5. Patrik jednak coś niecoś potrafi?
Zestawienie najlepszych akcji minionego weekendu LEC zaczynamy od obecności tutaj zawodnika nietypowego. Jest nim Patrik "Patrik" Jírů. A dlaczego nietypowego? Bo raczej rzadko w naszych listach mamy okazję pochwalić za coś graczy Rogue. W zeszłym splicie Łotrzyki kompletnie sobie nie poradziły, zajmując finalnie ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie. Teraz co prawda wcale to lepiej nie wygląda, bo RGE zaczęło wiosenną edycję zmagań z dwoma porażkami, ale był jeden moment godny pochwały. I pochodzi on właśnie z jedynej wygranej dotychczas gry.
Podczas niedzielnej batalii Rogue kontra Team BDS wydawało się, że reprezentanci szwajcarskiej organizacji przejadą się po swoich oponentach. Wszystko dlatego, że po spotkaniu RGE z Teamem Heretics chyba każdy stracił jakąkolwiek wiarę w ten zespół (o ile w ogóle ona istniała). W bitwie z BDS jednak niektórzy mogli jakieś drobne jej zalążki znowu odnaleźć. Łotrzyki zaliczyły bowiem naprawdę dobrą pierwszą potyczkę. A nie było to tak oczywiste, ale właśnie głównie dzięki postawie Patrika udało się triumfować. Strzelec w arcyważnej walce drużynowej zagrał po prostu doskonale, niemal w pojedynkę załatwiając jego drużynie najpierw wygraną bójkę, a później jeszcze Duszę Smoka Oceanicznego.
4. Labrov znajduje idealne wejście
Tuż za podium wylądował reprezentant G2 Esports – Labros "Labrov" Papoutsakis. Jeden z najnowszych nabytków formacji z pewnością ma jeszcze wiele pracy przed sobą, ale w ostatniej serii przeciwko Movistar KOI pokazał się z tej znacznie lepszej strony. A już na pewno w ostatniej, decydującej grze meczu. Sterował on wówczas Neeko, która miała wspomóc drużynę podczas teamfightów. I trzeba przyznać, że Grek w jednym z momentów spełnił swoje zadanie wzorowo.
Mowa konkretniej o 23. minucie gry. Wtedy doszło do przepychanki w górnej części lasu Samurajów, gdzie gracze MKOI starali się podgryzać rywali. G2 oczywiście nie dawało za wygraną i samemu się odgryzało. Przełomowym punktem tej bitki była fantastyczna flanka Labrova. Ten niepostrzeżenie przekradł się do jednego z krzaków i tam zaczął castować swojego ulta. Zaraz po tym Błysk, skok i trójka przeciwników była już podrzucona. Co prawda wroga drużyna nie została momentalnie wysadzona, ale zagranie to było zapalnikiem do ostatecznej wymiany 5 za 0!
3. Yike gra na nosie rywalom
Teraz pora na indywidualny outplay, a chyba wszyscy się zgodzimy, że takie są najlepsze. Nic tak nie cieszy jak znakomita dyspozycja któregoś z graczy. W takiej bez dwóch zdań był Martin "Yike" Sundelin w trakcie pierwszej gry przeciwko Movistar KOI. Przed wspomnianym meczem wiele osób z pewnością zastanawiało się, w jakiej formie jest obecnie Karmine Corp. Ostatecznie okazało się, że nie najlepszej, ale po pierwszej potyczce nie było po tym żadnych znaków. A już na pewno nie w przypadku Szweda.
Wszystko miało miejsce w 18. minucie starcia. Można powiedzieć, że wtedy Yike był "onfire", bo dopiero co zgarnął quadra killa. To na pewno dodało mu wiatru w żagle i nie chciał on przestawać. Stłumić jego gorąc próbowała natomiast trójka wrogów. Ta zaatakowała Sundelina na dolnej alejce między dwoma wrogimi wieżami. I wydawało się, że 24-latek jest w nie lada opałach i zaraz spotka go śmierć. Dżungler KC jednak nie miał zamiaru się poddawać i umiejętnie był w stanie wyminąć kilka skillów oponentów. Wtedy też na ratunek swojemu sojusznikowi przybył Kim "Canna" Chang-dong. Po tańcu w wykonaniu Yike'a do roboty zabrał się Koreańczyk, który ultem Gnara wbił w ścianę wszystkich rywali. Kupił on wystarczająco dużo czasu, aby jego kolega mógł zmienić pozycję i aby potem wspólnie przejść do karcenia przeciwników za takie zagrywki. Finalnie Yike ustał, Canna ustał, a dwójka zawodników MKOI nie. Chyba nie taki miał być wynik tego ataku.
2. Zagranie Czajka na wagę zwycięstwa
Zostawiamy poprzednie zagrania za nami i przechodzimy do największego bohatera całego minionego weekendu. Jest to dla nas o tyle dobra wiadomość, że był nim Mateusz "Czajek" Czajka. 21-latek przywitał się z wiosenną edycją LEC po prostu wspaniale. Jest jedynym graczem, który nie upadł podczas zeszłego tygodnia rozgrywek, plasując się tym samym na samym szczycie klasyfikacji pod względem KDA. Sami przyznacie, że nie trzeba do tego nic dodawać.
Żeby jednak nie było – statystyki statystykami, ale Czajek w pełni sobie zasłużył zarówno na zwycięstwo w meczu z GIANTX, jak i na takie wyróżnienie w naszym zestawieniu. To, co rodzimy midlaner wyrabiał sobotniego wieczoru, musi wybrzmieć. Dlatego też dwa najwyższe miejsca przeznaczyliśmy właśnie na jego udane akcje. Pierwszą z nich jest ta, która wydarzyła się w drugim starciu z GX. Wtedy Czajka popisał się heroicznym playem, który prawdopodobnie wygrał jego drużynie grę.
W 24. minucie bowiem to rywale prowadzili i powoli zanosiło się na to, że chyba wyrównają stan serii. Dwa tysiące sztuk złota przewagi, trzy smoki i mocniejsze ekwipunki, to miało zapewnić podopiecznym Andrégo "Guilhoto" Pereiry Guilhoto wygraną. Ale Vitality nie miało zamiaru tanio sprzedać skóry. Podjęło więc rękawicę w walce o Voracious Atakhana. To znaczy, zanim do bitwy o wspomnianą bestię doszło, VIT starało się nie wpuścić oponentów w jej pobliże. I to właśnie wtedy Czajek znalazł swój moment. Dosłownie milimetr za daleko wysunął się Adam "Jackies" Jeřábek. Nasz rodak nie czekał ani chwili i od razu złapał go w klatkę Ryze'a, a zaraz po nim efekt kontroli tłumu przedłużył Yasin "Nisqy" Dinçer. Udało się wyeliminować Czecha, co dało niezwykle wartościową przewagę liczebną Pszczołom, którym później udało się zgarnąć potwora.
1. Nie z Czajkiem takie numery
Jak już wspomnieliśmy, nie była to jedyna akcja w wykonaniu młodego "Czajkowskiego", która była warta uwagi. Wyżej zobaczyliście zagranie, które samo w sobie może nie było zbyt efektowne, ale było efektywne. Spragnionych więcej efektu "wow" zapraszamy na poniższy klip. Na nim Czajek prezentuje genialną wręcz dyspozycję indywidualną, gdzie nie dość, że świetnie wyczuł zamiary rywali, to jeszcze zdołał posłać jednego z nich do piachu.
Akcja rozgrywała się na midzie w 10. minucie pierwszej gry. Sterującego Azirem Czajkę za cel obrała sobie trójka wrogów. Jednym z nich był Yoon "Jun" Se-jun, czyli wspierający GIANTX. Koreańczyk władał Rakanem i chciał zaskoczyć rodzimego środkowego kombinacją Błysk + podrzucenie z W. Polak natomiast najwidoczniej był na to gotowy, bo błyskawicznie odflashował w bok, unikając podrzutu. Ale to nie koniec, od razu też użył swojego przerzutu ścianą, wpychając Azjatę pod swoją wieżę. Koledzy Juna starali się go jeszcze ratować, lecz nic z tego. Zawodnik GX musiał pogodzić się ze śmiercią, a Czajek jeszcze w międzyczasie był w stanie uniknąć kolejnych umiejętności wroga, kompletnie ich ogrywając.
Kolejne spotkania w ramach LEC 2025 Spring już w najbliższą sobotę. Wszystkie spotkania z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu LEC zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: