Od zwycięstwa zmagania w ramach CS:GO Asia Championships 2018 rozpoczęło Virtus.pro. Polska formacja po długim, trzymapowym pojedynku pokonała ostatecznie reprezentujące gospodarzy TyLoo, jednak do osiągnięcia korzystnego dla siebie wyniku potrzebowała dogrywki. Niemniej VP już teraz może być pewne gry w fazie play-off.

TyLoo 1 : 2 Virtus.pro

(Asia Championships – grupa B)
10 5 Train 10 16
5 6
16 9 Mirage 6 8
7 2
(1) 16 10 Cache 5 19 (4)
5 10

Przegrana pistoletówka w teorii mogła znacznie skomplikować sytuację Virtusów na wybranej przez nich mapie. Tak się jednak nie stało, bo Polacy rzucili się do odrabiania strat gdy tylko udało im się uzbierać odpowiednie fundusze. I zrobili to bardzo skutecznie, bo nie dość, że udało im się doprowadzić do remisu, to po chwili sami mogli cieszyć się z prowadzenia, które stale rosło. Taki obrót spraw ewidentnie zaskoczył TyLoo, które nie było już w stanie odpowiedzieć, przez co do przerwy przegrywało 5:10. O wiele bardziej wyrównana była druga połowa. Tam obie ekipy szły ze sobą łeb w łeb, co w oczywisty sposób premiowało VP. Z jednej strony można narzekać, że Filip "NEO" Kubski wraz z kolegami pozwolili swoim rywalom na zbyt wiele, ale w końcowym rozrachunku nie miało to znaczenia, gdyż to właśnie nadwiślańska piątka mogła koniec końców świętować zwycięstwo w stosunku 16:10.

Po chwili obie drużyny przeniosły się na Mirage'a, gdzie to polska piątka wystartowała lepiej. Zgarnięta pistoletówka, a także następująca po niej runda pozwalały podopiecznym Jakuba "kubena" Gurczyńskiego z optymizmem patrzeć w przyszłość. Kolejne minuty udowodniły jednak, że był to optymizm nieuzasadniony, bo TyLoo wreszcie wskoczyło na właściwe tory i z ogromną łatwością zaczęło zajmować bronione przez VP bombsite'y. Dość powiedzieć, ze na przestrzeni całej pierwszej połowy Azjaci aż trzynastokrotnie podłożyli bombę, co dobitnie pokazuje jak bardzo nieszczelna była defensywa NEO i spółki. Chociaż sam rezultat nie był beznadziejny, to Virtus.pro nie miało za bardzo z czego wracać, tym bardziej, że oddało przeciwnikom także drugą pistol-rundę. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko reprezentanci gospodarzy postawili kropkę nad i, triumfując spokojnie 16:8.

O wszystkim zadecydować miał więc Cache, co dla Virtusów nie było informacją zbyt szczęśliwą. Zresztą, było to widać także po tablicy wyników, która w pewnym momencie wskazywała już 9:0 na korzyść TyLoo! Na swoje szczęście Polacy w końcu się jednak przebudzili i w pewnym stopniu zminimalizowali dzielącą ich od rywali różnicę, która tuż przed przerwą wynosiła pięć oczek. W drugiej części meczu walka graczy znad Wisły o comeback trwałą i znalazła swój finisz w 21. rundzie, gdy Virtus.pro wyszło wreszcie na prowadzenie 11:10. Niestety wtedy azjatycka piątka zebrała w sobie resztki sił i zdobyła się na ostatni zryw, który przyniósł wymierne efekty. Nagle to zespół Hansela "BnTeTa" Ferdinanda stał się stroną dominującą, zdecydowanie stawiając kolejne kroki na drodze do wygranej. Ale nim było za późno zawodnicy kubena zdążyli jeszcze zareagować i doprowadzić do dogrywki. A ta była bardzo jednostronna, bo NEO wraz z kolegami błyskawicznie dopisali na swoje konto cztery brakujące punkty i ostatecznie zwyciężyli 19:16.

W swoim kolejnym dzisiejszym meczu, który rozpocznie się o godzinie 10:30, Virtus.pro podejmie Heroic. Stawką będzie awans do półfinału. To oraz pozostałe spotkania wraz z angielskim komentarzem oglądać można za pośrednictwem oficjalnego kanału PGL na Twitchu. Po więcej informacji na temat CS:GO Asia Championships 2018 zapraszamy do naszej relacji tekstowej.