5. Labrov miał klapki na oczach

Na start zagrywka Labrosa "Labrova" Papoutsakisa z drugiej gry meczu pomiędzy G2 Esports a Teamem BDS. Już teraz jednak możemy wam zdradzić, że nie będzie to jedyna akcja pochodząca z tego pojedynku. I tak na dobrą sprawę nie ma co się temu dziwić, wszak gdy tylko spojrzymy na końcowy wynik i na to, że to właśnie przedstawiciele szwajcarskiej organizacji triumfowali, to sugeruje, że coś poszło ewidentnie nie tak po stronie Samurajów. No i brawo, nie pomyliliście się.

Jedną z wielu wpadek graczy G2 była m.in. sytuacja z 28. minuty. Na tamtą chwilę podopieczni Dylana Falco przeważali o prawie sześć tysięcy sztuk złota nad rywalami. Dość oczywiste jest zatem, że to oni chcieli podejmować akcje, które mogłyby przybliżyć ich do zwycięstwa. Ta, którą zobaczycie poniżej, jednak definitywnie nią nie była. Wówczas grający Alistarem support G2 zdecydował się ze swoimi kolegami na pewną pułapkę. Problem jednak w tym, że jego sojusznicy chyba nie do końca byli przekonani o jej pozytywnym zakończeniu, a Labrov wręcz przeciwnie. Grek skorzystał ze swojego Hexbłysku, aby zaskoczyć rywali, ale zdecydowanie przecenił swoje możliwości. Wskoczył w oponentów, lecz ci byli bardzo blisko swojej wieży. Do tego Ilias "nuc" Bizriken odgrodził nieco zawodnika G2 od reszty, przez co ona nie mogła dołączyć. Tak więc z teoretycznie niezłego planu ostatecznie wyszła komiczna akcja, w której Papoutsakis po prostu wpakował się do trumny.

4. BrokenBlade wraca i od razu się żegna

A skoro o pakowaniu się graczy G2 Esports do trumny mowa, to podobną decyzję podjął Sergen "BrokenBlade" Çelik, lecz w grze numer jeden. Ponownie wydarzyło się to w momencie, w którym Samuraje wyglądali lepiej od swoich oponentów. Jak to się natomiast skończyło, każdy dobrze wie. I trzeba przyznać, że właśnie tego typu wpadki przyczyniły się do końcowej porażki wicemistrzów LEC.

W 29. minucie potyczki w lepszej pozycji do zdobycia Smoka Piekielnego byli zawodnicy BDS, którzy na tamtą chwilę tracili względem swoich wrogów. Nie przeszkodziło im to jednak w zgarnięciu bestii. Pomimo tego, że G2 zostało siłą wypchnięte z pobliża leża drake'a, to za wygraną nie chciał dać niemiecki toplaner. Ten wrócił do bazy, aby odnowić sobie trochę życia, a zaraz po tym użył teleportacji w celu powrotu na miejsce bitwy. Problem był natomiast taki, że teleportował w sam środek wrogiej ekipy, podczas gdy jego sojusznicy byli już dawno w odwrocie. Tak więc wszystko skończyło się tym, że BB jak szybko przybył na miejsce, tak szybko wrócił na fontannę, lecz już z szarym ekranem.

3. nuc przeszacował swoje możliwości

To, że gracze G2 Esports popełniali błędy w meczu z Teamem BDS, jest dość oczywiste. Raczej trudno byłoby wyobrazić sobie scenariusz, w którym obie ekipy grają książkowo, a finalnie wygrywa BDS. Żebyście jednak nie myśleli, że to tylko Samuraje popełniali błędy w tej serii, to zdecydowaliśmy się wam pokazać też drugą stronę medalu i zaprezentować niemałą wtopę wspominanego już wcześniej gracza szwajcarskiej organizacji – nuca.

Francuski midlaner i jego koledzy na niedługo przed wybiciem kwadransa w pierwszej grze znaleźli okazję na zgarnięcie kilku eliminacji. I cała akcja miała przebiec bardzo sprawnie, bo zawodnicy G2 na oparach zwiewali, gdzie pieprz rośnie, a pełne sił BDS ich goniło. Wszystko szło pięknie, do momentu, aż nuc nie przesadził. Grający Tristaną midlaner po ubiciu Rudy'ego "SkewMonda" Semaana postanowił użyć swojego skoku pod wieżę rywali, aby dobić dwójkę pozostałych wrogów. Jego zamiary idealnie wyczuł Labrov, który zdążył wpakować w niego jeszcze praktycznie wszystkie efekty kontroli tłumu Nautilusa, a w międzyczasie jeszcze flashnąć. Gdy Bizriken był poniewierany przez ogłuszenia i podrzuty, to do akcji dołączył się Steven "Hans sama" Liv, który dołożył dawkę obrażeń, która okazała się wystarczająca, aby skarcić przesadnie agresywnego oponenta.

2. Jackies wpakował się prosto w paszczę lwa

Z meczu G2 Esports kontra Team BDS można by było wyłuskać jeszcze kilka wątpliwej jakości zagrań, ale po pierwsze bez sensu jest tworzyć całe zestawienie z jednego spotkania, a po drugie w innych meczach niektórzy zawodnicy postarali się też o to, aby ująć ich na naszej liście. No i brawo, Adamie "Jackiesie" Jeřábku – udało ci się. Co więcej, otrzymujesz od nas od razu drugą lokatę. A to wszystko dzięki niezrozumiałemu zagraniu z decydującej, trzeciej gry starcia Karmine Corp kontra GIANTX.

Na chwilę po wybiciu 24. minuty na zegarze miało dojść do walki drużynowej na dolnej rzece. Wszystko dlatego, że za niedługo na mapie pojawić miał się kolejny smok. Nadbiegające z góry GIANTX starało się odbić pozycję KC, gdyż to zawodnicy francuskiej organizacji byli w lepszym położeniu. Ale to, co zrobił czeski midlaner było już grubą przesadą. Zamiast powoli przejmować teren, to ten stwierdził, że przeniesie się hexportalem na plecy wroga. Sęk w tym, że ani nikt za nim nie podążył, ani on sam nie wiedział, co czeka go po drugiej stronie. A czekał na niego już m.in. Kim "Canna" Chang-dong, który zamykał jedną ze stron. A od frontu przyszła do niego cała czwórka rywali. I zanim koledzy Jackiesa zdążyli przybiec mu z pomocą, to ten już gryzł glebę.

1. Seria dziwnych akcji w wykonaniu Heretics i Vitality

Poprzednie akcje to w zdecydowanej większości błędy decyzyjne. Tu ktoś przesadził, tu ktoś niedoszacował swoich możliwości. Naszą wisienką na torcie będzie jednak coś całkowicie innego. A chodzi tutaj o niesłychanie dziwny przebieg zdarzeń w jednej z chwil pierwszej potyczki meczu Teamu Vitality z Teamem Heretics. Wydarzyło się to zaraz po tym, jak Pszczoły zaliczyły znakomitą walkę drużynową, która wylądowała nawet w naszym zestawieniu najlepszych akcji czwartego tygodnia LEC.

Gdy wydawało się, że po przegranej przez Heretyków walce pozostała przy życiu dwójka się wycofa, to jednak inne plany miał ocalały Théo "Sheo" Borile. Francuski dżungler nie chciał tak po prostu ponieść klęski za darmo, dlatego też szukał jeszcze okazji dla siebie. I w sumie ją znalazł, bo Matyáš "Carzzy" Orság postanowił wracać do bazy w dość niebezpiecznym miejscu. Wykorzystał to gracz TH, który zakradł się Wukongiem w pobliże wrogiego strzelca i na ostatnią chwilę w niego wskoczył. Carzzy, zamiast się ratować, to podjął rękawicę, ale niepotrzebnie, bo błyskawicznie poległ. Co ciekawe, nie skorzystał wówczas ze swojej Bariery, która mogła mu uratować życie. Dumny ze swojej akcji Sheo zdecydował się po tym wszystkim wrócić na swoją fontannę, lecz popełnił ten sam błąd, co czeski strzelec – zaczął wycofywać się w łatwo widocznym miejscu. I od razu za takie zlekceważenie skarcił go nasz rodak, Mateusz "Czajek" Czajka, który wymazał wroga z powierzchni Summoner's Riftu.


Wszystkie spotkania LEC 2025 Spring z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu LEC zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner:

LEC