5. Przesadna pewność siebie mistrza LEC

I zestawienie to rozpoczynamy od razu od zagrywki w wykonaniu jednego z mistrzów LEC – Martina "Yike'a" Sundelina. G2 Esports, mimo iż poradziło sobie w starciu z GIANTX bardzo dobrze, to nie uchroniło się przed kilkoma failami. Co ciekawe, autorem wielu z nich był właśnie szwedzki dżungler. Tego często ponosiła zbyt duża fantazja i nie liczył zbytnio sił na zamiary. Nic więc dziwnego, że beknął za to parę razy.

Po raz pierwszy zdarzyło mu się to w początkowym etapie drugiej gry. Wtedy w opałach znalazł się jego sojusznik – Rasmus "Caps" Winther. Ten został zaatakowany przez Adama "Jackiesa" Jeřábka w towarzystwie Lee "Juhana" Ju-hana. Wydawało się, że Duńczyk nie przetrwa natarcia rywali, ale w odpowiedni sposób skorzystał ze swojego Błysku i na skrawku zdrowia zwiał pod wieżę. Odpłacić się pięknym za nadobne miał zamiar leśnik G2, który grał Maokaiem. Ten rozwścieczony wskoczył na środek z Flashem i od razu przykleił się do Jackiesa. Zaraz po tym dorzucił resztę swojej kontroli tłumu w postaci Q oraz ulta, co sprawiło, że czeskiemu midlanerowi nie zostało zbyt wiele hp. Niestety, Yike nie dysponował już większą ilością obrażeń, a Caps nie miał jak dorzucić nawet autoataku. Duet GX odpowiedział ogniem i koniec końców zgładził Sundelina, samemu utrzymując się przy życiu.

4. Yike z kolejną niewłaściwą decyzją

Spokojnie, to nie był jedyny wybryk Yike'a w minionym weekendzie LEC. Ba, nie był to też jedyny fail w tej samej grze. Szwedzki leśnik najwidoczniej nie był w stanie nauczyć się na własnych błędach i pomimo tego, że pierwsza próba się nie udała, to kilkanaście minut później podjął się podobnego zagrania. A skoro o nim wspominamy, to już teraz możecie spodziewać się jak się ono zakończyło.

W 24. minucie G2 było świeżo po zgarnięciu Barona na swoje konto. GIANTX nawet nie spróbowało o niego zawalczyć, toteż bestia łatwo wpadła do dobytku rywali. Ci jednak najwidoczniej nie chcieli na tym zakończyć i pobiegli w stronę przeciwnego składu na czele ze swoim dżunglerem. I zamiast zagrać to na spokojnie, bo Samuraje i tak mieli ogromną przewagę, to Yike zdecydował inaczej. Wybiegł mocno przed szereg i chyba miał w planach złapać Patrika "Patrika" Jírů. Grający Miss Fortune Czech natomiast utrzymywał bezpieczny dystans od wroga, co uniemożliwiało mu inicjację. Tak czy siak, w międzyczasie otrzymał wsparcie od Antonia "Th3Antonio" Espinosy Bejarana, który postanowił podrzucić rywala Żarliwą Szarżą Ornna. Zawodnik G2 myślał, że będzie sprytniejszy i przeflashuje podbicie. Ale mu się nie udało i i tak otrzymał efekt kontroli tłumu. Dzięki temu GX było w stanie skupić swój ogień na nim i po chwili go wyeliminować.

3. Nisqy zbaitował swoją drużynę

Kto bacznie oglądał zmagania w zeszłym tygodniu LEC ten dobrze wie, że mecz pomiędzy SK Gaming a Teamem BDS był sporym stompem. Co prawda w pierwszej grze SK miało jakieś przebłyski na początku, ale z czasem wyglądało to coraz gorzej, aż ostatecznie i tak zespół ten poniósł klęskę. Nie można natomiast pominąć faktu, że gracze niemieckiej organizacji mocno przyczynili się do porażki swoimi niezbyt dobrze przemyślanymi zagraniami. Jednym z takich popisał się Yasin "Nisqy" Dinçer.

W okolicach 30. minuty przedstawiciele BDS rozprawili się ze smokiem, a następnie przemieścili się w dolną dżunglę rywali. Tam obecny był także skład SK. Podopieczni Yanisa "Strikera" Kelli szybko go zauważyli, lecz ten stał w bezpiecznej odległości. Wyłamać się z tego wszystkiego postanowił Nisqy, który zaczął igrać z losem, podgryzając oponentów. Myślał, że dzięki temu, że gra Lucianem, to będzie dość bezpieczny, ale okazało się, że nie do końca. Belg został spowolniony, co wykorzystał Théo "Sheo" Borile, przyciągając się do niego W Maokaia. Z tego wszystkiego wyniknęła spora szamotanina, podczas której aż trzech graczy SK musiało pogodzić się ze śmiercią. Co ciekawe, żadnych z nich nie był midlaner formacji. Zapewne jednak jego koledzy nie byli wtedy szczególnie zadowoleni z tego, że tak naprawdę przez jego wybryki zostali posłani do piachu.

2. Najgorzej przeprowadzony dive w LEC

Dive'y to prawdopodobnie jedna z największych zmor nie tylko LEC, ale i całego esportowego środowiska LoL-a. Przypomnijcie sobie, jak wiele takich prób kończyło się katastrofą? No właśnie. W rozgrywkach naszego regionu co najmniej raz na weekend zdarza się, że któraś z drużyn zdecyduje się na takie zagranie, a potem jedyne co może, to pluć sobie w brodę, że w ogóle spróbowała. Tym razem jedną z takich ekip było GIANTX.

Na chwilę przed wybiciem kwadransa w pierwszej potyczce meczu z G2 zawodnicy hiszpańsko-brytyjskiej organizacji mieli ambitne plany o tym, aby zgładzić na dolnej alejce osamotnionego Sergena "BrokenBlade'a" Çelika. GX zainwestowało sporo, bo w tym miejscu znaleźli się aż czterej reprezentanci zespołu. Akcja ta jednak była od początku skazana na porażkę, gdyż w okolicy był tylko jeden sojuszniczy stwór, który zresztą został błyskawicznie zabity przez wieżę. W ten sposób całe zanurkowanie odbywało się w akompaniamencie pełnego tankowania strzałów z budowli. Pomimo starań graczy GX, ci musieli skapitulować po tym, jak BB stracił może maksymalnie z 15% swojego hp? Z kolei dwóch przedstawicieli GX miało już niskie paski zdrowia.

Na tym się natomiast akcja nie zakończyła. Do zabawy dołączyła dwójka Samurajów, którzy zamierzali skarcić rywali za ich nieudolną próbę. I zastosowali wobec nich najwyższy wymiar kary, posyłając do grobu całą czwórkę.

1. Rahel chyba myślał, że jest sam na Summoner's Rifcie

SK Gaming w finałach sezonu LEC zbyt długo sobie nie pograło. Wystarczyły zaledwie trzy gry, aby zespół ten oddelegował się na długie wakacje. Jak już wspomnieliśmy spora w tym zasługa graczy, gdyż popełniali oni tyle błędów, że aż trudno było ich nie zauważyć. Kolejny i wręcz kuriozalny fail zaliczył strzelec formacji – Cho "Rahel" Min-seong. 20-letni Koreańczyk podczas przychodzenia do naszej ligi zrobił dobre wrażenie, kreując się na gwiazdę drużyny. Z czasem jednak mocno spuścił z tonu, a co gorsza, zaczynał nawet przyczyniać się do porażek swojej brygady.

Tak było zresztą właśnie w drugiej z gier serii przeciwko BDS. W 14. minucie grający Ezrealem Azjata stwierdził, że fantastycznym pomysłem będzie obijanie środkowej wieży przeciwników w pojedynkę. W jego pobliżu nie znajdował się żaden sojusznik. Tego natomiast nie można powiedzieć o rywalach, którzy od razu wyczuli, że chyba troszeczkę przesadza. Tym samym już po chwili trójka graczy szwajcarskiej organizacji na niego się rzuciła. Dobrze zachował się w tej sytuacji Labros "Labrov" Papoutsakis, który wyczekał Magiczne Przejście oraz Błysk Koreańczyka. Dopiero po tym zainicjował Alistarem, kupując czas swoim kolegom z drużyny. Do całości dorzucił się Yoon "Ice" Sang-hoon, który wystosował Zaczarowaną Kryształową Strzałę prosto między oczy swojego rodaka. I chyba nie musimy mówić, co stało się z zawodnikiem SK.


Kolejne pojedynki startują już dziś. Nadchodzące zmagania będziecie mogli oglądać na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji na temat finałów sezonu LEC 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC 2023