Mistrzowie Worlds 2023 spróbują zbliżyć się do obrony tytułu
T1 to bardzo ciekawy przypadek drużyny. Wszak przypomnijmy, że ekipa ta to dopiero czwarta siła LoL Champions Korea. Aż trudno w to uwierzyć, bo przez lata przyzwyczaiła nas, że na Worlds jeździ jako jedna z czołowych formacji swojego regionu. A w tym roku jest inaczej. I to właśnie przez wyniki ligowe jeszcze przed startem mistrzostw świata przy tym zespole stawiano znak zapytania. Często mówiono nawet o jednym z najgorszych wydań T1 w historii. Trudno było bowiem przewidzieć, czy słaba dyspozycja u siebie przeniesie się na warunki turniejowe.
I już na start swojej przygody z tegoroczną edycją zawodów obecni mistrzowie globu stanęli przed nie lada wyzwaniem. Po drugiej stronie znalazło się... Top Esports. Zagorzali fani i tak upatrywali zwycięstwa w zestawieniu z brązowymi medalistami LoL Pro League, ale tak się nie stało. Do pewnego momentu Faker i spółka wyglądali naprawdę dobrze, ale wystarczyła jedna fatalna walka i musieli pogodzić się z rozpoczęciem zmagań od porażki.
fot. Riot Games/Colin Young-Wolff |
Kolejne mecze jednak to już pasmo sukcesów. I to wcale nie tak oczywistych. Wiadomo, w pojedynku z paiN Gaming nie spodziewaliśmy się niczego innego, niż szybkiego przejazdu od w pełni koreańskiej piątki. I tak też było – 25 minut i po sprawie. Kolejnym wielkim wyzwaniem była trzecia potyczka, w której T1 musiało stawić czoła Bilibili Gaming, czyli mistrzom Chin. I tutaj sytuacja wyglądała podobnie, jak w przypadku starcia z TES, lecz odwrotnie. Najpierw to BLG radziło sobie lepiej, ale brygada legendarnego midlanera odkręciła wszystko jedną walką i później już nie wypuściła przewagi z rąk. Było 2-1.
O awans do play-offów Worlds Fakerowi i jego towarzyszom przyszło zmierzyć się z G2 Esports. Europejscy fani wierzyli, że Samurajom uda się przełamać w końcu w pojedynku z T1, bo w jednym z meczów na Mid-Season Invitational było bardzo blisko. Ale się nie udało. W efekcie popularni ZOFGK zapewnili sobie bilet do fazy pucharowej rywalizacji i mogli być już spokojni o udział w dalszej części turnieju.
I choć w obecnym T1 nikt nie wybija się formą ponad innych, to zespół ten po prostu dobrze funkcjonuje jako całość. A to właśnie tego brakowało podczas ligowych rozgrywek. Wówczas pojawiało się wiele problemów związanych z dobrym ustawieniem na mapie, graniem w tempo czy nawet z indywidualną formą niektórych zawodników. O Fakerze mówiło się już, że kompletnie nie dojeżdża i względem innych midlanerów zostaje powoli w tyle. I faktycznie, pierwsze gry na Worlds trochę tak wyglądały. Pamiętajmy jednak, że T1 to drużyna turniejowa, która rozkręca się wraz z trwaniem zmagań. To może być jej główny atut.
Powrót do play-offów Worlds po latach
Po drugiej stronie barykady staną dzisiaj reprezentanci Top Esports. Organizacja ta musi w tym roku być szczególnie dumna ze swoich przedstawicieli. Wszak dopiero po czterech latach udało im się wydostać z pierwszego etapu zmagań na Worlds i zameldować w play-offach. Ostatni raz, gdy TES zdołało tego dokonać, to dotarło do półfinału. Później jeszcze raz pojawiło się na mistrzostwach świata, w 2022 roku, ale wtedy niespodziewanie nie wyszło z grupy, kosztem DRX i Rogue. W tym roku jednak znów pojawiło się światełko w tunelu. I to wcale nie takie małe.
Obecny kolektyw bez dwóch zdań może być zadowolony ze swoich dotychczasowych wyników. No, prawie. Wszak w lidze chińskiej udało się zdobyć srebrny oraz brązowy medal. Nieco gorzej wyglądało to natomiast na arenie międzynarodowej. Wszyscy chyba dobrze pamiętamy, jak Top Esports zostało zniszczone przez G2 Esports. Ale zespół ten się nie poddał. Na letnią edycję zmagań doszło jedynie do roszad w sztabie szkoleniowym, a wyjściowa piątka pozostała ta sama.
fot. Riot Games/Colin Young-Wolff |
I jak na razie można powiedzieć, że był to dobry ruch. A przynajmniej wnioskując po tym, co zaprezentowało nam TES podczas dotychczasowych meczów na Worlds 2024. O pierwszym meczu już wspominaliśmy. Po dobrym wejściu w turniej Gao "Tian" Tian-Liang i spółka zostali zestawieni z Gen.G Esports, czyli głównym kandydatem do wygrania całości. Ale trzeba przyznać, że Chińczycy pokazali się naprawdę dobrze, prowadząc przez długi czas wyrównany bój. Ale finalnie i tak zakończył się on porażką. Niemniej to ich nie podłamało i dwa kolejne pojedynki udało się wygrać gładko. Najpierw z Fnatic, a później z Dplus KIA.
Top Esports bez dwóch zdań imponuje. W naprawdę dobrej formie jest botlane drużyny – Yu "JackeyLove" Wen-Bo oraz Tian "Meiko" Ye. Duet ten gra bardzo agresywnie i stara się już od pierwszych minut zdobywać przewagę na swojej alejce. Warto w tym miejscu powiedzieć, że widać rozwój tej pary, gdyż jeszcze jakiś czas temu często ta pewność siebie była zgubna i kończyła się śmiercią czy to Jackey'a, czy Meiko. Teraz wygląda to znacznie lepiej i panowie wiedzą, kiedy powiedzieć dość. Sporo mówi się także o Linie "Creme'ie" Jianie, czyli najmłodszym zawodniku TES. Ten fantastycznie wpasował się w obecną metę i widać, że przypadła mu do gustu. Aurora i Yone w jego rękach wyglądają znakomicie. Wydaje się więc, że Faker może mieć naprawdę twardy orzech do zgryzienia, bo midlaner drugiej siły Chin potrafi pokazać pazur.
Raz już się T1 udało pokonać, jak będzie teraz?
Kiedy przychodzi do takich pojedynków, to zawsze warto spojrzeć na to, jak to zestawienie prezentowało się w przeszłości. I akurat jeśli chodzi o bezpośrednie batalie między tymi formacjami, to tych zbyt wiele w historii nie było, bo jedynie trzy. Co jednak ważne, dwie z nich pochodzą z tego roku, więc dane są dość świeże. Pierwszy raz w tym sezonie do starcia pomiędzy Top Esports a T1 doszło na Esports World Cup podczas wielkiego finału. Wówczas górą byli Faker i spółka, wygrywając 3:1. Druga bitwa wydarzyła się już na tych Worlds i wtedy TES zrewanżowało się mistrzom świata.
Prawda jest natomiast taka, że z tych dwóch meczów trudno jest wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Ktoś mógłby powiedzieć, że zobaczcie, T1 wygrało w serii BO5 i to dość łatwo. Skoro dzisiaj też czeka nas starcie BO5, to T1 też wygra. Świetnie, tylko jest tu jeden zasadniczy problem. Od momentu ogłoszenia EWC mówiło się o tym, czy drużyny biorące udział w tym przedsięwzięciu będą starały się wygrać za wszelką cenę, czy raczej traktują ten turniej jako chwilową odskocznię od regularnego sezonu? Nie są to zawody organizowane przez Riot Games, nie dają żadnych przepustek na najważniejsze zawody cyklu – podejście mogło być zatem różne.
Wykorzystano zdjęcia należące do: Riot Games/Colin Young-Wolff |
Z drugiej strony mamy to jedno zwycięstwo podczas Swissa w wykonaniu Top Esports. Niby jest to przełamanie, niby tutaj mamy już dowód na to, że drużyny dawały z siebie wszystko. Ale znowu, to jest tylko pojedyncza BO1. Tym bardziej że spotkanie to było naprawdę wyrównane i o całym jego wyniku rozstrzygnęła jedna walka. Biorąc zatem pod uwagę bezpośrednie potyczki, możemy powiedzieć tylko jedno – wiemy, że nic nie wiemy.
Starcie bez wyraźnego faworyta
Top Esports | BO5 vs 14:00 |
T1 |
I chyba to w tym całym ambarasie jest najlepsze, kompletnie nie wiadomo, czego można się spodziewać. Czy Faker i spółka mimo słabych wyników w regionie będą kontynuować dobrą grę na Worlds i może znowu dotrą do finału? A może wygrana Top Esports na otwarcie mistrzostw świata to była dopiero rozgrzewka i dzisiaj pokaże się jeszcze lepiej? Kto wyjdzie zwycięsko z boju na dolnej alejce? Ikoniczny już duet Lee "Gumayusi" Min-hyeon i Ryu "Keria" Min-seok, czy JackeyLove z Meiko? Czy młody Creme będzie w stanie stawić czoła genialnemu Fakerowi? Takich pytań mogłoby pojawić się jeszcze wiele. Na wszystkie z nich odpowiedź dostaniemy już za kilka godzin. Nie możecie tego przegapić.
Transmisję z meczu będziecie mogli śledzić z polskim komentarzem na Polsat Games i na co-streamach Damiana "Nervariena" Ziaji oraz Pawła "delorda" Szabli. W języku angielskim transmitować będzie natomiast Marcin "Jankos" Jankowski. Po więcej informacji na temat Worlds 2024, uczestników i harmonogramu zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: