Team Spirit vs FaZe Clan FaZe Clan

donk poluje na kolejny triumf

Spirit się nie zatrzymuje. Od udanej kampanii na IEM Katowice 2024, podczas którego zespół ten sięgnął po triumf, aż do dziś, czyli pierwszej rundy PGL Major, rosyjsko-ukraińska ekipa wygrała łącznie dziewięć na dziesięć spotkań. Rozpoczęło się od dewastacji ENCE 13:0, krocząc pewnie przez kolejne batalie. Póki co jedyną formacją, której udało się powstrzymać rozpędzonych mistrzów Spodka było MOUZ. Trzeba jednak przyznać, że mecz z drużyną dowodzoną przez Kamila "siuhego" Szkaradka był bardzo wyrównany. I nawet wtedy Spirit nie złożyło łatwo broni.

Na obecnie rozgrywanym Majorze zawodnicy tej organizacji również wypadają świetnie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że dwóch jej reprezentantów mieści się w czołowej piątce pod względem ratingu. Mowa tutaj o Dmitrym "sh1ro" Sokolovie oraz fenomenalnym Danilu "donku" Kryshkovetsie. To właśnie ten duet stanowi o sile rażenia swojej brygady. Co więcej, nie zapowiada się na to, aby miał on zastopować. Oglądając mecze tej drużyny ewidentnie widać, że dwójka Rosjan czuje grę i w zdecydowanej większości sytuacji jest o krok dalej od rywali. A dotychczasowi przeciwnicy wcale nie byli przecież tacy słabi. Wszak donk i spółka podejmowali na swojej drodze do play-offów PGL Major chociażby Cloud9 oraz Natus Vincere.

fot. PGL/Stephanie Lindgren

Skoro już mowa o drodze do fazy pucharowej, to warto tutaj zaznaczyć, że Spirit jest jedną z dwóch ekip, która awansowała z bilansem 3-0. I to 3-0 w naprawdę znakomitym stylu. Pewne zwycięstwo nad C9. Następnie całkowita deklasacja Brazylijczyków z Imperial Esports, a na deser wygrana z NAVI. Na swojej ścieżce do przejścia do kolejnego etapu jedynie ostatni rywal podopiecznych Sergeya "hally'ego" Shavaeva był w stanie ich delikatnie postraszyć. Delikatnie, bo Ihor "w0nderful" Zhdanov i jego towarzysze triumfowali na pierwszej mapie po dogrywce. Ale na dwóch kolejnych planszach już nie mieli zbyt wiele do powiedzenia.

Team Spirit to nie tylko gra donka oraz sh1ro. Istnieje sporo momentów, w których pozostali zawodnicy tejże formacji są w stanie dokonać wielu ważnych eliminacji, czy wygrać kilka clutchów. Jest to o tyle ważne, że nawet gdyby okazało się, że któryś z zawodników tego duetu ma gorszy moment, to bardziej wybrzmiewać zaczyna przykładowo Myroslav "zont1x" Plakhotia albo Boris "magixx" Vorobiev. W tym miejscu można zatem mówić o zespole kompletnym, który od momentu wystrzału formy po prostu nie ma sobie równych.

Rewanż FaZe Clanu za porażki na IEM-ie?

FaZe Clan obecnie znajduje się w całkowicie innym miejscu. Pozyskanie Davida "frozena" Čerňanskýego miało być czymś, co wyniesie tę drużynę na inny poziom. – frozen, choć nie ma jeszcze na swoim koncie pucharów z dużych turniejów i ogromnych osiągnięć, to ma jednak ogromne umiejętności i predyspozycje, aby je wygrywać. Byłem bardzo zaskoczony tym, w jaki sposób domaga się czegoś od innych i chce brać udział w ustalaniu strategii, chce być drugim callerem podczas gier. Wprowadza do drużyny wiele energii i hype'u. I dzięki temu, że jest on głodny sukcesu, to sprawia, że ja także jestem głodny – tak o nowym nabytku wypowiadał się Finn "karrigan" Andersen podczas wywiadu na IEM Katowice 2024 (link do całości).

I faktycznie Słowak, póki co, jest jednym z najjaśniejszych elementów układanki. Jednakże kiedy to on zaczął wybijać się na szczyt, to pozostałe ważne ogniwa FaZe przygasały. W tym miejscu mowa o Robinie "ropzie" Koolu czy Helvijsie "brokym" Saukantsie. I żeby była jasność, zarówno Estończyk, jak i Łotysz nadal grają na naprawdę dobrym poziomie. Niemniej czasem brakuje ich w kluczowych momentach, co często z pewnością odczuwa sama drużyna.

fot. PGL/João Ferreira

A nie ma co ukrywać, że na PGL Major Copenhagen okazje do odczuwania już miała. Wszak droga do awansu była naprawdę wyboista i niewiele brakowało, aby FaZe wcale nie pojawiło się w tym etapie rywalizacji. Na sam start wydarzyła się niespodziewana przegrana z Heroic, co już z pewnością zapaliło czerwone światełko kibicom zespołu. W drugim meczu poszło już znacznie lepiej, choć była to jedynie zasłona przed blamażem w kolejnym starciu. Wówczas podopieczni Filipa "NEO" Kubskiego zostali rozsmarowani przez Turków z Eternal Fire. I nie jest to nadużycie tego słowa, bo na rozgrywanym wtedy Overpassie graczom Polaka udało się zdobyć zaledwie jeden punkt.

Na szczęście dla fanów międzynarodowej ekipy skończyła ona z happy endem. W dwóch kolejnych potyczkach odniosła zwycięstwa, najpierw przeciwko Imperial, a później Complexity. Prawda jest jednak taka, że problemy w FaZe są obecne i nie można udawać, że ich nie ma. To już nie jest ta sama formacja, która w momencie przeniesienia się na CS-a 2 była uważana za najlepszą w nowej wersji gry. Teraz zespół ten ma niewiele wspólnego z ówczesnym.

fot. PGL/Stephanie Lindgren

Nie można natomiast zapominać, że FaZe Clan to drużyna play-offowa stworzona do gry na arenach przed ogromną widownią. Wtedy czuje się ona najlepiej, kiedy widzi dopingującą jej halę. A bez dwóch zdań to ona będzie dzisiaj po stronie karrigana i spółki. Duńczyk na pewno będzie czuł dodatkową motywację, aby wygrać na "swojej ziemi". A reszta jego ekipy, wraz z NEO, będzie starała się za wszelką cenę pomóc mu w tym wszystkim. Pytanie tylko, czy same chęci będą na tyle ważne, że przezwyciężą one po prostu umiejętności strzeleckie Spirit?

Najbardziej jednostronny ćwierćfinał PGL Major?

Biorąc pod uwagę wszystkie ćwierćfinałowe zestawienia PGL Major, nie sposób nie odnieść wrażenia, że może być to występ jednego aktora. Przecież dokładnie to samo starcie mieliśmy okazję oglądać podczas finału tegorocznego IEM Katowice. I tam także mówiło się o wspaniałym wsparciu dla FaZe ze strony fanów w Spodku, co finalnie nie przełożyło się na sam rezultat. Przypomnijmy, że ekipa donka triumfowała wtedy 3:0, demolując zawodników NEO na ostatniej mapie. Wcześniej zresztą, podczas kwalifikacji do katowickiej areny, także byliśmy świadkami tego pojedynku i też Spirit poradziło sobie całkiem łatwo. Trudno zatem spodziewać się dzisiaj odmiennego scenariusza. Zwłaszcza że przedstawiciele amerykańskiej organizacji chyba nie są w optymalnej formie. Chociaż, kto wie, może słynne przysłowie "do trzech razy sztuka" akurat tym razem znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości?


Co by natomiast nie mówić, bez dwóch zdań będzie to bitwa, którą warto będzie obejrzeć. Chociażby dlatego, żeby wesprzeć NEO. Mecz ten zaplanowany jest na godzinę 20:00, chyba że wcześniejsze starcie pomiędzy Teamem Vitality a Cloud9 się przedłuży. Wszystkie spotkania wraz z polskim komentarzem obejrzeć można na kanale Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat PGL Major Copenhagen 2024 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

PGL Major Copenhagen 2024