5. knight wyczuł zamiary rywala
Na start pokażemy wam sytuację, która może i typową wpadką nie była, ale była po prostu niefortunną sekwencją zdarzeń. Tzn. niefortunną zależy dla kogo. Miała ona miejsce w piątej grze półfinałowej batalii MSI pomiędzy Bilibili Gaming a T1. Jak możecie się spodziewać, ciężar rozgrywki był naprawdę spory i każdy błąd mógł kosztować przegraną po tak wyczerpującej serii.
Wszystko miało miejsce w 23. minucie. Wówczas stan złota u obu drużyn był bardzo podobny i na dobrą sprawę każdy mógł jeszcze zwyciężyć. Formacje zebrały się blisko środkowej alei, aby niebawem stoczyć bój o smoka. Okazję na rozpoczęcie bójki wyczuł Ryu "Keria" Min-seok, grający Nautilusem. Ten postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zainicjował bitkę dzięki kombinacji Błysku z przyciągnięciem kotwicą. Problem jednak był taki, że dosłownie ułamek sekundy przed fleszem Koreańczyka Zhuo "knight" Ding puścił w stronę zawodników T1 klona Neeko. W ten sposób wspierający wicemistrzów League of Legends Champions Korea trafił w kopię Ciekawskiego Kameleona. I mimo tego, że reszta kolegów Kerii podążyła za nim, to przez tę interakcję nic nie wskórała, gdyż BLG było w pełni bezpieczne.
4. Ten plan mógł wypalić tylko w głowie Creme'a
Pora przejść do meritum i pokazać prawdziwe niewypały. Ten, który zobaczycie poniżej, powinien was szczególnie uradować. A to za sprawą tego, że dotyczy on meczu G2 Esports kontra Top Esports. Jak dobrze wiecie, zakończył się on 3:0 po pełnej dominacji ze strony Samurajów. Prawda jest natomiast taka, że w wielu momentach gracze TES potykali się o własne nogi i niepotrzebnie komplikowali sobie sprawę.
Jedna z tego typu sytuacji miała miejsce w 18. minucie drugiej potyczki. Na tamtą chwilę G2 przeważało już nad Chińczykami o niespełna trzy tysiące sztuk złota. Było to wynikiem przede wszystkim nie najlepszych decyzji gospodarzy. Mimo to ci starali się ciągle próbować. I jedną z takowych prób podjął Lin "Creme" Jian. Ten zauważył, że pod środkową wieżą zewnętrzną biega odizolowany Steven "Hans sama" Liv. Sterujący w tej grze Corkim midlaner TES był akurat wyposażony wtedy w paczki. Bez większego namysłu zdecydował, że wlatuje po Francuza pod przeciwną strukturę. Problem był natomiast taki, że zrobił to na tyle nieudolnie, że Hans nawet przez moment nie był zagrożony.
Tym samym Creme z oprawcy stał się ofiarą, gdyż na miejscu znaleźli się w moment trzej sojusznicy strzelca G2. Reprezentant Top Esports został błyskawicznie skasowany. Ale to jeszcze nie koniec. Za ogromny błąd środkowego życiem przypłacił także chiński marksman – Yu "JackeyLove" Wen-B0. Tego sięgnął strzał Rek'Sai, którą władał Martin "Yike" Sundelin. Dzięki temu doskoczył on do niego swoją umiejętnością specjalną i chwilę później z pomocą Sergena "BrokenBlade'a" Çelika posłał go na deski.
3. Ściany na bocie ewidentnie za grube
Przenosimy się do meczu z kolejnego dnia, w którym Team Liquid Honda mierzył się z T1. Faworytem tego zestawienia był oczywiście w pełni koreański kolektyw, który miał wręcz zmieść reprezentantów LoL Championship Series z powierzchni Summoner's Riftu. Oczekiwania nie do końca pokryły się z rzeczywistością, gdyż TL prowadziło całkiem wyrównany bój, urywając rywalom nawet jeden punkt. Niemniej nie obyło się bez kilku wpadek w wykonaniu graczów rywalizujących na co dzień za oceanem.
Niezbyt ambitnym zagraniem popisał się rodak zawodników T1 – Jo "CoreJJ" Yong-in. Wspierający Liquid w drugiej grze miał możliwość zagrać Nautilusem. W 13. minucie postanowił on wspomóc swojego leśnika, który na pewniaka przejmował przeciwne obozy w dżungli. Zostawić tak tego nie mieli zamiaru wicemistrzowie LCK. Zaatakowali oni Eoma "UmTiego" Seong-hyeona i, jak się okazało, dość szybko się z nim rozprawili. Kolejny zatem na celowniku był Core.
29-latek starał się uciekać, ale oponenci skrócili dystans i nie chcieli mu odpuścić. Miał on zatem dwa wybory. Albo się poddać i dać się dobić wrogom, albo spróbować się jeszcze ratować, korzystając z Błysku za ścianę. Postawił on na drugą opcję, lecz wcale mu to nie pomogło. I to nie z uwagi na to, że przeciwnicy dorwali go także za przeszkodą. Powodem zgonu było bowiem przywalenie głową w ścianę. W tej sytuacji nawet komentatorzy nie powstrzymali się od powiedzenia kilku słów na temat tego "zagrania".
2. Mogła być akcja stulecia, a na samym końcu błąd
Teraz zobaczycie coś, co mogło pojawić się w poprzednim zestawieniu MSI, czyli w najlepszych zagraniach. W tamtym rankingu widzieliście jedną z akcji Chena "Bina" Ze-Bina, który popisał się świetnymi umiejętnościami podczas ucieczki z opałów. W poniższym klipie zobaczycie bardzo podobną sytuację, gdyż tak samo jak w tamtym przypadku 20-latek musiał zwiewać przed atakującymi go rywalami.
Grający Twisted Fate'em Chińczyk atakował przeciwnego toplanera, kiedy to za jego plecy postanowił teleportować Jeong "Chovy" Ji-hoon. Nie mający zbyt wielu możliwości ucieczki Bin skierował się w stronę dolnej rzeki. Tam jednak pojawiła się kolejna przeszkoda, a w zasadzie to nawet dwie. Zamykali go bowiem Kim "Canyon" Geon-bu i Kim "Peyz" Su-hwan. Tym samym toplaner BLG z ograniczonymi wyjściami pobiegł pomiędzy dwie wrogie wieże.
Dodatkowym problemem był fakt, że jeszcze przez kilka sekund pozostawał on bez swojego ulta, którym mógł przeteleportować się w bezpieczne miejsce. W oczekiwaniu na odnowienie się umiejętności Bin biegł dalej, lecz został już dopadnięty przez Peyza, a dodatkowo ostrzeliwała go wieża. Aby być pewnym, że mistrz LoL Pro League zginie, to dodatkowo jeszcze Canyon użył na niego Rekwiem Karthusa, lecz nie zadał mu kończącego ciosu. Gracz Bilibili ciągle utrzymywał się przy życiu i dotrwał do powrotu Przeznaczenia z cooldownu. Ogłuszył strzelca oponentów i wydostał się w inny rejon mapy. Kiedy wydawało się, że dokonał on właśnie czegoś niemożliwego, to z przekonania tego wyprowadził nas marksman Gen.G Esports. Ten zauważył, gdzie przeniósł się TF i wystrzelił w niego ulta Senny. I to wystarczyło, aby oponent upadł.
1. Jak (nie)poprawnie zdive'ować – poradnik T1
Pierwsze miejsce największych wpadek w wykonaniu zawodników grających na MSI przypadło reprezentantom T1. Tak, dobrze widzicie, było ich kilku. Ci, mimo dotarcia do top 4, rozgrywek mieli swoje gorsze momenty. Taki właśnie wydarzył się w czwartej grze meczu z Bilibili Gaming. I to na dobrą sprawę praktycznie na samym początku potyczki.
Wszystko zaczęło się od decyzji Choia "Zeusa" Woo-je, który postanowił wskoczyć pod przeciwną wieżę po Zhao "Elka" Jia-Hao. Zawodnik z Korei nie miał zamiaru natomiast nawet poczekać na sojuszniczą falę stworów, tylko bez tego wleciał w strzelca. Mimo iż grał K'Sante, to nie miał on na tyle dużo zdrowia na szóstym poziomie, aby wytrzymać tak wiele obrażeń ze strony wrogiej struktury. Tym samym dość szybko został on za to skarcony przez chińskiego ADC.
To jednak nie koniec festiwalu dziwnych zagrań ze strony zawodników T1. Pomścić swojego kolegę postanowili Mun "Oner" Hyeon-jun oraz Lee "Gumayusi" Min-hyeong. Nauczeni błędem kumpla zdecydowali się najpierw zepchnąć sługusów pod wieżę i dopiero potem zaatakować. Tym razem to Elk popisał się świetnymi umiejętnościami, unikając m.in. ulta Onera. A czerwona wieża strzelała i strzelała i zdołała niemal zastrzelić Gumayusiego. Uprzedził ją natomiast przychodzący tam Luo "ON" Wen-Jun. Sterujący Nautilusem support zatrzymał w miejscu strzelca T1, co dało mu eliminację, a chwilę później to samo zrobił z leśnikiem. Co prawda chiński marksman finalnie upadł, ale w ogólnym rozrachunku bilans całego tego zamieszania wynosił 1 za 3. A chyba nie takiego wyniku oczekiwali Koreańczycy.
Pełny zestaw informacji na temat MSI 2024 znajduje się w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie, klikając poniższy baner: