|
|
Canna (KDA: 49/32/88) |
Toplanerzy w tych play-offach LEC byli naprawdę nieźli. Można powiedzieć, że poziom na górnej alejce stał dość wysoko. Głównie dzięki temu, że było wielu graczy, którzy są znani z dobrych umiejętności indywidualnych. Do tego też dochodził fakt, iż praktycznie każdy z zawodników pełniących tę rolę miał w swoim rękawie asa. Jedni grywali Warwickiem, inni Garenem, a jeszcze inni decydowali się nawet na Karmę. Wszechstronność i innowacyjność jest zawsze mile widziana, lecz ostatecznie wszystko musiało sprowadzić się do wyników. I prawda jest taka, że ewentualna walka o miano najlepszego rozgrywała się pomiędzy wczorajszymi finalistami – Sergenem "BrokenBlade'em" Çelikiem a Kimem "Canną" Chang-dongiem.
My jednak dość pewnie postawiliśmy na Koreańczyka. Mimo iż Niemiec prezentował się naprawdę dobrze, wychodząc poza schemat i sprawdzając się w tej kwestii znakomicie, to Azjata jednak wczorajszym meczem pokazał, że to on musi się tutaj znaleźć. Ale nie tylko finałowa dyspozycja sprawiła, że to na niego padł wybór. Canna praktycznie pod każdym wskaźnikiem w statystykach wypadał najlepiej. KDA? Pierwsze miejsce. Najmniejsza liczba śmierci? Pierwsze miejsce. Złoto na minutę? Także pierwsze miejsce. Obrażenia także. Tak więc najważniejsze liczby stały po stronie byłego mistrza świata. Niedzielny pokaz był jedynie wisienką na torcie, którym udowodnił, że trzeba się z nim liczyć.
|
|
SkewMond (KDA: 31/20/79) |
Nieco trudniej natomiast było nam wybrać najlepszego leśnika fazy pucharowej LEC. Prawda jest taka, że tych występów godnych uwagi w wykonaniu gajowych wcale nie było aż tak dużo. Oczywiście nie zrozumcie nas źle, większość dżunglerów spełniała swoje zadanie, robiąc to, co do nich należy. Brakowało jednak pewnego efektu wow. Ponadto zobaczyliśmy spory regres w wykonaniu niektórych zawodników (tak Iván "Razork" Martín Díaz, patrzymy na ciebie).
Ponownie więc na dobrą sprawę pod uwagę można było głównie brać albo gracza G2 Esports, albo Karmine Corp. Martin "Yike" Sundelin na pewno wczoraj pokazał, że być może wyrzucenie go z zespołu nie było najlepszą decyzją w wykonaniu Samurajów. Szwed świetnie pilnował obiektów na mapie, co dawało ogromną wartość KC i niejednokrotnie decydowało o końcowym zwycięstwie. Patrząc jednak przekrojowo na całe play-offy, to wybór musiał paść na Rudy'ego "SkewMonda" Semaana. Debiutant sprostał oczekiwaniom i zaliczył absolutnie znakomity pierwszy split w LEC. Co prawda nie został on zwieńczony triumfem, ale czasem tak bywa. Pod względem cyferek Francuz był natomiast bezwzględny – prowadził praktycznie w każdym aspekcie. A z matematyką nie mamy zamiaru się kłócić.
|
|
Vladi (KDA: 64/27/116) |
Najprostszym wyborem była natomiast kwestia najlepszego midlanera play-offów LEC. Chętnych może i było kilku, ale ostatecznie każdemu z nich czegoś brakowało. Marek "Humanoid" Brázda grał poprawnie, ale (jak to często w jego przypadku bywa) w najważniejszych momentach nie dawał od siebie tyle, ile potrzebowano. Joseph Joon "Jojopyun" Pyun pokazał się nieźle na naszej ziemi, lecz na sam koniec wyszły z niego największe demony, czyli całkowity brak ogłady i zero hamulców, czego efektem były głupie i niepotrzebne śmierci. A te często ważyły o losach spotkań. Wreszcie Rasmus "Caps" Winther, czyli najlepsze, co spotkało region EMEA w jego historii. Duńczyk jednak, szczerze powiedziawszy, ma naprawdę słaby czas za sobą i przed startem wiosennych zmagań będzie musiał sporo nad sobą popracować.
Typ mógł być tylko jeden i padło na Vladimirosa "Vladiego" Kourtidisa. Grek miał wszystko to, czego brakowało wcześniej wymienionym środkowym. Był niezwykle stabilny, był ogromną wartością dla swojej drużyny i co najważniejsze, wiedział, kiedy może pociągnąć za spust, a kiedy należy się wycofać i zagrać nieco bezpieczniej. To jest właśnie gracz, którego chciałaby każda drużyna – zrównoważony, pewny siebie i do tego niezwykle młody. Warto przypomnieć, że Vladi ma dopiero 19 lat. Nastolatkowi wróżona jest świetlana przyszłość i nie ma co się temu dziwić. A na potwierdzenie jego umiejętności i swego rodzaju geniuszu niech będzie to, że za finał LEC otrzymał on tytuł MVP.
|
|
Upset (KDA: 96/29/101) |
Strzelcy, ach ci strzelcy. Co tutaj z wami zrobić. To chyba właśnie kwestia wytypowania najlepszego marksmana była najbardziej problematyczna. A to za sprawą tego, że żaden z zawodników nie był idealny, każdemu czegoś brakowało i niełatwo było jakoś to wszystko spiąć w całość. Bo niezłych ADC było naprawdę wielu. David "Supa" Martínez García, Oh "Noah" Hyeon-taek czy Yoon "Ice" Sang-hoon, to wszystko gracze, którzy w jakiś sposób byli wartościowi, lecz mieli też spore braki. Później mamy prawdziwą czołówkę, czyli dwóch weteranów – Stevena "Hansa samę" Live i Eliasa "Upseta" Lippa – oraz młodego gniewnego Caliste "Caliste" Henry-Henneberta. Każdy z nich w czymś się wyróżniał i był lepszy od pozostałych. Żaden natomiast nie był perfekcyjny.
Ostatecznie, być może trochę kontrowersyjnie, zdecydowaliśmy się postawić na Niemca. Choć jest to jedyny zawodnik naszego zestawienia, który nie miał możliwości zagrać w finale LEC, to jednak jego indywidualny dorobek w tych play-offach był naprawdę godny podziwu. Przez wielu Upset nazywany jest "KDA playerem" i dla hejterów wiadomość jest całkiem niezła, bo faktycznie, pod kątem KDA nie miał on sobie równych. Wynikiem 6,79 całkowicie zdeklasował stawkę, przeważając o ponad 1 punkt nad drugim Hansem samą – strzelec G2 miał 5,76. Lipp to też najbardziej krwawy marksman fazy pucharowej LEC, mający średnio sześć zabójstw na grę. Z drugiej strony jednak cierpiało na tym dobijanie minionów, bo w tym wypadku zawodnik Fnatic poradził sobie najgorzej ze wszystkich ADC w tym etapie zmagań.
|
|
Targamas (KDA: 10/48/174) |
Tak, dobrze widzicie, w naszej opinii (i zapewne nie tylko naszej) najlepszym wspierającym play-offów LEC był Raphaël "Targamas" Crabbé. Nie Mihael "Mikyx" Mehle, nie Labros "Labrov" Papoutsakis, a właśnie reprezentant Karmine Corp. Wiemy, że taka wiadomość niejednego fana rozgrywek może przyprawić o hercklekoty, ale takie są realia. 24-latek ma za sobą naprawdę znakomity okres. Na pewno był sporym beneficjentem tego, że cała jego drużyna grała dobrze, wraz z Caliste, ale jednak on także miał spory wkład w świetne rezultaty drużynowe.
Na wyróżnienie zasługuje m.in. jego wszechstronność, bowiem Targamas może pochwalić się największym wachlarzem wybranych postaci w play-offach LEC, decydując się łącznie na 13 różnych bohaterów. To robi wrażenie, zwłaszcza że rozegrał 16 gier. Wiadomo, pomógł w tym Fearless Mode, ale jego rywale wcale tak dobrze pod tym względem nie wypadali. Do tego też Crabbé wybitnie wypadał pod względem zdobywanego złota na minutę. W tym kryterium ustąpił jedynie Álvaro "Alvaro" Fernándezowi del Amo, który jednak miał znacznie mniej potyczek do odbycia. Tak więc czy tego chcecie, czy nie, to właśnie on musiał uplasować się na samym szczycie w tej kategorii.