5. Fresskowy ucieka, a BDS jest za to karane
Całe zestawienie otworzy nam natomiast sytuacja z meczu o finał LEC. W nim mierzyli się ze sobą przedstawiciele Teamu BDS oraz MAD Lions KOI. Moment ten pochodzi dokładniej z początkowego etapu drugiej potyczki tej serii. Głównym obiektem zainteresowania był nasz rodzimy midlaner – Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik. W okolicach 9. minuty dwójka zawodników szwajcarskiej organizacji postanowiła wspomóc swojego środkowego i posłać do grobu Polaka.
Początek wyglądał tak, jakby reprezentant Lwów miał błyskawicznie uznać wyższość rywali. Théo "Sheo" Borile od razu zainicjował akcję umiejętnością specjalną Vi. Zaraz po tym efekt kontroli tłumu przedłużył Labrov "Labros" Papoutsakis, przyciągając do siebie łapą Blitzcranka. Taka sekwencja podrzutów i przerzutów brzmi jak łatwe zabójstwo. Fresskowy jednak nie miał zamiaru jeszcze złożyć broni i gdy tylko na sekundę wydostał się z łańcucha CC, wypchnął dwójkę oponentów swoim ultem i miał zamiar uciec przy użyciu szufli. Drogę zagrodził mu francuski leśnik, ale z odsieczą w tym samym momencie zjawili się kompani Przewoźnika. I w ten sposób dżungler BDS z napadającego stał się ofiarą. Ofiarą, która finalnie została zgładzona.
4. My wchodzimy, a wy nas zabijacie, zgoda?
Numer cztery przypisaliśmy akcji z drugiej gry batalii LEC pomiędzy Fnatic a MAD Lions. W pierwszej odsłonie tego meczu Lwy pokazały, że mają zamiar sprawić niespodziankę przeciwko faworyzowanemu FNC, wygrywając tamto starcie. Czarno-Pomarańczowi natomiast nie chcieli pozostać dłużni i już od początku drugiej bijatyki rozpoczęli swoje show. We wczesnym etapie rozgrywki punktowali wyłącznie przedstawiciele brytyjskiej organizacji, a MDK nie miało zbytnio szans na odpowiedź.
Okazja na odgryzienie się nadarzyła się w 8. minucie na dolnej alejce. Wówczas Javierowi "Elyoyi" Pradesowi Batalli udało się zakraść niezauważonym do drugiego krzaka na bocie. Tym samym wykreowała się przewaga trzech na dwóch, co już powinno nam zasugerować, że duet Fnatic czekały kłopoty. No i faktycznie, tak to w pierwszej chwili wyglądało. Hiszpański gajowy wskoczył w Oha "Noaha" Hyeon-taeka gdy ten tylko zbliżył się do stworów. Zaraz po tym do natarcia dołączył botlane MDK. Okazało się jednak, że Lwom brakuje obrażeń. Co gorsza, koreański strzelec trzymał się na tyle dobrze, że ciągle strzelał w Davida "Supę" Martíneza Garcíę. I finalnie 23-letni zawodnik musiał uznać wyższość przeciwnika. W międzyczasie do całego zamieszania dołączył Iván "Razork" Martín Díaz, który wspomógł swój botlane, czego wynikiem było jeszcze wykluczenie Elyoyi.
3. nuc się tego nie spodziewał
Wracamy do meczu BDS kontra MDK i ponownie skupimy się na wydarzeniu z drugiej gry. Tym razem dość poważną wpadkę zaliczył Ilias "nuc" Bizriken, który okazał się być bardzo nieostrożny. Trudno stwierdzić, co było powodem nieuwagi Francuza, ale wiemy jedno – zapłacił za to najwyższą możliwą cenę.
Wszystko miało miejsce na górnej alejce w 18. minucie. Wówczas midlaner BDS ostrzeliwał przeciwną wieżę, aby w niedalekiej przyszłości całkowicie ją rozbić. Na to natomiast nie chciał się zgodzić Alex "Myrwn" Pastor Villarejo, który zjawił się na topie z zamiarem obrony sojuszniczej struktury. Grający wówczas Gnarem Hiszpan naładował wcześniej swoją formę Mega i powoli czyścił falę stworów. W pewnym momencie jednak zdecydował się skoczyć prosto na głowę nuca, który postawił o krok za daleko. Ten prawdopodobnie myślał, że biegający w pobliżu Sheo będzie wystarczającym wsparciem, aby mógł czuć się bezpiecznie. Jakie musiało być jego zdziwienie, kiedy 20-latek idealnie skorzystał ze swoich umiejętności tak, aby zatrzymać go pod wieżą, która dokładała obrażeń. Ostatecznie musiał skorzystać z Błysku, ale nawet to go nie uratowało. Myrwn bowiem dorzucił w jego stronę jeszcze jednym kamieniem, a po chwili przemienił się w formę Mini i jeden jego autoatak dokończył dzieła zniszczenia. W obronie swojego środkowego nie mógł nic wskórać nawet jego dżungler.
2. Humanoid i jego dziwne pomysły
Istnieje szansa, że od przeskakiwania między spotkaniami może zakręcić wam się w głowie, ale znowu musimy przenieść się do meczu Fnatic i MAD Lions. Tym razem przemieszczamy się do decydującej, piątej potyczki tego boju. Znowu akcja wydarzyła się w trakcie pierwszych dziesięciu minut, a jej niechlubnym bohaterem był Marek "Humanoid" Brázda.
W początkowej części ostatecznej batalii w LEC nieco lepiej radzili sobie Czarno-Pomarańczowi. Noah miał już na swoim koncie zabójstwo, a reszta alejek przeważała w kwestii eliminowania stworów. I taki stan mógł się utrzymywać. Humanoid jednak postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i w pojedynkę chciał rozprawić się z Fresskowym. Grający Tristaną Czech wskoczył w pewnym momencie w Azira, aby go spowolnić i pokarać go dużą dawką obrażeń. Przewoźnik natomiast wykazał się dużą trzeźwością umysłu i nie spanikował. Użył swojej umiejętności specjalnej, wpychając wrogiego midlanera pod swoją wieżę. I wtedy zachowanie Brázdy było bardzo dziwne. Ten bowiem posiadał nadal Błysk, dzięki któremu mógł bez większych problemów uciec spod budowli przeciwnika i uchronić się od nadmiernych obrażeń. Z jakiegoś powodu nie zdecydował się na taki ruch i po prostu dał się okładać zarówno Fresskowemu, jak i strzelającej strukturze. W efekcie już po chwili oglądał szary ekran.
1. Nieudana szufla, która mogła kosztować G2 wiele
Na samym szczycie natomiast pojawił się zapowiadany wcześniej Caps i jego zagrywka z trzeciej gry wielkiego finału LEC. Miała ona miejsce w 29. minucie spotkania, czyli w już dość zaawansowanym etapie rozgrywki. Lepiej na tamten moment radziło sobie G2 Esports, które przeważało w złocie, zdobytych smokach i zabójstwach. Niemniej przewaga nie była jeszcze kolosalna. Duńczyk chciał ją powiększyć i z tego powodu w jego głowie zrodził się pomysł zostania bohaterem.
Grający wtedy Azirem Samuraj znalazł ciekawą flankę, ukrywając się w krzakach na midzie. Jego drużyna znajdowała się po przeciwnej stronie, a wrogowie biegali po środku. Caps wyczekiwał na idealny moment ze swoją inicjacją i po chwili najwidoczniej uznał, że to ten czas. Wjechał w szeregi rywali przy użyciu kombinacji swoich umiejętności i miał naprawdę niezłą szansę na wyłapanie kogoś. Na celowniku pojawił się Fresskowy, który jednak błyskawicznie zauważył zamiary Winthera i użył Błysku w bezpiecznie miejsce. Mimo tego, że wszyscy znajdujący się tam gracze MAD Lions rozproszyli się, to Caps i tak użył swojego ulta, przerzucając... nikogo. Sam znalazł się tym samym w potrzasku i był zmuszony wykorzystać aktyw Zhonyi. I choć na klipie tego nie widać, to później 24-latek miał nie lada kłopoty, aby się wydostać z całego chaosu w jednym kawałku, ale to mu się udało. Co ciekawe, mimo takiego faila, G2 i tak było w stanie wygrać tę walkę drużynową.
Rozgrywki LEC wracają za dwa tygodnie
Obecnie trwa przerwa między splitami. Start wiosennej edycji zmagań zaplanowany jest na 9 marca. Transmisję ze spotkań LEC 2024 Spring będziecie mogli śledzić na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie w trzech miejscach: w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Jeśli chcecie sprawdzić natomiast szczegółowe informacje dotyczące minionej odsłony rywalizacji, to znajdziecie je w naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: