ma między nami złej krwi, kocham ich wszystkich. Są moimi dobrymi kolegami. Nie tylko w kwestii bycia sojusznikami, ale to są po prostu znakomici ludzie także poza grą. [...] Pomogli mi bardzo mocno w przeszłości, zwłaszcza Snappi. Dzięki niemu rozumiem grę dużo lepiej. On zawsze starał się mi pomóc z każdym nawet najmniejszym aspektem.

Co do samego meczu, to nie spodziewałem się, że spotkam się z nimi tak szybko, na pewno nie od razu w pierwszym starciu play-offów. Ale dam z siebie wszystko. Znam parę sztuczek, wiem jak grają i wiem, jak się na nich przygotować.

– dycha o rywalizacji z byłymi kolegami z ENCE w rozmowie dla HLTV.

fot. ESL/Adam Łakomy

Batalia byłych kolegów z Astralis w ćwierćfinale IEM-a

To natomiast niejedyny związek pomiędzy graczami ENCE a Falcons. Ważna rywalizacja kreuje się także pomiędzy Lukasem "gla1ve'em" Rossanderem oraz wspomnianym już wcześniej Magiskiem. Duńczycy bowiem, jak pewnie wielu z was o tym wie, walczyli kiedyś ramię w ramię pod banderą Astralis. Astralis, które z tą dwójką w składzie przez długi czas dominowało całą scenę CS:GO. Podczas tego okresu w gablocie drużyny pojawiło się wiele trofeów. Najważniejszym w kontekście turnieju, o którym teraz mówimy, był oczywiście triumf podczas IEM Katowice w 2019, który wówczas miał jeszcze rangę majora. Zabawnym, choć mało istotnym w tym miejscu, jest fakt, iż tamtejszy finał reprezentanci organizacji spod znaku gwiazdy rozgrywali przeciwko ENCE.

fot. ESL/Adam Łakomy

Teraz panowie skrzyżują ze sobą miecze, próbując wykorzystać znane im słabości na swoją korzyść. Znają się bowiem jak łyse konie, więc na pewno wiedzą już, w jakie punkty powinni uderzać. gla1ve zapewne podrzucił kilka wskazówek swoim nowym kolegom z drużyny. To samo zrobił z pewnością i Magisk, znając styl prowadzenia gry przez byłego sojusznika.

Rossander to bez dwóch zdań bardzo ważne ogniwo ENCE. Widać, że to głównie na nim opiera się całe przygotowanie taktyczne i strategiczne. Potwierdzają to nie tylko materiały publikowane przez organizację w mediach społecznościowych, ale też i słowa samego Duńczyka. – Ogólnie to ja z kubenem decydujemy o wszystkim. Kiedy jesteśmy już na serwerze, to do mnie, jako IGL-a, należy ostatni głos. Wszyscy oczywiście próbują dać coś od siebie, a my staramy się, aby ciężko pracowali, oglądali dema i rozumieli swoje własne pozycje zarówno jako CT, jak i T. Zatem każdy coś od siebie wnosi, ale oczywiście to ja muszę powiedzieć ostatnie zdanie – opowiedział o swojej roli gla1ve w wywiadzie z nami.

Niesione przez kibiców ENCE czy zagadkowi Falcons?

Przenosząc się już ze strefy emocjonalnej do suchych faktów, to w tym miejscu można powiedzieć, że będziemy mieli do czynienia z naprawdę trudnym do przewidzenia spotkaniem. ENCE swój udział w tegorocznej edycji IEM-a rozpoczęło od fazy play-in, w której na start poniosło porażkę z BIG. I wówczas raczej mało kto spodziewał się, że Ośmiornice tak wystrzelą. Ale jednak. Na swojej drodze do upragnionego Spodka rozprawiły się wtedy z Astralis, TheMongolZ, Teamem Vitality oraz G2 Esports. Pokonanie takiego towarzystwa budzi respekt i momentalnie polsko-duńska ekipa urosła w oczach fanów. Emocje zostały nieco ostudzone wraz z bardzo słabym występem przeciwko MOUZ, ale nadal oczekiwania są dość wysokie.

Z drugiej strony mamy Falcons, czyli ekipę, która złożona jest z ciekawych indywidualności nie będących jeszcze ze sobą dobrze zgranych. I wspomniane braki w zrozumieniu się ze sobą były widoczne od samego początku gry na IEM-ie. Najpierw szybkie manto zaserwowane przez Eternal Fire. Następnie wymęczone wygrane z Rebels Gaming oraz Complexity. Dopiero ostatni pojedynek przeciwko Natus Vincere wyglądał stosunkowo dobrze, ale nadal nie był raczej szczególnie przekonujący.

Biorąc to wszystko pod uwagę trudno jest zatem coś sensownego z dostępnych nam danych wywnioskować. ENCE miało świetny run, ale zepsuło nieco swój obraz w ostatnim starciu. Falcons natomiast wyglądali raczej mizernie w całej dotychczasowej drodze, ale nadal jest to zespół złożony z bardzo dobrych indywidualne zawodników i może odpalić w najmniej oczekiwanym momencie. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze aspekt gry na scenie. U Ośmiornic mamy dwa ekstrema. gla1ve zjadł zęby już na występach na scenie, ale z kolei dla Goofy'ego czy Kylara będzie to nowość. Pod względem doświadczenia na turniejach offline zatem Sokoły mają przewagę.

Obowiązkowa obecność polskich kibiców

I tak gdybać można w nieskończoność. Jedno jest pewne, będzie to absolutnie topowe widowisko, którego żaden polski fan Counter-Strike'a po prostu nie może przegapić. Obecność przed odbiornikami jest dzisiaj wręcz wymagana. Start pojedynku pomiędzy ENCE a Falcons zaplanowany jest na godzinę 19:30. Polską transmisję oglądać będzie można na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat Intel Extreme Masters Katowice 2024 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

IEM Katowice 2024