5. Chovy, a może raczej Choky?
I na otwarcie zestawienia największych wpadek profesjonalistów na MSI zobaczymy akcję w wykonaniu Jeonga "Chovy'ego" Ji-hoona. On wraz ze swoją ekipą co prawda utrzymali się w górnej drabince turnieju i już za kilka dni zawalczą o finał, ale nie obyło się bez kłopotów. Top Esports wspięło się na wyżyny i mocno zagroziło mistrzom Korei. Groźby te były na tyle mocne, że wymusiły na Gen.G Esports rozegranie piątej gry. W tej jednak Koreańczycy pokazali już klasę, triumfując nad TES. Niemniej wśród fanów GEN pojawił się z pewnością drobny element strachu, właśnie po akcji, którą zobaczycie poniżej.
W 30. minucie potyczki, czyli już w bardzo zaawansowanym jej etapie, gospodarze mieli spore kłopoty. Tracili względem swoich rywali aż 8 tysięcy sztuk złota. Ale mieli plan. Zgromadzili się w krzakach na górnej alejce i wyczekiwali, aż ktoś z drużyny przeciwnej się tam zjawi. I los chciał, że zmierzał w tamtą stronę Chovy. Ten kompletnie nie spodziewał się tak zmasowanego ataku oponentów, którzy w moment wyskoczyli na niego z gąszczy. Nie trzeba długo zastanawiać się, jaki był tego efekt. Zwłaszcza że midlaner Gen.G stwierdził, że nie skorzysta z Błysku, bo po co?
4. Co BrokenBlade miał na myśli?
Nie bez skazy pozostają także przedstawiciele G2 Esports, a konkretniej reprezentant górnej alei – Sergen "BrokenBlade" Çelik. Co ciekawe sytuacja, którą obejrzycie poniżej, nie pochodzi ze starcia z T1, gdzie Samuraje musieli uznać wyższość Koreańczyków, a z wczorajszej potyczki przeciwko PSG Talon. Mimo dość pewnego zwycięstwa, to nie obyło się bez drobnych kłopotów, zwłaszcza w grze numer jeden. To ta potyczka była najbardziej wyrównana spośród wszystkich.
Początek przebiegał całkiem dobrze dla Tajwańczyków, którzy zgarnęli pierwszą krew, eliminując Mihaela "Mikyxa" Mehle. Wpadka BrokenBlade'a wydarzyła się chwilę później. Niemiec zepchnął falę stworów pod przeciwną wieżę i miał zamiar przedostać się między przeciwne struktury, aby wcześniej rozbić kolejnego wave'a. Tym samym naciągnął się Zakiem i skoczył na tyły. A raczej chciał skoczyć, gdyż sus przerwał mu Huang "Azhi" Shang-Jhih. Było to o tyle niefortunne, że Azjata zatrzymał go pod sojuszniczą budowlą, przez co ta zaczęła strzelać w zawodnika G2. Azhi nie pozostawał bezczynny, bo przytrzymywał oponenta tak, aby jak najdłużej otrzymywał on obrażenia. Obrażenia, które finalnie doprowadziły do odpalenia pasywki Tajnej Broni. Gracz PSG dokończył dzieła zniszczenia, rozbijając wszystkie cztery kapki rywala.
3. Dzwońcie po karetkę, ale nie dla botlane'u G2
Pozostajemy w klimacie G2, lecz tym razem przenieść musimy się do meczu z T1. W niej bowiem doszło do dość ciekawej sytuacji, w której zastawiona pułapka okazała się być pułapką na samego siebie. Autorami zasadzki był koreański botlane. Wszystko działo się w okolicach 9. minuty trzeciej gry tego pojedynku. Na tamten moment żadna z drużyn nie mogła chwalić się przewagą, gdyż było mniej więcej po równo.
Plan na zmianę tego miał wspomniany już duet. Schował się on w krzaku oddzielającym czerwoną dżunglę od okolic czerwonej wieży. Lee "Gumayusi" Min-hyeong oraz Ryu "Keria" Min-seok jako reprezentanci niebieskiej drużyny wyczekiwali na wroga. W pewnej chwili zauważyli nadchodzącego Mikyxa i już ostrzyli sobie na niego zęby. Problem w tym, że przez cały ten czas zarośla były zwardowane, więc Słoweniec bardzo dobrze wiedział, co się kroi. Ale postanowił obrócić to na swoją korzyść. W ten sposób gdy tylko podszedł dość blisko, momentalnie sflashował w przeciwnego botlanera, dobijając go do ściany jedną z umiejętności Poppy. Od razu dołączył do niego Steven "Hans sama" Liv, który dorzucił ulti Varusa, a chwilę później na miejsce dotarł jeszcze Martin "Yike" Sundelin. Minęło kilka sekund, a dwójka graczy T1 wspólnie oglądała szary ekran.
2. Ściany grubsze, niż spodziewał się Noah
To by było na tyle z błędów, nazwijmy to, sytuacyjnych. Poprzednie przykłady pokazywały wpadki, które były spowodowane konkretnymi okolicznościami. Tutaj brak wizji, tu zła decyzja i tak się później dzieje. Następne dwa klipy (tak, spojler) będą odnosiły się już wyłącznie do indywidualnej dyspozycji, albo raczej niedyspozycji, graczy. Miejsce numer dwa w naszym zestawieniu wpada w ręce Oha "Noaha" Hyeon-taeka. A otrzymuje on je za to, co zrobił w drugiej grze bitwy z Gen.G Esports.
W 12. minucie trochę za daleko w przeciwną dżunglę zapuścił się Son "Lehends" Si-woo. Było to o tyle dziwne, że robił to Nami, czyli postacią bardzo miękką oraz bez żadnych umiejętności wspomagających ucieczkę. Jakby tego było mało, podczas powrotu na swoją stronę duet Fnatic z dolnej alei wyczuł zamiary przeciwnika i skierował się w jego stronę. Efekt? Koreański wspierający został niemal wybombiony w sekundę. Niemal, bo ostatecznie udało mu się zwiać z kilkoma punktami zdrowia na koncie, dzięki Błyskowi za ścianę. Ale Noah nie miał zamiaru dać za wygraną. Ruszył za nim w pogoń i także chciał przeflashować przeszkodę. Problem w tym, że zrobił to w tak nieudolny sposób, że przywalił w nią głową i tyle było z gonitwy. Ostatecznie Lehends i tak upadł, ale z rąk Ivána "Razorka" Martína Díaza.
1. Maple niedokładnie wyliczył zasięg
W ten sposób dotarliśmy do końca naszego zestawienia najgorszych akcji w wykonaniu zawodowców w ramach minionego tygodnia MSI. Jak już wspomnieliśmy, całość spuentuje kolejna wpadka indywidualna, w której ktoś po prostu nie popisał się swoimi umiejętnościami motorycznymi. A tym "ktosiem" jest Huang "Maple" Yi-Tang, czyli midlaner PSG Talon. Całość miała miejsce w trzeciej grze meczu pomiędzy PSG a Bilibili Gaming.
W 6. minucie Maple zjawił się na dolnej alejce, aby wraz ze swoimi kompanami z botlane'u zanurkować pod wieżę po przeciwny duet. I plan wydawał się być naprawdę niezły. Gracze BLG mieli mało zdrowia i dysponowali jedynie Oczyszczeniem jeśli chodzi o Czary Przywoływacza. Do tego jeszcze dwójka z PSG szybko przepychała falę stworów, aby łatwiej było przeprowadzić akcję. Środkowy zespołu z Pacific Championship Series natomiast nie wytrzymał. Zauważył, że dość mocno wysunął się Zhao "Elk" Jia-Hao. Zdecydował się tym samym nie czekać już dłużej i skombinował swoją umiejętność specjalną z Błyskiem w stronę rywali. I wszystko w założeniu było piękne i ładne, ale w rzeczywistości jednak Flash nie ma aż tak dużego zasięgu. Wyszło więc na to, że Maple jedyne kogo podrzucił, to dwa niebieskie sługusy. Botlane BLG nie musiał w zasadzie nic zrobić i bez problemu przetrwał całe groźne "natarcie", pozdrawiając oponentów jeszcze na odchodne emotką kciuka w górę.
Rywalizacja wraca na ekrany już jutro. Wówczas G2 Esports podejmie wicemistrzów Chin z Top Esports w swoim meczu o życie. Transmisję ze wszystkich spotkań MSI 2024 będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat MSI 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: