Pewne awansu na finały lanowe Esports Championship Series Astralis dało trochę pola do popisu naszej rodzimej piątce. Virtus.pro miało kilka dobrych momentów w trakcie tego meczu, ale jednak w decydujących chwilach nie było silnych na duński superteam. Dwie porażki powodują, że Polacy ciągle są czerwoną latarnią ligi.

Astralis
16:8 Virtus.pro

(Esports Championship Series – 5. tydzień)
16 13 Inferno 2 8
3 6

Kiedy wszyscy spodziewali się innego obrotu spraw, Virtus.pro zaliczyło pierwszą udaną w tym meczu pistoletówkę. Niestety, wygrana ta nie przyniosła wiele korzyści, bowiem po kilku minutach serwer został zdominowany przez najlepszy zespół świata. W duńskiej piątce wszystko funkcjonowało niezwykle precyzyjnie, a bardzo skrupulatna gra obronna znalazła swoje odzwierciedlenie w wyniku. Polacy musieli bowiem poczekać aż 10 kolejnych rund, aby ponownie dopisać punkt na swoje konto. Na dwóch fragach zatrzymał się jednak licznik polskiego zespołu w pierwszej połowie. Gdy wszystko wskazywało, że lada moment pojedynek dobiegnie końca, podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego wzięli się do pracy i dzięki pięciu zwycięstwom z rzędu napsuli trochę krwi rywalom. W końcu inicjatywę przejęło z powrotem Astralis, zadając decydujący cios w 24. rundzie.

Virtus.pro
14:16 Astralis

(Esports Championship Series – 5. tydzień)
  14 9 Mirage 6 16
5 10

Delikatne deja vu mogli mieć fani oglądający drugą mapę polsko-duńskiego starcia. Virtusi znowu zdołali wygrać na otwarcie, a później nawet dołożyć drugi triumf i objąć prowadzenie 2:0. Nie minęło jednak wiele, a scenariusz z Inferno zdawał się powtarzać. Astralis szybko przejęło pałeczkę po Polakach i zasiadło na pozycji lidera. W kolejnych minutach mecz toczony był jednak w systemie punkt za punkt. Ku zdziwieniu większości obserwatorów, w końcówce pierwszej odsłony nieznaczną przewagę zaczęła zaznaczać formacja znad Wisły. W efekcie tego VP przerwę spędziło na prowadzeniu 9:6.

Sytuacja stała się jeszcze korzystniejsza, gdy Filipowi "NEO" Kubskiemu i kolegom udało się zwyciężyć w kolejnej tego wieczoru pistoletówce. Polacy poszli za ciosem i wraz z upływającym czasem sukcesywnie powiększali swój dorobek. Taki stan rzeczy wyraźnie podrażnił formację ze Skandynawii, która nagle obróciła losy meczu o 180 stopni. Z wyniku 13:6 na korzyść Virtus.pro zrobiło się 13:13. I mimo że chwilę później jedno oczko zasiliło konto Polaków, to decydujący cios należał w tym meczu do najlepszej drużyny rankingu HLTV, która triumfowała rezultatem 16:14.

To nie koniec emocji z udziałem Virtus.pro na dziś. Przed Polakami kolejny trudny pojedynek z FaZe Clanem, który odbędzie się za kilkanaście minut. Spotkanie to z polskim komentarzem będzie można oglądać pod tym linkiem. Z kolei angielskojęzyczną transmisję znajdziecie tutaj.