5. Scout z kluczowym ultem
Zaczynamy od akcji, która miała miejsce już drugiego dnia fazy Swiss Worlds 2024. Na otwarcie doszło wtedy do chińsko-chińskiej batalii pomiędzy Bilibili Gaming a LNG Esports. I mecz ten, jak wszyscy dobrze wiemy, zakończył się dość niespodziewanym triumfem Smoków. A przynajmniej niespodziewany był on w tamtej chwili, bo później okazało się, że trzecia siła Państwa Środka jest w naprawdę niezłej formie i bez szwanku przeszła do play-offów turnieju.
Ale prawda jest taka, że to wszystko nie udałoby się, gdyby nie fantastyczne występy w wykonaniu Lee "Scouta" Ye-chana. A przypomnijmy, że Koreańczyka mogło w ogóle na tych zawodach nie być. Czy to zmotywowało go do jeszcze cięższej pracy i tym samym takich efektów? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że we wspomnianym spotkaniu jego zagranie odwróciło losy potyczki i było pierwszym krokiem do pokonania BLG. Jeszcze przed wybiciem dwudziestej minuty na zegarze doszło do walki drużynowej o Smoka Piekielnego. Tego udało się ukatrupić zawodnikom Bilibili, ale LNG nie chciało tak tego zostawić. W związku z tym rozpętała się prawdziwa wojna. I to właśnie wtedy sprawy w swoje ręce wziął sterujący Yone Scout. Mistrz świata z 2021 roku znalazł perfekcyjną okazję na skorzystanie ze swojej umiejętności specjalnej, łapiąc na nią aż trójkę rywali. Dzięki temu on i jego ekipa wykluczyli łącznie aż czwórkę oponentów i odrobili straty w złocie.
4. Yike wysyła wiadomość Peanutowi
Po zakończonej fazie Swiss Worlds 2024 wiemy już, że żaden z reprezentantów League of Legends EMEA Championship nie zdołał awansować dalej. Najbliżej tego było, jak zwykle, G2 Esports. Samuraje walczyli do samego końca, lecz niestety w decydującej batalii polegli przeciwko Bilibili Gaming. Na przestrzeni swoich spotkań jednak mistrzowie naszego regionu pokazywali nam naprawdę ciekawe akcje, które mogły podobać się widzom. Jedną z lepszych popisał się Martin "Yike" Sundelin w starciu z Hanwha Life Esports.
Pojedynek ten był prawdziwym rollercoasterem emocji. Sytuacja w nim zmieniała się jak w kalejdoskopie – raz prowadziła jedna drużyna, a raz druga. I tak w kółko. W 38. minucie wydawało się jednak, że przewaga za moment będzie po stronie złotych medalistów ligi koreańskiej, gdyż atakowali oni Barona. Miało to być łatwe zainkasowanie fioletowego wzmocnienia, bo przeciwna piątka była rozstrzelona po mapie. Ale na posterunku stał Szwed, który przybiegł na miejsce zdarzenia. I kiedy Nashor dokonywał powoli swego żywota, dżungler G2 flashnął prosto do jego leża i jak gdyby nigdy nic ukradł bestię oponentom. Na tamtą chwilę był on zatem bohaterem swojej drużyny, choć finalnie i tak wiemy, że mecz wygrało HLE.
- CZYTAJ TEŻ: G2 Esports czekają zmiany? Dwaj zawodnicy rzekomo otrzymali możliwość sprawdzenia dostępnych opcji
3. Strzelec wyborowy Hans sama
Nie odbiegamy jeszcze od G2 Esports, bo, jak wspomnieliśmy, trochę tych dobrych akcji w wykonaniu zawodników tego zespołu było. Mieliśmy już zatem złodzieja Yike'a, to teraz pora na snajpera Stevena "Hansa samę" Liva. Być może co poniektórzy domyślają się już, co zobaczą poniżej (ale to dobrze, bo to oznacza, że z pamięcią wszystko gra). Tym bardziej że mowa tutaj o starciu, które miało miejsce pierwszego dnia Swissa Worlds 2024. Na otwarcie głównego etapu turnieju Samuraje podjęli paiN Gaming. I akurat w tym zestawieniu podopieczni Dylana Falco byli murowanymi faworytami, co też zresztą pokazali na samym Summoner's Rifcie.
Pod koniec starcia jednak Hans sama zaliczył akcję, nad którą pochyliło się później wiele osób, w tym nawet eksperci obecni w studio. W 33. minucie na górnej alejce gracze G2 mieli zamiar wyłapać Alexandre "TitaNa" Limę dos Santosa. Brazylijczyka najpierw zaatakował Mihael "Mikyx" Mehle, a zaraz dołączył do tego jeszcze Yike z Hansem. Marksmanowi paiN udało się natomiast zwiać, a przynajmniej na chwilę. Marksman G2 zaś rozstawił kurtynę Jhina i zaczął strzelać we wroga. Ale temu pobiegli już pomóc jego sojusznicy, którzy zasłaniali go przed pociskami. I byliśmy już niemal pewni, że TitaN zostanie ochroniony. Francuz natomiast miał tak świetne oko, że wystrzelił ostatni nabój w taki sposób, że ominął on dwójkę zastawiających i trafił prosto w głowę ADC z Ameryki Południowej.
2. Bin ośmiesza graczy PSG Talon na Worlds 2024
Srebrny medal w kwestii najlepszych zagrań fazy Swiss Worlds 2024 wpada w ręce Chena "Bina" Ze-Bina. Choć musimy przyznać, że w tym przypadku bardzo długo zastanawialiśmy się, czy Chińczyk nie zasłużył na złoto, bo to, co zrobił w pojedynku z PSG Talon przechodzi wręcz ludzkie pojęcie. Ale z drugiej strony, właśnie dlatego toplaner Bilibili Gaming jest uznawany za jednego z najlepszych, a może nawet i najlepszego zawodnika tej roli na całym świecie.
W drugiej grze serii z Tajwańczykami Bin sterował swoim ikonicznym Jaxem. I pod koniec tej jednostronnej bitwy dał pokaz umiejętności. W 26. minucie jego drużyna zajmowała się atakowaniem dolnej alejki, podczas gdy 21-latek napierał na środkową wieżę inhibitorową. Był on na tyle zawzięty, że udało mu się rozbić wrogą strukturę, ale od razu zareagowali na to przeciwnicy. Trójka reprezentantów PSG rzuciła się na Mistrza Broni, co w takiej sytuacji zwiastowało jego śmierć. Ale Bin się nie poddawał – znakomicie wykorzystywał nie tylko zasoby Jaxa samego w sobie, ale także przedmioty i runy. Kiedy miał już zostać zgładzony, to odzyskał on trochę zdrowia i odwrócił się w Huanga "Maple'a" Yi-Tanga. Grający Smolderem midlaner został momentalnie skasowany przez oponenta, który świetnie zagrał wokół swojego Kontrataku. Co więcej, zaraz po tym zdołał jeszcze odskoczyć z powrotem do sojuszniczego sługusa, uwalniając się od ataków pozostałej dwójki przeciwników. Bin ostatecznie zwiał, wysyłając przy okazji Maple'a do grobu.
1. Delight z fantastyczną inicjacją odwracającą losy gry
Mimo iż poprzednie zagranie było naprawdę fantastyczne, to my postanowiliśmy docenić geniusz Yoo "Delighta" Hwan-joonga, czyli wspierającego Hanwha Life Esports. To, co zrobił on w pojedynku z Gen.G Esports w meczu o wyjście do play-offów, było doskonałe i nie można było wyobrazić sobie lepiej rozegranej tej sytuacji.
W 24. minucie pierwszego starcia GEN zdecydowało się zaatakować HLE. Władający Aurorą Kim "Kiin" Gi-in użył ulta w trzech rywali, do którego Paranoję Nocturne'a dorzucił Kim "Canyon" Geon-bu. Za taką inicjacją podążyła reszta wicemistrzów LoL Champions Korea, czego efektem było błyskawiczne wymazanie z powierzchni Summoner's Riftu Hana "Peanuta" Wang-ho. Kolejnym graczem, którym mieli się zająć złoci medaliści Mid-Season Invitational był wspomniany już Delight. Kiedy zaczęli oni biec w jego stronę, to ten znalazł świetną okazję na odwrócenie. Wykorzystał on combo Roztrzaskującego Uderzenia Rell przedłużonego Błyskiem, czym unieruchomił trójkę wrogów. Zaraz potem dołożył do tego skok z Burzą Magnetyczną wciągając w siebie wspomniane trio. Swojemu sojusznikowi zaufał Kim "Zeka" Geon-woo, który dołożył do tego ulta Yone i wraz z pozostałymi kolegami z drużyny zaczęli oni okładać zawodników Gen.G. I tak wspaniałe wejście poskutkowało czterema zabójstwami na konto Hanwha Life Esports, co przełożyło się też finalnie na wygraną grę.
Play-offy Worlds startują już w czwartek
Rywalizacja w ramach Worlds 2024 wraca już w ten czwartek. Wtedy rozegra się pierwszy ćwierćfinał, w którym LNG Esports stanie w szranki z Weibo Gaming. Transmisję z rozgrywek będziecie mogli śledzić z polskim komentarzem na Polsat Games i na co-streamach Damiana "Nervariena" Ziaji oraz Pawła "delorda" Szabli. W języku angielskim transmitować będzie natomiast Marcin "Jankos" Jankowski. Po więcej informacji na temat Worlds 2024, uczestników i harmonogramu zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: