W swoim inauguracyjnym spotkaniu Virtus.pro pokonało 16:12 Gambit Gaming. Nie brakowało nerwów, nie brakowało taktycznych zagrań i fantastycznych clutchy. Polacy, mimo kilku błędów, pokazali się z dobrej strony i już teraz czekają na kolejnego rywala.
Na początku spotkania Virtusi przegrali pistoletówkę, co od dawna wydaje się być swoistą tradycją. To w oczywisty sposób utrudniło grę, tym bardziej, że Gambit zaczynało po teoretycznie łatwiejszej stronie. Zgodnie z oczekiwaniami, Polacy oddali rywalom trzy pierwsze rundy, ale gdy tylko udało im się zagrać na fullu, zaczęli swój koncert. Wyraźnie prezentowali to, czego zabrakło im podczas nieudanych finałów drugiego sezonu SL i-League StarSeries - byli skuteczni i pewni w swoich poczynaniach. Gambit było w stanie ugrać jeszcze tylko trzy oczka, a VP do zmiany strony przystępowało prowadząc 9:6.
Ten rezultat mógł pozostawiać pewien niedosyt, więc Polacy wzięli się do roboty i tym razem to ich łupem padła runda pistoletowa. Później jednak to Gambit odpowiedziało i do samego końca spotkania Virtusi czuli na swoim karku oddech rywali. Bardzo szybko prowadzenie 14:8 zmieniło się na 14:12 i zrobiło się nerwowo. Jeden błąd mógł sprawić, że wygrana wymknie się VP z rąk. Wtedy swoje najlepsze czasy przypomniał sobie Jarek "pasha" Jarząbkowski, ugrywając w pięknym stylu rundę 1vs4. To był impuls, który pozwolił Polakom dopełnić formalności i zwyciężyć 16:12.
Kolejne spotkanie Virtusów odbędzie się jeszcze dzisiaj o godzinie 20:00, zaś ich rywalem będzie wygrany z meczu Heroic vs EnVyus. Stawką tego starcia będzie awans z pierwszego miejsca w grupie A.