Triumfy podczas najbardziej prestiżowych turniejów, awansy na majory, nieoficjalne Wicemistrzostwo Świata - śmiało można stwierdzić, że polscy gracze Counter-Strike'a nigdy nie byli tak mocni. Zagraniczni rywale mogą bać się już nie tylko Virtus.pro, ale także Vexed Gaming czy Lounge Gaming. Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Przez wiele lat dobrymi występami podczas międzynarodowych turniejów mogli pochwalić się tylko Filip "Neo" Kubski i jego kompani. Pozostali - mimo licznych prób - musieli obchodzić się ze smakiem, nie awansując na zawody organizowane w innych krajach, lub po prostu szybko z nich odpadając.

Taka sytuacja miała miejsce głównie za czasów Counter-Strike'a 1.6. Wówczas jako Polacy mogliśmy świętować mnóstwo sukcesów naszych rodaków, którzy występowali w barwach PGS-u, MYM-u czy Frag eXecutors. Wielokrotnie zdobywali mistrzowskie tytuły, triumfując podczas takich turniejów, jak World Cyber Games czy Electronic Sports World Cup, które wówczas były uznawane za najbardziej prestiżowe rozgrywki w CS 1.6.

Polacy w CS 1.6

Pozostali nie mieli szansy świętowania swoich sukcesów na zagranicznej scenie. Swoich sił próbowali w wielu kwalifikacjach do ESWC czy WCG. Przeważnie jednak o awans musieli zmierzyć się z najlepszą w Polsce drużyną, w której występowali między innymi: Filip "Neo" Kubski, Mariusz "Loord" Cybulski czy Wiktor "TaZ" Wojtas. Z tą ekipą ciężko było rywalizować, więc trzeba było liczyć na inną szansę. Taka przytrafiła się w 2010 roku, kiedy ówczesne Frag eXecutors otrzymało bezpośrednie zaproszenie na ESWC. Wtedy w rodzimych kwalifikacjach najlepiej poradzili sobie przedstawiciele BenQ DELTAeSPOTS.COM (BS7, BEn, ths, ham, rDh).

Dzięki temu mogli zagrać w Paryżu. Trafili do grupy razem z SK Gaming, BURNING! oraz Teamem Dignitas. Ich przygoda z turniejem nie trwała jednak zbyt długo. Najpierw przegrali 10:20 z BURNING!, później 8:22 z SK, a na pocieszenie pokonali dignitas 18:12. Wielokrotnie różnych reprezentantów DELTY, Fear Factory X-Fi czy Frag eXecutors mogliśmy też oglądać podczas innych turniejów, które jednak nie były tak prestiżowe jak WCG czy ESWC.

delta_1 delta_2

Powodów słabych występów rodzimych ekip na międzynarodowej scenie było wiele. Jednym z nich była mała stabilność składów, co z perspektywy czasu można zrozumieć - wówczas ciężko było otrzymać możliwość rywalizacji z najlepszymi zespołami na świecie, a sponsorzy nie byli tak hojni, jak teraz. Tylko Neo i kompani mogli utrzymać się z grania, a pozostali czasami mogli liczyć na bardzo niskie pensje. Kiedy w e-sporcie zaczął pojawiać się Counter-Strike: Global Offensive, mało kto spodziewał się, że ta sytuacja tak bardzo się zmieni i coraz więcej Polaków będzie mogło zarobić niezłe pieniądze.

Nowe, lepsze czasy

Początki CS:GO nie były takie kolorowe. Zarówno sama gra, jak i polskie drużyny potrzebowały czasu, by stać się lepszymi. Kolejne miesiące przynosiły ciekawsze nowości, które pozytywnie wpływały na całą scenę. Zawodnicy Virtus.pro zaczęli odnosić naprawdę wielkie sukcesy, które przekładały się na zwiększenie popularności CS-a w Polsce i nie tylko. Z czasem również inne zespoły z naszego kraju zaczęły pozytywnie pokazywać się na międzynarodowej arenie.

Zdecydowanie historycznym sukcesem był awans ówczesnego ESC Gaming (minise, mouz, szpero, rallen, innocent) na turniej typu major - DreamHack Winter 2014. Było to pierwsze wydarzenie tej skali w CS:GO, na którym mogliśmy oglądać dwie ekipy z Polski. Grało tam też Virtus.pro, które otrzymało bezpośrednie zaproszenie. Co prawda ESC odpadło już w fazie grupowej, ale między innymi zacięty pojedynek z Ninjas in Pyjamas (13:16) pokazał, że ten skład ma potencjał i z wyjazdu do Szwecji może wyciągnąć bardzo dużo.

Później ekipa Pawła "innocenta" Mocka wielokrotnie pokazywała się z dobrej strony, ale nie zabrakło też zmian w drużynie. Obecnie zespół ten występuje w barwach Lounge Gaming, a reprezentują go: innocent, szpero, MICHU, Loord oraz oskarish. Nie jest to jednak jedyna ekipa, która może poszczycić się sukcesami w zagranicznych zawodach. Bardzo dobrze radzą sobie obecni przedstawiciele Vexed Gaming (peet, Furlan, rallen, GruBy oraz Hyper). Drużyna ta grała już na jednym majorze - ESL One Cologne 2015, a w przyszłym tygodniu pojawi się na kolejnym - DreamHack Cluj-Napoca 2015. Dwukrotnie świetnie pokazała się w kwalifikacjach, pokonując takie zespoły, jak Titan czy HellRaisers.

Wicemistrzostwo Świata bez Virtus.pro

Zarówno Vexed, jak i Lounge na równi mierzą się z europejskimi zespołami, które jeszcze niedawno były poza ich zasięgiem. Pokazują, że w Polacy mogą być z nich dumni. Doskonałym dowodem na siłę tych formacji jest występ na nieoficjalnych Mistrzostwach Świata w Serbii, gdzie nasz kraj reprezentowali: innocent, Furlan, szpero, MICHU oraz peet. Kadra, która po raz pierwszy na takim turnieju, walczyła w składzie bez zawodników Virtus.pro, zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Po zaciętych spotkaniach i pokonaniu w drodze do finału takich zespołów, jak Holandia, Francja czy Szwecja, biało-czerwoni ostatecznie zajęli wysokie, drugie miejsce. W meczu o najwyższą lokatę ulegli Francji, ale nie mają się czego wstydzić, bo wśród ich rywali byli tacy gracze, jak apEX, shox czy Happy.

[caption id="attachment_39607" align="aligncenter" width="730"]fot. Hitbox fot. Hitbox[/caption]

Zresztą sami reprezentanci Polski byli zaskoczeni wynikiem osiągniętym w Serbii. - Tak naprawdę naszym głównym celem było wyjście z grupy, bo jak wiadomo mieliśmy najmocniejszą na tym turnieju - mówi szpero. - Zwycięstwo w grupie z Francją, czyli najlepszą drużyną na tych mistrzostwach, dodało nam dużo pewności siebie, dzięki temu byliśmy na fali i udało nam się dojść aż do finału.

Chyba nikt nie spodziewał się, że jesteśmy w stanie zajść tak daleko, głównie dlatego, że trafiliśmy na bardzo ciężką grupę i w składzie nie było żadnego zawodnika Virtus.Pro - przyznaje innocent.

Mimo wszystko udało się. Polacy odnieśli bardzo duży sukces, który dla tych zawodników z pewnością można uznać za największy w karierze. Droga do miejsca, w którym obecnie znajdują się polskie ekipy, nie była jednak taka krótka i łatwa.

Długa droga do sukcesu

Potrzeba było sporo zmian, porażek, a także małych sukcesów. Duży wpływ na rozwój rodzimej sceny, miała także cała sytuacja związana z CS:GO. Gra stała się przyjemniejsza, coraz więcej osób ogląda pojedynki najlepszych ekip, zainteresowanie sponsorów wzrasta. Nasi rodacy od dłuższego czasu mogą zbierać cenne doświadczenie, rywalizując z czołowymi drużynami w Europie i na świecie. Pozwalają na to liczne turnieje, które organizowane są zarówno w internecie, jak i na lanach. To coś, czego brakowało za czasów CS-a 1.6 - polscy gracze, poza Neo i jego kompanami z drużyny, nie mieli takiej okazji. Mogli jedynie trenować z międzynarodowymi składami, ale rzadko zdarzało się, by wyjeżdżali na turnieje, które w kwestii doświadczenia dają najwięcej korzyści.

Te lata ciężkiej pracy wielu graczy, organizatorów turniejów, a także twórców gry, pozwoliły na rozwój. Rozwój, który nam - Polakom - dał więcej powodów do radości i przeżywania emocji. Obecna sytuacja pozwala na utrzymanie się z grania już nie tylko reprezentantom Virtus.pro, ale również Vexed Gaming czy Lounge Gaming, którzy dzięki temu mogą w pełni poświęcić się pasji, treningom i wyjazdom na turnieje. Polska scena  CS-a nigdy nie była na tak wysokim poziomie, jak teraz. - Nie było chyba takiej sytuacji w historii polskiego CS-a, żeby tyle drużyn z naszego kraju całkiem dobrze radziło sobie na międzynarodowej scenie - mówi peet. - Mamy naprawdę wielu bardzo utalentowanych zawodników, którzy ponadto potrafią bardzo dobrze radzić sobie ze stresem podczas dużych turniejów.

Zainteresowanie fanów czy firm pokazuje jednak, że rodzime formacje stają się coraz lepsze i mają duży potencjał. - Mam wielkie nadzieje, że nasz sukces na turnieju reprezentacji podniesie poziom i nasz, i Vexed i w następnej wypowiedzi będzie można już mówić o stałych trzech drużynach na majorach, a może i nawet w play-offach owych turniejów - przyznaje innocent.

innocent

Teraz sytuacja w Counter-Strike'u jest zupełnie inna niż kilka lat temu. Wielu uważa, że gorsza, bo według nich liczą się głównie pieniądze, skiny, a przy okazji pojawiają się młodzi gracze, narzekający i po przegranych meczach hejtujący znanych zawodników, na których obstawili. Prawda jest jednak taka, że e-sport dąży w kierunku tradycyjnego sportu, gdzie takie sytuacje występują od wielu lat. Obie branże mają jednak w sobie coś pięknego - emocje, których ciężko doświadczyć, kiedy gracze będą o najważniejsze trofea walczyć w małych kafejkach, zamiast na dużych stadionach.