5. Jedna z najbardziej absurdalnych kradzieży Barona w LEC

Rozpoczniemy natomiast od spotkania inaugurującego tegoroczne finały sezonu LEC. W nim Fnatic mierzyło się z Teamem BDS. I trzeba przyznać, że Czarno-Pomarańczowi chyba nie próżnowali przez ostatnie tygodnie po przegranym finale letniej edycji przeciwko G2 Esports. A to za sprawą tego, że oglądając batalię z BDS można było zauważyć, że gracze FNC radzą sobie znakomicie. Nic dziwnego też, że ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 3:0 na korzyść przedstawicieli brytyjskiej organizacji.

Podczas tego meczu mogliśmy być świadkami wielu ciekawych zagrań. Jednym z nich jest to, które zobaczycie poniżej. W drugiej grze tego starcia w okolicach 25. minuty zespół Adama "Adama" Maanane zdołał wyłapać dwójkę rywali, w tym dżunglera, Ivána "Razorka" Martína Díaza. To dało jasny sygnał, aby spróbować przejąć Barona. I faktycznie wydawało się, że nie będzie to większym problemem. Wszak przewaga liczebna była po stronie BDS, a do tego Théo "Sheo" Borile ciągle na podorędziu miał Porażenie. Wtedy do akcji wkroczył Oh "Noah" Hyeon-taek. Grający Miss Fortune Koreańczyk spozycjonował się za ścianą i odpalił Czas na Ostrzał. Decyzja ta okazała się być fantastyczna, gdyż strzelec Fnatic nie dość, że zabił swoim ultem Adama, to jeszcze skradł Nashora, którego z jakiegoś powodu nie zesmite'ował Sheo.

4. Caps bohaterem G2 w walce drużynowej

Jeśli chodzi natomiast o drugie spotkanie minionego weekendu z LEC, to tam działo się jeszcze więcej. G2 Esports stawiało czoła MAD Lions KOI i po niezwykle zaciętej pełnej serii best-of-five nieoczekiwanie potrójni złoci medaliści obecnego sezonu nie byli w stanie wyjść zwycięsko z batalii z Lwami. Było to sporą sensacją, gdyż pamiętając to, jak fatalnie MDK radziło sobie podczas ostatnich edycji zmagań, trudno było sobie wyobrazić nawet równą walkę z Samurajami. A tymczasem ekipie Bartłomieja "Fresskowego" Przewoźnika udało się nawet wygrać i to w całkiem niezłym stylu.

Obronić się natomiast przed klęską za wszelką cenę starał Rasmus "Caps" Winther. Duńczyk już w finale poprzedniej odsłony rywalizacji pokazał, że potrafi wziąć na siebie ciężar rozgrywki i niemal w pojedynkę jest w stanie odkręcić przebieg starcia. Nie inaczej było i na początku trzeciej gry z MAD Lions. W 12. minucie obie drużyny niemal w pełnych składach zebrały się na dolnej alejce, aby zetrzeć się ze sobą. Walka ta od samego początku faworyzowała formację polskiego midlanera, która miała lepszą pozycję. W efekcie gracze G2 padali jak muchy. Do piachu posłani zostali Mihael "Mikyx" Mehle, Martin "Yike" Sundelin, a później także i Steven "Hans sama" Live. Do sojuszników po chwili dołączył Sergen "BrokenBlade" Çelik, który chciał ratować zespół z opresji swoją teleportacją, lecz po krótkim czasie także wąchał kwiatki od spodu.

Na placu boju zatem ostał się jedynie Caps, który musiał stawić czoła trzem oponentom. I zgadnijcie, jaki był wynik? 24-latek był w stanie samemu zgładzić najpierw jednego, następnie drugiego, a na sam koniec nawet i trzeciego rywala, odwracając tym samym losy całej wymiany, która miała zakończyć się fatalnie dla obecnych mistrzów LEC, a tak to wyszło 4 za 4.

3. Humanoid pokazuje BDS jak to się powinno robić

Mecz pomiędzy Fnatic a Teamem BDS to nie tylko świetna akcja w wykonaniu Noaha. Znakomicie w tym starciu radził sobie także środkowy Fnatic – Marek "Humanoid" Brázda. Czecha mogliśmy w miniony weekend LEC oglądać dwukrotnie podczas występów Yone oraz raz Azirem. Wszystkie trzy gry może zaliczyć do udanych, ale jednak najbardziej efektownym zagraniem 24-latek popisał się w trzeciej potyczce w 18. minucie.

Wówczas na górnej alejce atakował go Sheo z Iliasem "nukiem" Bizrikenem. Zapowiadało się na to, że Humanoid może być w sporych tarapatach, bowiem przeciwny leśnik sterował Lillią, która swoim ultem mogła kupić dużo czasu. I o to w sumie chodziło – dżungler BDS miał uśpić rywala, a dzieła zniszczenia dokończyć miał francuski midlaner. Brázda jednak zachował chłodną głowę i nie dał się ogłupić. Ciągle atakował wrogiego gajowego, czego efektem ostatecznie była jego śmierć. Co prawda ten rzucił na niego swojego ulta, ale zawodnik Fnatic umiejętnie go uniknął, używając powrotu z Wyzwolonej Duszy Yone'a. Zaraz po tym skorzystał z Przypieczętowanego Losu i wyskoczył pod swoją wieżę, dzięki czemu przetrwał całe natarcie. Warto wspomnieć, że w tamtym momencie zgon Sheo nie był jedyny po stronie BDS, gdyż na miejscu pojawił się do pomocy Óscar "Oscarinin" Muñoz Jiménez, który rozprawił się jeszcze z nukiem.

2. Mistrzowie LEC utrzymują się w grze dzięki obronie Nexusa

Końcówki gier, zwłaszcza tych wyrównanych, są zawsze niezwykle intensywne i to tam dzieje się najwięcej. Drużyny boją się popełnić błędu, gdyż tak naprawdę jedna decyzja może zaważyć o losach całej potyczki. I tak wyglądać miały właśnie okolice 34. minuty w trzeciej odsłonie serii pomiędzy G2 a MAD Lions. Wtedy Samuraje nie poradzili sobie zbyt dobrze w walce zespołowej, przez co zostali unicestwieni. Po stronie MDK natomiast utrzymało się przy życiu aż trzech graczy. Naturalnie więc ci zdecydowali się rozbić wrogą bazę.

Niszczenie struktur jednak zajmowało nieco dłużej, niż można było przypuszczać. MDK nie miało zbyt wielu obrażeń, bo jedynym, który dysponował dużą ich dawką, był David "Supa" Martínez García. Z grobu wstać natomiast zdążył już Mikyx, a niedługo po nim odrodził się Caps. Lwy kończyły w tym czasie destrukcję drugiej wieży nexusowej. Duńczyk momentalnie wybiegł z bazy, aby zatrzymać rywali przed zakończeniem pojedynku. I to się udawało. Dwójka reprezentantów G2 kupiła na tyle dużo czasu, że z martwych powstał jeszcze Yike i już w trójkę próbowali powstrzymać oponentów. Ostatecznie zabite zostało całe trio MAD Lions, a rdzeń Samurajów ustał. Jak się później okazało, zagranie to było niezwykle istotne, gdyż mistrzowie LEC ostatecznie wygrali to starcie.

1. Fresskowy uratował swoją drużynę

Prawdziwym bohaterem, a tym samym autorem najlepszego zagrania pierwszego weekendu LEC Season Finals, był nie kto inny, jak nasz jedyny walczący jeszcze o wyjazd na Worldsy Polak, czyli Fresskowy. Warto tutaj zaznaczyć, że 24-latek ma za sobą naprawdę udaną serię i widać, że powoli się odblokowuje. Szczególnie dobrze pokazywał się na takich postaciach jak Zeri oraz Ahri. Poniższa akcja natomiast pochodzi z innej gry, a konkretniej gry numer dwa, gdzie nasz rodak władał Vex.

Niestandardowy wybór mógł budzić wiele wątpliwości. Gwarantujemy jednak, że dzięki tej akcji wszystkie zostały rozwiane. Prawdopodobnie żadną inną postacią nie udałoby się zrobić tego, co zrobił Fresskowy. W 24. minucie graczom G2 udało się zgładzić Javiera "Elyoyę" Pradesa Batallę. Od razu po tym Samuraje zdecydowali się zaatakować Barona i wykorzystać przewagę Porażenia. MAD Lions jednak nie chcieli oddawać fioletowej kreatury bez walki i podjęli rękawicę. Kluczowy w nadchodzącej walce miał być natomiast BrokenBlade, który grał Kennenem. Ten ustawił się na przerośniętym wybuchowym kwiatku, który miał go wrzucić wprost w całą wrogą formację. To z połączeniem Tnącej Burzy miało zdziesiątkować przeciwną ekipę.

Plan G2 był zatem idealny. Zamiary BB-iego wyczuł natomiast Przewoźnik. Biało-czerwony stanął w pobliskim krzaku z naładowaną pasywką, która oczywiście nakłada efekt Przerażenia podczas trafionej umiejętności. I w momencie, w którym Samuraje zainicjowali walkę, a niemiecki toplaner już wybijał się roślinką, Fresskowy użył swojego W i przerwał lot przeciwnika. Tym samym potencjalne ogromne obrażenia i dawka kontroli tłumu została zniwelowana i właśnie tego zabrakło agresorom. Lwy odparły atak i zabiły dwóch przeciwników, broniąc się przed dewastacją.


Kolejne pojedynki już w najbliższy weekend. Nadchodzące zmagania będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat finałów sezonu LEC 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC 2023