Polskie derby w LOOT.BET/CS Season 2 dla Virtus.pro! Rodzima formacja w spotkaniu czwartej rundy internetowych zmagań pokonała 2:0 rodaków z x-kom teamu, wykluczając ich tym samym z dalszej gry. Samo VP natomiast jeszcze dziś powalczy z Epsilon Esports w starciu drużyn z bilansem 1:2.

Virtus.pro 2 : 0 x-kom team

(LOOT.BET/CS Season 2 – 3. runda)
(16) 31 4 Nuke 11 29 (14)
11 4
16 6 Train 9 9
10 0
 Inferno 

Początek meczu to piorunująca gra x-komu, który na wybranej przez siebie mapie raz po raz zatrzymywał dość niemrawe ataki Virtus.pro. Dopiero przy wyniku 0:4 Virtusi zdołali odpowiedzieć swoim rywalom i nawet doprowadzili do remisu. Niemniej bardzo szybko okazało się, że był to tylko łabędzi śpiew podopiecznych rosyjskiej organizacji, bo w kolejnych minutach na zwycięską ścieżkę powrócili Oskar "oskarish" Stenborowski i spółka. Ekipa spod znaku wielkiego X zanotowała aż siedem zdobytych z rzędu oczek, dzięki czemu na przerwę schodziła z okazałym prowadzeniem 11:4. Ale co z tego, skoro po zmianie stron to Virtusi objęli serwer we władanie? Dość powiedzieć, że pierwsze punkty w drugiej połowie wpadły na konto x-komu dopiero po dziesiątej potyczce i już wtedy było jasne, że końcówka będzie niezwykle zacięta. I tak faktycznie było, bo losy wygranej ważyły się do ostatnich sekund i ostatecznie o wszystkim przesądzić miała dogrywka. A w niej zobaczyliśmy aż... trzydzieści dodatkowych rund! Żadna z drużyn nie miała bowiem zamiaru przegrać, chociaż Virtus.pro kilkukrotnie było o krok od przechylenia szali na swoją stronę. Niemniej dokonało tego dopiero w sześćdziesiątej rundzie.

Po chwili oba zespoły przeniosły się na Traina, gdzie ponownie drobny falstart zaliczyło Virtus.pro. Gracze Jakuba "kubena" Gurczyńskiego od samego startu pojedynku musieli znowu gonić wynik, chociaż kto wie jakby się to wszystko potoczyło, gdyby nie słaba postawa Pawła "byaliego" Bielińskiego. 24-latek na pierwszego fraga czekał przecież aż do jedenastej rundy, podczas gdy jego koledzy zaczęli walczyć o comeback już wcześniej. Ba, w pewnym momencie VP zbliżyło się do x-komu na odległość zaledwie jednego punktu i chociaż ostatecznie tuż przed przerwą przegrywało 6:9, to raczej nie miało powodów do narzekań. Tym bardziej, że od razu po zmianie stron Virtusi podjęli próbę całkowitego zniwelowania swojej straty i gdy już im się to udało, to na tym nie poprzestali. W tamtym momencie sytuacji nie ratował nawet Paweł "innocent" Mocek, który świetnie prezentował się na drugiej mapie – jego drużyna straciła kontrolę nad meczem i coraz bardziej zmierzała w stronę porażki. I faktycznie tak było, bo po przejściu do ataku x-kom nie zdobył już ani jednego oczka i z kretesem poległ 9:16.

Już o godzinie 20:30 spotkanie 5. rundy fazy grupowej, w którym Virtus.pro podejmie Epsilon Esports – wygrany tego starcia awansuje do play-offów, przegrany natomiast zakończy swoją przygodę z LOOT.BET/CS Season 2. Po więcej informacji na temat rozgrywek zapraszamy do naszej relacji.