Astralis jest na dobrej drodze do powtórzenia swojego sukcesu z poprzedniego Majora. Duńczycy bez żadnej porażki przebrnęli przez Fazę Nowych Legend Intel Extreme Masters Katowice 2019 i są już pewni występu w katowickim Spodku. Po wygranej z Renegades udało nam się zadać kilka pytań Danny'emu "zonicowi" Sørensenowi, trenerowi skandynawskiej piątki, który wyjaśnił między innymi, dlaczego większość Legend z Londynu nie radziła sobie najlepiej zaraz po przyjeździe do stolicy Górnego Śląska.


Marcin Gabren: Rozpoczęliście ten rok od występu na iBUYPOWER Masters. Co w ogóle skłoniło was do wyjazdu do USA?

Danny "zonic" Sørensen: Zdecydowaliśmy się tam pojechać, bo chcieliśmy mieć pewność, że zagramy jakieś oficjalne spotkania przed Majorem. W przeciwnym wypadku nie rozegralibyśmy żadnego meczu od końca BLAST Pro Series w Lizbonie, a to znacząco za długa przerwa. Chcieliśmy odzyskać czucie gry i musieliśmy wypełnić pewne zobowiązania sponsorskie, więc wyjazd był taką mieszanką tych dwóch rzeczy.

Turniej w Los Angeles okazał się katastrofą pod względem organizacyjnym. Czy po tym niemiłym doświadczeniu będziecie wybierać swoje następne zawody jeszcze rozważniej?

Zawsze staramy się rozmawiać z organizatorami przed turniejami i po, by przekazać im swoje uwagi. Zawsze możemy też wykonać lepszą robotę pod względem naszych wyborów, ale niestety trudno było znaleźć coś innego w styczniu, bo moim zdaniem wielu organizatorów oczekiwało, że Major będzie w styczniu, więc terminy nie zostały pozajmowane. W każdym razie na pewno da się jeszcze lepiej ustalać kalendarz, a z tej przygody czegoś się nauczyliśmy.

Jak na razie w Katowicach idzie wam świetnie. W jaki sposób podeszliście do pierwszych spotkań?

Uważam, że na Majorze nie ma łatwych meczów, ale graliśmy naprawdę dobrze pod względem indywidualnym, mimo iż tym razem nie byliśmy przygotowani tak dobrze, jak zwykle, bo byłem chory, a kilku chłopaków też czuło się kiepsko. Myślę, że we wszystkich trzech grach poradziliśmy sobie nieźle. Świetnie było powtórzyć swój wyczyn z poprzedniego Majora i wygrać 16:0 z Cloud9, to było niesamowite.

Skupmy się na meczu z Renegades, w którym też zanotowaliście fantastyczny początek, a potem coś się zacięło. Możesz wyjaśnić, co właściwie wydarzyło się na Mirage'u?

To nie zdarza się często i zazwyczaj znajdujemy jakieś rozwiązanie, ale czasami gdy osiągamy spore prowadzenie na Mirage'u, to coś dzieje się z naszą stroną atakującą. Nie winię mety z AUG-ami, ale one są naprawdę mocne na tej mapie i trudno nam było zgasić Renegades. Kiedy my wreszcie zdecydowaliśmy się zaatakować B, to oni akurat wtedy wysłali tam trzy osoby. Wcześniej cały czas nacieraliśmy na A, a po wzięciu przerwy oczekiwaliśmy, że oni będą spodziewać się jakiejś zmiany, więc po prostu dalej oblegaliśmy A. Nie było łatwo, bo oni grali rewelacyjnie, dotąd idzie im naprawdę świetnie.

Jako najlepsza drużyna na świecie dostaliście się do play-offów, ale niektóre Legendy z poprzedniego Majora mają spore problemy. Co jest tego przyczyną?

To zła wymówka, ale i tak sądzę, że jest trochę sensowna. Ekipy przechodzące przez Fazę Nowych Pretendentów, nie wierzę, by miały oczywistą przewagę, ale są przyzwyczajone do gry w tym miejscu, rozegrały tu kilka oficjalnych meczów. Mniej aktywne w tym roku zespoły ze ścisłej światowej czołówki, np. Na`Vi, mierzą się ze świetnymi formacjami takimi jak Renegades czy AVANGAR, które grały w poprzedniej fazie i to w dużym stopniu utrudnia zadanie. Myślę, że widoczne to było w trakcie kilku poprzednich Majorów, np. gdy Cloud9 wygrało w Bostonie, po tym jak ledwo przebrnęło przez pierwszy etap zawodów. Ostatnim razem gdy my wygraliśmy, to dokonały tego compLexity i BIG. Składy grające na Minorach i w Fazie Nowych Pretendentów są już po prostu znacznie bardziej rozgrzane.


W puli nagród IEM Katowice 2019 znalazł się milion dolarów. Impreza potrwa do 3 marca. Więcej szczegółowych informacji dotyczących wydarzenia znaleźć można w naszej relacji tekstowej: