5. Supa wybrał złą ścieżkę

Zestawienie oczywiście zaczynamy od numeru pięć. Na to miejsce wrzuciliśmy sytuację z meczu pomiędzy MAD Lions KOI a Karmine Corp drugiego dnia minionej kolejki LEC. Był to pojedynek formacji z dołu tabeli. I jak jeszcze w przypadku KC jesteśmy w stanie to w stu procentach zrozumieć, tak obecność Lwów tak nisko jest czymś zaskakującym. Przecież mowa tutaj o finalistach poprzedniego splitu. Wynik 1-3 na tamten moment z pewnością zatem nie był wynikiem oczekiwanym przez zawodników hiszpańskiej organizacji.

Starcie z drużyną Eliasa "Upseta" Lippa miało być dobrą okazją na przełamanie. I faktycznie, sam początek gry wyglądał całkiem nieźle. Zawodnicy MDK zgarnęli kilka eliminacji i mogli z tej delikatnej przewagi zacząć coś rzeźbić. Niestety, tak się nie stało, a jeden z pierwszych błędów, który wykonały Lwy, stał się udziałem Davida "Supy" Martíneza Garcíi. Strzelec zespołu w 14. minucie chciał w pojedynkę zaskoczyć wrogi botlane. Już samo to było w zamyśle czymś ekstremalnym, bo startowanie solo na dwóch jest albo aktem heroizmu, albo głupoty. Szybko jednak okazało się, że decyzja Hiszpana jest fatalna. Na swoich rywali czyhał on bowiem w krzaku, który był zwardowany. Duet KC zatem był w pełni świadomy tego, co knuje wrogi strzelec. Co gorsza dla MAD Lions, 23-latek widząc zbliżających się przeciwników, nie zaczął uciekać w tę stronę, z której przyszedł, a wybrał znacznie bardziej ryzykowną ścieżkę. I w ten sposób momentalnie został zgładzony przez oponentów, którzy wykorzystali jego lekkomyślność.

4. Karmine Corp z katastrofalnym dive'em

Niejednokrotnie w naszych zestawieniach największych wpadek LEC pojawiały się drużynowe zanurkowania. I skoro mowa o wpadkach, to raczej można łatwo przewidzieć, jakie były ich skutki. Z pozoru łatwe i przyjemne eliminacje pod wieżami wrogów kończyły się katastrofalnie dla inicjatorów. Nie inaczej wydarzyło się w starciu Karmine Corp kontra Rogue.

Akcja miała miejsce w 12. minucie. Wówczas na dolnej alejce zgromadziła się trójka reprezentantów francuskiej organizacji, która miała zamiar posłać do grobu Théo "Zoelysa" Le Scorneca. Miało być to gładkie i przyjemne, zwłaszcza że gracze KC dysponowali praktycznie wszystkimi swoimi umiejętnościami oraz Czarami Przywoływacza. 20-letni Łotrzyk natomiast mimo znalezienia się między młotem a kowadłem nie miał zamiaru wywiesić białej flagi i starał się utrzymać przy życiu za wszelką cenę. I grającemu Nautilusem Francuzowi się to udawało. Paski zdrowia zawodników KCorp spadały, a Zoelys trzymał się twardo. W międzyczasie został jeszcze wspomożony ultem Markosa "Compa" Stamkopoulosa. Jak się okazało, wspierający Rogue ustał na tyle długo, że praktycznie każdy rywal został na oparach zdrowia. A wtedy do działania wkroczył Emil "Larssen" Larsson, który wyczyścił niedobitków, notując potrójne zabójstwo.

3. Kolejny fatalny dive, tym razem z Rogue w roli głównej

Istnieje takie porzekadło, że ludzie powinni uczyć się na błędach, a najlepiej cudzych. Sprawdza się ono w wielu aspektach życia, ale też nie każdy jest w stanie dostrzec tego typu zależności. I najwidoczniej pewna ślepota na tym punkcie dotknęła właśnie zawodników Rogue. Pamiętacie akcję sprzed chwili, w której to zawodnik Łotrzyków znalazł się w potrzasku na dolnej alei, ale wybronił się przed dive'em rywali? To wyobraźcie sobie, że dwa dni później RGE, wraz ze wspomnianym Zoelysem, decyduje się na niemal identyczny ruch. Efekt nie był inny.

Mecz przeciwko MAD Lions KOI w miniony poniedziałek. Początkowy etap gry, bo to dopiero piąta minuta. W bardzo podobnej konfiguracji zebrała się trójka zawodników na dole, lecz tym razem właśnie graczy Rogue. Ważną różnicą w tym przypadku było to, że oponentów było dwóch – Supa i Álvaro "Alvaro" Fernández del Amo. Dlatego też już w samym założeniu przygotowywane zanurkowanie było trudniejsze. Podopieczni Simona "fredy'ego122" Payne'a stwierdzili jednak, że oni się niczego nie boją i mimo tego, że czuć było w powietrzu katastrofę, to i tak pociągnęli za spust. I zaczęło się od dość gładkiej eliminacji Marka "Markoona" van Woensela. Na tym jednak się nie skończyło, bo choć botlane RGE starał się wycofać, to duet MDK nie miał zamiaru mu odpuścić. W ten sposób najpierw poleciała głowa Zoelysa, a za chwilę także Compa.

2. Wszystko przeciwko BDS

Na miejscu numer dwa największych wpadek minionej kolejki LEC znalazła się dość nietypowa sytuacja. Zazwyczaj bowiem doświadczamy w takich miejscach albo nieudanych zagrywek mechanicznych, albo fatalnego wykonania pewnych planów. Tym razem przykład jest zgoła inny, bo zadział się pewien element losowy. Tzn. nie do końca losowy, ale niezwiązany bezpośrednio z tym, na co wpływ mają drużyny czy gracze.

Ci, którzy bacznie śledzili poczynania Teamu Heretics w zeszłym tygodniu z pewnością zauważyli ten moment. Mowa tutaj o pojedynku Heretyków z Teamem BDS. W 29. minucie obie formacje znalazły się obok leża Barona i zaczęły toczyć bój o fioletowe wzmocnienie. Klasyka gatunku. Warto wspomnieć, że wówczas znaczącą przewagę m.in. w złocie miała drużyna Marcina "Jankosa" Jankowskiego. Niemniej to BDS atakowało Nashora, a TH delikatne podgryzało. Kiedy natomiast przeciwnicy polskiego leśnika stwierdzili, że czas się wycofać, to ogromny potwór pokazał, że ma inne plany. Postanowił w jednym z miejscu wyrzucić swoją mackę, na którą nadział się Adam "Adam" Maanane. Tym samym francuski toplaner został podrzucony, co momentalnie wykorzystali gracze Heretics. I właśnie w tak niecodzienny sposób, z Baronem jako szóstym graczem, podopieczni Petera Duna mogli cieszyć się z tak naprawdę darmowej przewagi.

1. Mistrzowie LEC grają tak, jak na nich nie przystało

Na sam koniec natomiast czeka nas prawdziwa wisienka na torcie. Aż trudno uwierzyć, że największa wpadka, jaka wydarzyła się w poprzedniej rundzie LEC, miała miejsce w meczu drużyn ze szczytu tabeli. Mowa tutaj o derbach pomiędzy Fnatic a G2 Esports. Co więcej, owe nieudane zagrania dotyczyły właśnie obecnych mistrzów rozgrywek. Zapewne czytając to krótkie wprowadzenie, zastanawiacie się, co takiego mogło się stać? Już pokazujemy.

13. minuta, środkowa aleja. Dochodzi do walki dwóch na dwóch pomiędzy midlanerami oraz dżunglerami obu formacji. Początkowo Marek "Humanoid" Brázda zaczął zaczepiać Rasmusa "Capsa" Winthera, ale dopiero kiedy Duńczyk trafił serduszkiem Ahri we wrogą Taliyah, to rozpętała się wojna. Stojący nieopodal Martin "Yike" Sundelin chciał wykorzystać okazję i błyskawicznie rozprawić się z czeskim środkowym. Użył kombinacji umiejętności i miał zamiar skrócić dystans do przeciwnika. W tym samym czasie natomiast świetnie pomyślał Iván "Razork" Martín Díaz, który najpierw hen daleko wyrzucił Capsa ultem Poppy, a później wbił do ściany Szweda. Ten jednak po wyjściu z ogłuszenia nadal myślał, że jego Q, które wcześniej trafił w Humanoida, nadal działa. W związku z tym użył Błysku prosto pod wrogą wieżę, żeby ominąć Razorka i wyrzucone na ziemi kamienie Taliayh, chcąc ją dobić. Sęk w tym, że drugie użycie umiejętności Lee Sina już się skończyło i to oznaczało też koniec życia Sundelina.

Ale to nie koniec całego cyrku. Wracający zza światów Caps stwierdził, że pomści swojego kompana i w pojedynkę ukróci głowę Humanoida. I znów świetnym wyczuciem popisał się Razork, który błysnął blisko Ahri, blokując jej możliwość skoku z umiejętności specjalnej. Wintherowi tym samym zabrakło obrażeń, ale tych nie brakło natomiast oponentom. W efekcie midlaner G2 upadł jako drugi, a duet Czarno-Pomarańczowych utrzymał się przy życiu.


LEC w tym tygodniu startuje już dziś

I choć to dopiero piątek, to rozgrywki LEC w ramach trzeciego tygodnia fazy zasadniczej rozpoczynają się dzisiaj. Wyjątkowo natomiast w niedzielę czeka nas przerwa. Zatem dni meczowe w tej rundzie zmagań będą miały miejsce w piątek, sobotę oraz poniedziałek. To oczywiście stwarza kolejne okazje do znakomitych występów zawodników, ale także do popełniania błędów, które my chętnie wyłuskamy. Transmisję ze wszystkich spotkań LEC 2024 Spring będziecie mogli obejrzeć po polsku na kanałach Polsat Games. Dostępna będzie ona w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącej odsłony rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2024 Spring