Rozwój esportu to także coraz większe pieniądze. Cała branża przeszła bardzo długą drogę od swoich narodzin, czyli de facto końcówki lat dziewięćdziesiątych, ale choć już od dawna należy traktować esport jako prawdziwą pracę, to dopiero od niedawna możemy mówić o pierwszych milionerach wśród zawodników. Większe nakłady finansowe odczuły także portfele naszych rodaków, którzy coraz częściej trafiają na listy najbogatszych progamerów na świecie. Dziś mogą pochwalić się lepszymi zarobkami, niż praktycznie jakikolwiek inny równolatek.
Podsumowując rok 2017 skupiliśmy się wyłącznie na zarobkach polskich esportowców na międzynarodowych turniejach. Zestawienie nie bierze pod uwagę m.in. sponsorów czy szczegółów kontraktów z organizacjami i pobieranymi od nich pensjami, a bierze pod uwagę jedynie nagrody pieniężne. W przypadku zawodników indywidualnych zsumowane zostały ich wygrane, natomiast w przypadku zespołów dokonano równego podziału pieniędzy między wszystkich graczy. Dane zaczerpnęliśmy z rankingów esportsearnings.com.
Kto więc pod koniec 2017 roku może poszczycić się największymi zarobkami turniejowymi w Polsce?
NEO, TaZ, pasha, byali, snax (Virtus.pro) – po ok. 178 000 dolarów
[caption id="attachment_1732" align="alignnone" width="1120"] fot. ESL[/caption]
Po raz kolejny najlepiej zarabiającymi esportowcami w Polsce zostali reprezentanci Virtus.pro. Filip "NEO" Kubski, Wiktor "TaZ" Wojtas, Jarosław "pasha" Jarząbkowski, Paweł "byali" Bieliński i Janusz "Snax" Pogorzelski, mimo słabszych wyników w ciągu ostatnich miesięcy, zachowali swój status. Łącznie na konto pięcioosobowego zespołu wpłynęło prawie 900 000 dolarów, co oznacza, że na każdego z nich przypadło po około 178 364 dolarów. To wynik zdecydowanie najlepszy w całym kraju i pozwalający im na zajęcie ostatnich pięciu lokat w Top 100 całego świata. Co ciekawe, rok 2017 i tak był drugim najlepszym (pod względem pieniędzy) rokiem w karierze zespołu. Choć w 2016 roku mogli poszczycić się bardziej stabilną formą, to zdobyli wtedy zaledwie po ok. 22 000 dolarów na głowę więcej. Największą część tej sumy zdobyli na początku roku, kiedy to w ciągu zaledwie miesiąca zasilili swoje konta o łączną sumę ponad pół miliona dolarów. Najwięcej, bo po 200 000 dolarów do podziału, wygrali zajmując trzecią lokatę na finałach WESG w Chinach i pierwsze miejsce na DreamHack w Las Vegas.
Rallen (Team Kinguin) – ok. 106 000 dolarów
Karol "rallen" Radowicz, spośród zawodników Teamu Kinguin, zarobił w tym roku najwięcej pieniędzy. Wynika to z dodatkowych, indywidualnych sukcesów (Faceit Pro League), dzięki którym wyprzedził swoich kolegów z zespołu o kilka tysięcy dolarów, a tym samym zajął drugą lokatę w rankingu.
MICHU, SZPERO, mouz (Team Kinguin) – po ok. 98 000 dolarów
[caption id="attachment_107612" align="alignnone" width="1120"] fot. ESL[/caption]
W przeciwieństwie do rallena, Michał "MICHU" Müller, Grzegorz "SZPERO" Dziamałek i Mikołaj "mouz" Karolewski nie wygrali pieniędzy w FPL-u, a to oznacza, że dzięki nagrodom podzielonym między wszystkich członków Team Kinguin zajmują ex aequo trzecie miejsce. Bezapelacyjnie największym i przełomowym sukcesem w karierze całego zespołu było zdobycie drugiego miejsca na finałach WESG w styczniu mijającego roku. Zdobywając tam 400 000 dolarów do podziału zagwarantowali sobie miejsce w czołówce rankingu najlepiej zarabiających polskich esportowców, jednak trzeba zwrócić uwagę, że był to jedyny tak duży sukces zespołu w tym roku. Żaden inny występ zarówno na krajowych jak i międzynarodowych turniejach nie zapewnił im kwoty nawet zbliżonej do tej, którą zainkasowali w Chinach.
Furlan (Team Kinguin, AGO Gaming) – ok. 97 000 dolarów
W gronie pięciu srebrnych medalistów pamiętnych finałów WESG znalazł się także Damian "Furlan" Kisłowski, który w 2017 roku zgromadził jedynie kilkaset dolarów mniej od reszty Teamu Kinguin. Różnica ta wynika z majowego transferu do AGO Gaming, w barwach którego zdobył nieco ponad 12 000 dolarów, a to niemalże wystarczyło, by ostatecznie wyprzedzić MICHU, SZPERO i mouza.
Elazer (niezależny, Team QLASH) – ok. 77 000 dolarów
[caption id="attachment_100905" align="alignnone" width="1120"] fot. Abraham Engelmark / DreamHack[/caption]
Pierwszym z najlepiej zarabiających polskich esportowców niezwiązanych z CS:GO okazał się Mikołaj "Elazer" Ogonowski, któremu w tym roku udało się wyprzedzić swojego rywala, Artura "Nerchio" Blocha. Rok temu Elazer zdobył prawie 66 tysięcy dolarów, a w tym roku poprawił swój rekord o kolejnych 11 tysięcy. Co istotne, zaledwie dwudziestoletni Elazer w dużej mierze dokonał tego jako zawodnik niezależny. Aż do sierpnia pozostawał wolnym strzelcem, by w końcu dołączyć do młodej, włoskiej organizacji Team QLASH. Jego największymi sukcesami było zdobycie złota na WCS Valencia oraz dotarcie do ćwierćfinałów WCS Global Finals, za które zainkasował odpowiednio 25 i 21 tysięcy dolarów. Co więcej, dzięki tegorocznym sukcesom znalazł się na ósmym miejscu w całej historii polskiej sceny esportowej, wyprzedzając tym samym weterana Counter-Strike'a, Loorda.
Nerchio (EURONICS Gaming) – ok. 74 000 dolarów
Ten rok Artur "Nerchio" Bloch może uznać za nieco mniej udany, niż poprzedni (różnica ok. 28 tysięcy dolarów), ale i tak zachował wysoką pozycję wśród najlepiej zarabiających polskich zawodników. Reprezentant EURONICS Gaming i jedyny w kraju esportowiec Red Bulla notował stabilne rezultaty przez cały rok, jednak drugie miejsce na WCS Austin premiowane 10 tysiącami dolarów okazało się dla niego najlepszym rezultatem. Do końca 2017 roku Nerchio zgromadził już na swoim koncie ponad 325 000 dolarów zdobytych na samych turniejach, co w przeliczeniu na złotówki oznacza, że w wieku 25 lat stał się milionerem. O bardziej dochodowej karierze może mówić tylko pięciu polskich zawodników, a wszyscy z nich występują w barwach Virtus.pro.
Leh (niezależny) – 45 000 dolarów
Przykład Pawła "Leha" Lehmanna pokazuje, że czasami wystarczy jeden kluczowy sukces, by znaleźć się na liście najlepiej zarabiających esportowców, choć jest to przykład dość specyficzny. Leh wziął bowiem udział w rozgrywkach H1Z1 Twitch Invitational All Stars (gdzie zagrał także Piotr "Izak" Skowyrski), do których zaproszono najpopularniejszych streamerów rywalizujących w tę grę. Polak wygrywając zdobywając w jednym z meczów najwięcej zabójstw zainkasował nagrodę gwarantowaną w wysokości 5 000 dolarów, a w końcowej klasyfikacji znalazł się na drugiej lokacie, dzięki czemu powiększył wygraną do 40 000 dolarów. To jednak jedyny turniej, w którym w tym roku odniósł sukces.
adrd (Team expert) – ok. 40 000 dolarów
Adrian "adrd" Wójcik zaliczył najbardziej udany (pod względem nagród pieniężnych) rok w swojej karierze. Od stycznia do listopada reprezentował barwy Teamu expert uchodzącej za jedną z najlepszych na kontynentalnej i globalnej scenie Heroes of the Storm. Dzięki znacznie większym pulom nagród, jakie w tym roku przyznano rozgrywkom HotS, adrd poprawił swoje zarobki o ponad 20% względem roku 2015, kiedy to wraz z Teamem Dignitas sięgnął po wicemistrzostwo świata. Tym razem w analogicznych zawodach jego zespół znalazł się w Top 4. Tuż po najważniejszym turnieju roku adrd przeniósł się do drużyny Zealots, z którą jednak nie miał jeszcze okazji wziąć udział w międzynarodowych rozgrywkach.
Av3k (niezależny, Virtus.pro) – ok. 33 000 dolarów
[caption id="attachment_104855" align="alignnone" width="1120"] fot. ESL/Conor Beattie[/caption]
Ostatnie miejsce w zestawieniu zajął wieloletni weteran, którego lata temu nazwano cudownym dzieckiem Quake'a. Maciej "Av3k" Krzykowski powrócił do aktywnej gry po dłuższym okresie nieobecności wywołanej problemami osobistymi, ale dość szybko zaaklimatyzował się w nowej epoce esportu. Najpierw próbował swoich sił w Overwatch, jednak mimo sporych ambicji i współpracy zarówno z innymi legendami Quake'a, jak i zawodnikami, którzy dziś uznawani są za czołówkę międzynarodowej sceny, próby te spełzły na niczym. Dopiero długo oczekiwany Quake Champions przywrócił Avka do grona najlepszych esportowców w Polsce, a nawet pozwolił mu pobić swój dotychczasowy rekord. Głównie za sprawą dobrego występu na Quake World Championship, gdzie w drużynowym turnieju Sacrifice zajął lokatę w Top 4, a w indywidualnym Duel zakończył rywalizację na ćwierćfinałach.
Bonus: Miracle- (Team Liquid) – ok. 2 421 000 dolarów
Dodatkowo, już poza właściwym zestawieniem, należy wspomnieć o Amerze Al-Barqawim. Miracle- to drugi pod względem nagród najlepiej zarabiający esportowiec w historii. Mało osób jednak wie, że posiada podwójne, polsko-jordańskie obywatelstwo. Jak sam mawia, "jest z Polski, ale żyje w Jordanii". Co ciekawe, gdyby porównać jego wyniki do reszty rodaków, to okazuje się, że wygrał więcej pieniędzy, niż wszyscy polscy esportowcy razem wzięci! Miracle- jednak występuje w międzynarodowych turniejach pod flagą Jordanii, z której pochodzi jego ojciec.